Albo mnie się wydaje, albo nigdzie nie pisałem, że z tymi kompletami Vinci, które miałem w ręku coś było nie tak. Napisałem, że "miałem je w ręku i centrowałem". Napisałem za to, że nie wypada mi o nich pisać, bo uważam, że nie wypada pisać o konkurencji. Jeśli ktoś zrozumiał moje słowa inaczej, to proszę uważnie przeczytać je jeszcze raz.
A co do naszej rzekomej taktyki oczerniania wszystkich wokół - cóż, po ładnych kilku latach doświadczenia w branży mam smutną refleksję, że duża część kół na rynku, to badziewie. Istnieje kilku większych producentów OEM piast, szprych i obręczy alu, oraz kilkudziesięciu większych producentów obręczy karbonowych. Większość kół na rynku jest złożona z tych części, w różnych konfiguracjach. Niestety, w wielu markowych, czasami niedorzecznie drogich kołach można znaleźć najtańsze, najniższej klasy części z katalogu tych właśnie producentów. Nierzadko koła z Aliexpress są złożone z lepszej jakości komponentów niż te z naklejkami znanej firmy. Są marki, do których można mieć pełne zaufanie - np. DT Swiss, jednak i im zdarzają się wpadki (np. najtańśze łożyska HCH w bębenkach tańszych modeli kół sprzedawanych OEM, które padają po kilku tygodniach jazdy). Nie uważam, żeby Vinci było firmą, która wciska ludziom ładne opakowane badziewie, ale wiem że mają swoje za uszami. Myślę, że każdemu zdarzają się błędy i wpadki, ale nie należy na podstawie tego wyciągać pochopnych wniosków. Popełnianie błędów to normalna sprawa, ważne, żeby wyciągnąć z nich wnioski na przyszłość.
Co do luzującej się jednej szprychy - to nieprawda, że muszą się poluzować wszystkie szprychy na raz. Zwykle, jeśli ktoś zauważy jedną poluzowaną szprychę w kole, to od razu oddaje koła do poprawienia, a nie jeździ do oporu, aż wszystkie będą dzwonić. Z resztą coś takiego prawdopodobnie w ogóle się nie wydarzy, bo te kilka szprych, które ma właściwy naciąg i trzyma całe koło w kupie będzie się trzymać do końca, aż nie zaczną pękać. Koło rowerowe to zaskakująco złożony organizm, an który ma wpływ wiele czynników. Wyważenie ich jest trudne, a czasami niemożliwe, zwłaszcza kiedy składa się koła z części, których się nie zna. Mi również zdarzyło się kilka razy, że poluzowała się jedna szprycha w kole, które składałem na nieznanych sobie dotychczas obręczach i musiałem później umawiać się z klientem na poprawki. Niestety takie sytuacje są nie do uniknięcia.
W żadnym wypadku nie miałem zamiaru krytykować Vinci. Według mnie każda firma, która składa koła w Polsce robi dobrą robotę, bo razem budujemy Polską scenę... kołodziejską(?) chyba w Polskim języku nie ma na to właściwego słowa. Fajnie by było, gdyby wszyscy zawodnicy byli świadomi tego, jak działa rynek części rowerowych i wyciągnęli z tego taki wniosek, że lepiej zaufać komuś, kto zna się na robocie, jest tutaj na miejscu i poczuwa się do odpowiedzialności.