Jakie zachowania nie uchodzą wśród kolarzy?
#261
Posted 22 August 2009 - 10:23
No i "16 letni szczeniak" to stwierdzenie mówi samo za siebie...heh
#262
Posted 22 August 2009 - 16:30
Odkiwują zazwyczaj Ci którzy znaja temat i szanują pewne zwyczaje, starsi no tak po 50-tc niby kolarze spece jakich mało, mało ich obchodzi , czasem widze większą grupe z okloic, nie ma bola, nic nie widzą nic nie słyszą, sprzety mają jak z TDP, ale własnie tego zwyczaju nie kultywują, a jada z młodymi także.
Czasem się gapią co to za sprzęt jedzi, czy nie lespzy od ich własnego, koszmar.
Na szlakach pieszych w górach prawie każdy odpowie, a nawet sam zacznie, no na Słowacji to zaden burak się nie odezwał, gapił i nic.
Są oczywiscie wyjatki, zjazd z góry, podjazd na stojąco, no nie ma jak kiwnąć czy pomachać.
Profesjonalny serwis i montaż kół do rowerów www.velotech.pl
Serwis rowerowy - Kraków tel: 666-316-604, [email protected]
Masz pytanie o koła - to zadzwoń najpierw !!!!!!! w godz. - 12.oo - 19.oo
#263
Posted 23 August 2009 - 00:00
PS: moje szczere zdanie o 50% kolarzy: to zadumane w sobie pizdy, które udają mocarzy, mysląc, ze są najlepsi i nikt inny im na rowerze nie podskoczy i szczycą sie tym, bo mają szose, ale tak naprawde są zwykłymi popierdółkami, które przedłużają sobie swoją męskość i EGO myśląc o sobie jaki ja to zajebisty jestem
#264 Gosc_Jareq_*
Posted 23 August 2009 - 00:17
niestety większość tak się zachowuje, ja mam zwykła szosówk (dla mnie niezwykłą :mrgreen: ), pasje, szacunek do innych kolarzy i jedną ważną świadomość, że mimo niezbyt rewelacyjnych wyników jestem dużo mocniejszy od 95% moich znajomych...bo zapewne nikogo na tyle nie stać...i kilometrów i poświęcenia...a to kto jaki i za ile ma rower to mnie aż tak nie rusza, a co do zachowania i gestów to i owszem ale jak jakiś dupek nie odpowie to jego sprawa... :-P
#265
Posted 23 August 2009 - 00:48
Te kolarskie pozdrowienia można sobie darować wobec "ludności cywilnej", której rower służy jako środek transportu - po prostu nie wiedzą o co chodzi.
Poza tym można chyba wyczuć, że z przeciwka jedzie pasjonat i odpowie na pozdrowienie. Jak nie tym razem, to następnym - nauczy się.
"Wieczność jest bardzo nudna, szczególnie pod koniec" - Woody Allen
#266 Gosc_Tompoz_*
Posted 27 August 2009 - 08:55
Ja zawsze macham, a szczególnie dziewczynom w bluzeczkach z tak głębokim dekoltem, że im kolczyki w pępkach widać :mrgreen: . Piękny widok.
Te kolarskie pozdrowienia można sobie darować wobec "ludności cywilnej", której rower służy jako środek transportu - po prostu nie wiedzą o co chodzi.
Poza tym można chyba wyczuć, że z przeciwka jedzie pasjonat i odpowie na pozdrowienie. Jak nie tym razem, to następnym - nauczy się.
Robo ma rację .................................... no i można wyrwać laskę na wsi............................... na Karbonowe cudo na 2 kołach
Tompoz
#268
Posted 28 August 2009 - 12:56
-W tygodniu w moich okolicach odmachuje każdy kto jedzie na szosie, ale w niedziele jadąc np. z Warszawy do Góry Kalwarii buractwo króluje to chyba najbardziej obfita w buraki droga w Polsce... :-P
#269
Posted 29 August 2009 - 15:26
> http://www.pinkbike.com/photo/3934298/ <
którym rzadko wynurzam się dalej niż dyszkę za miasto, jestem raczej typem chłopaka który woli dać z siebie wszystko na krótkim odcinku, niż jeździć długie trasy, jeżdżę w jeansach, T-shircie, słuchawki... [co ze mnie za kolarz, do cholery, na pewno takiemu byście nie pomachali!] tak jest mi wygodnie, tak się noszę, oprócz mojego mini "kolarstwa" głownie jeżdżę ekstremalnie po mieście tzw. street, coś jak Bmx, na większych kołach, a kolarzówkę traktuje jako świetną odskocznię, i narzędzie do zdobywania prędkości, tak samo jak mój trzeci rower, jakim jest Ostre Koło, a wracając do mojej streetówki, w "dyscyplinie" jaką jest street, nie ma np. takiego czegoś jak nie odmachanie, to prawie logiczne, ze widząc kogoś kto jest "w temacie" podjeżdżam, zamieniam słowo, często jedziemy dalej razem, fakt, inna charakterystyka jazdy, ale sam fakt...
z reguły na favoricie "nocami" jeżdżę po mieście, lubię to, mam inne podejście niż większość z was, nie traktuje jazdy jako "TRENING", nie ubieram się na sportowo, nie mam licznika, nie pilnuje się kadencji wyjeżdżam na rower, i jadę, jadę bo to kocham, bo uwielbiam jeździć, prędkość, uczucie prawdziwego przecinania przestrzeni, zmaganie się z "brakiem sił", to jest super, i z racji swoich upodobań co do miejsca w którym jeżdżę, nie spotykam kolarzy, chociaż zdarza mi się wynurzyć poza miasto, i RAZ, miło to wspominam, wyjechałem sobie poza miasto, jakoś naście kilometrów, jadę sobię lekko z górki, naprawdę szybko [jak pisałem krótka trasa, ale na 100%] z naprzeciwka widzę kolarza, czarny karbon i wielkie białe CUBE, mając świadomość jak jestem ubrany, nie pomyślał bym, że będę dla niego SWÓJ CHŁOP, owy kolarz jednak pomachał mi radośnie, uśmiechając się, odmachałem bez zastanowienia, było to naprawdę miłe i pokazało mi, ile przyjemniejsza jazdę potrafi uczynić czyjeś zrozumienie, pokazanie tej jedności jaka powinna łączyć nas wszystkich - rowerzystów PASJONATÓW.
#270
Posted 29 August 2009 - 17:07
Choć na dobrą sprawę, można przyjąć, że nie pozdrawianie na szosie raczej nie uchodzi wśród kolarzy. Nieco ponad miesiąc temu zacząłem jazdy (no, prawie treningi... prawie czyni dużą różnicę ) na szosie. No tak, faktem jest, że jeżdżę od nieco ponad roku, głównie na rowerze XC i prawie od samego początku ubieram się w sportowe ubrania i kask (koszulki z uwagi na odprowadzanie potu, spodenki z wkładką z uwagi na tendencje do odparzania pośladków, kask dla bezpieczeństwa mózgownicy), dlatego też wyglądam raczej na ludka, traktującego kolarstwo nieco poważniej. Już na jednej z pierwszych przejażdżek ze zdziwieniem spostrzegłem, że kompletnie obcy facet, jadący z naprzeciwka szosówką macha mi ręką. Oczywiście odmachnąłem . W MTB, a właściwie mój teren to raczej się do XC kwalifikuje, machaliśmy i pozdrawialiśmy przede wszystkim znajomych (choć faktycznie jest ich trochę...), turyści w terenie (a jest ich sporo), są raczej mijani obojętnie. Teraz pozdrawiam każdego mijanego przeze mnie, poważniej wyglądającego kolarza (bez dyskryminacji płci, wieku, typu roweru, z akcentem na szosówkę, choć "poważny" trekingowiec (zwłaszcza obładowany sakwami, prujący w sobie tylko wiadomym kierunku), ma u mnie co najmniej takie samo poważanie. Szczerze mówiąc, dzięki temu jakoś tak z przyzwyczajenia zacząłem machać nieznanym osobom na trasach terenowych. No chyba, że trasa technicznie trudna, to wtedy skinienie głowy... A czy odpowie, czy nie (na ogół tak!) to mało ważne.
Reasumując: kolarstwo szosowe uczy kultury .
#271
Posted 10 September 2009 - 19:33
Ja już chyba z 15 lat ujeżdżam różne odmiany rowerów z w miarę cienkimi oponami i barankami. I jak jeździłem na Passacie Rometa - w trampkach i szortach - nikt na mnie nie zwracał uwagi. Co najwyżej szanowni panowie szosowcy byli mocno zdziwieni, że mija ich ktoś na rowerze z rurek kanalizacyjnych :-) (ech, miało się tą kondychę ;-) ).
Kiedy się przesiadłem na współczesną szosówkę i zacząłem jeździć w obcisłych - nagle zacząłem być dla nich widoczny :-) A najzabawniej jest teraz, jak sobie sprawiłem składaka na Ultegrze i ramie Bianchi - niektórzy normalnie skrętu szyi dostają, a raz dwóch panów mało co w siebie nie wjechało :mrgreen:. Normalnie gorzej niż z samochodziarzami, jeżeli chodzi o fascynacje sprzętem :-) A może to jakaś magia Bianchi? ;-)
W każdym razie - ja pozdrowieniami obdarzam wielu mijanych rowerzystów, niekoniecznie szosowców. A już sakwiarzy to obowiązkowo - sam miałem okazję ostatnio trochę z sakwami pojeździć i wiem, jaką to wielką sprawia przyjemność, jak człowiek jest w trasie, kilkaset km od domu i spotka go taki miły gest ze strony obcych ludzi.
Często jeżdżę (zwłaszcza w weekendy) z moją kobietą. I tu jest zonk - mnie dużo rowerzystów (zwłaszcza szosowców) pozdrawia, ale jej już nie widzą. Żartujemy sobie z tego, ale to jakoś tak mało uprzejme.
#272 Gosc_kobrys_*
Posted 10 September 2009 - 22:39
Ostatnio w niedziele miałem gorszy dzień... w dodatku pod górkę i pod wiatr... mijała mnie grupa na oko 15 kolarzy (wyprzedzała)... w dodatku kilku jechało na draftingu za mną przez kilka ładnych kilometrów - nikt, ale to nikt nie odpowiedział na moje cześć... widocznie za słaby byłem... nikt nie podziękował za draft... natomiast wczoraj - kiedy uwiesiłem się na podjeżdzie za jakimś gościem i po 2-3km kiedy trochę odpocząłem i wziąłem się dalej za robotę dziękując z uśmiechem na twarzy gość prawie się przewrócił z wrażenia... masakra...
#273 Gosc_szudri_*
Posted 11 September 2009 - 08:27
#275 Gosc_Anonymous_*
Posted 11 September 2009 - 09:25
Ktoś kiedyś powiedział, że roweromaniak widząc jadącą na rowerze kobietę najpierw spojrzy na sprzęt a dopiero potem na pupę. Chyba nie jestem roweromaniakiem ;-)Często jeżdżę (zwłaszcza w weekendy) z moją kobietą. I tu jest zonk - mnie dużo rowerzystów (zwłaszcza szosowców) pozdrawia, ale jej już nie widzą. Żartujemy sobie z tego, ale to jakoś tak mało uprzejme.