Ja wiem, czy super? Budzik to najbardziej prymitywne zegarki elektroniczne sprzed pół wieku miały. Raczej dziwne, że alarmu Rival nie miał od samego początku. Fakt, to ma być zegarek sportowy, z akcentem TRI. W takim zastosowaniu alarm faktycznie niekoniecznie musi być funkcją, bez której nie da się żyć.
Ale Wahoo nie byłoby sobą, gdyby prostego alarmu nie reklamować jako Simply Powerful Alarm. Tak, mocarny w swojej prostocie (użytkowania) alarm
Cóż takiego genialnego? Popatrzmy:
Alarm udostępnia następujące opcje:
- On / Off - Wybierz, czy chcesz włączyć lub wyłączyć alarm
- Ustaw czas — wybierz godzinę alarmu
- Powtarzaj — wybierz, aby alarm powtarzał się automatycznie w dni powszednie, w weekendy, codziennie lub wcale
- Dźwięk — wybierz, jeśli alarm ma mieć słyszalny dźwięk po aktywacji
- Wibracje — wybierz, czy alarm ma wibrować po aktywacji
Oj, proste opaski to mają. Łącznie z wibratorem. Zresztą mój stary zegarek sprzed kilkudziesięciu lat miał identyczne opcje wyboru kiedy alarm miał się włączać. Simply Powerfull Alarm. Litości...
Oprócz alarmu dodano interwały. W sumie żadna nowość, bo i w starych zegarkach treningowych (przynajmniej już w najstarszych Forerunnerach) to było możliwe. No ale dobrze, że to zaimplementowali. Mały problem w tym, że do ustawienia interwałów niezbędny jest smartfon, czyli albo trening ze smartfonem (mało wygodne), albo wcześniejsze zaplanowanie ile i jakie interwały.
Problem w tym, że obecnie raczej zegarek jest nie tylko urządzeniem stricte treningowym, ale raczej urządzeniem do całodziennego użytku, chyba nikt obecnie nie zmienia zegarka (czy opaski!) na zegarek treningowy tylko na trening/zawody.
Żeby nie było, że jestem fanatykiem Garmina (bo nie), to popatrzmy na innych konkurentów:
Patrząc na dolną półkę Polara, czyli dość leciwy i przestarzały M430 - urządzenie głównie treningowe, ale mające całodzienne zastosowania monitoringu aktywności. Alarm/timer/itd. też. Nie wspominając o nowszych modelach Unite/Ignite/Vantage M2/V2. Z akcentem na Vantage M2/V2 - bo to zegarki multisportowe. M2 jest o połowę tańszy od Rival. O połowę. Wszystkie mają funkcje, których nie ma (i być może nie będzie mieć - przynajmniej nie tak szybko) Rival. Oczywiście obsługują więcej niż język angielski, w tym nasz język ojczysty. Rival? No gdzie...
Dalej - Coros Pace 2 połowę tańszy od Rival, a funkcjonalnością bije go o głowę. No dobra, może nie we wszystkim (muzyki, płatności zbliżeniowych, aplikacji nie znajdziemy i tu), ale hej - w końcu jest o połowę tańszy.
Fajnie, że Wahoo wprowadził Rival do oferty. Problem w tym, że jest to ciągle urządzenie na etapie rozwoju i dopracowywania. Przynajmniej programowego. Fizycznie oczywiście poprawić nic się nie da, ale może nie trzeba. Jeśli porównamy cenę do możliwości i konkurencji, to żeby uzyskać większą popularność Rival powinien być o połowę tańszy. W cenie do 1 tys. zł (200€/$) przy obecnych (i raczej przyszłych) możliwościach byłaby to dobra oferta. W miarę solidny, bez wodotrysków, z obietnicą rozwoju programowego w przyzwoitej cenie. 300€ to już byłoby za dużo, ale za solidny zegarek multisportowy, no może... Ale za 1,7 tys PLN (380€)? Gruba przesada. Za "Radykalnie uproszczony multisportowy smartwatch" jednak bez "radykalnej" wyceny. Celowali nieco poniżej FR 745 (który i tak jest za drogi, powinien trzymać cenę 735!)? Chcą być konkurencją do multisportowych zegarków Garmina? Fakt, garminowskie multisportowe zegarki są za drogie, ale to nie powód, żeby obniżać nieco poprzeczkę licząc na renomę i reklamę. W porównaniu do tańszych konkurentów (nie Garmin) funkcjonalnie z zegarkiem pozostają daleko z tyłu. Lata całe. Jedna fajna funkcja automatycznego przejścia pomiędzy kolejnymi konkurencjami tri wiosny nie czyni... Być może jest to świadoma polityka cenowa Wahoo - na zakup zdecydują się raczej osoby, które później nie będą marudzić, bo najważniejsze, że to Wahoo. I że będą się cieszyć z każdej dodanej raz na jakiś czas pierdoły..