Nie będe juz narzekał na kask.
#423
Gosc_marvelo_*
Napisano 13 grudzień 2017 - 20:52
Jeśli test "szklanych głów" go nie przekonał, to niczego do wiadomości nie przyjmie. Przy okazji: ciekawy eksperyment z młotkiem. Dziwne, że nie przyczepił się do testu manekina i nie argumentował, że jest to typowy przykład na to, że kask łamie kręgosłup, no chyba, że pomyślał, iż bez kasku głowa identycznie najpierw walnie czołem w maskę, później od niej się odbije i poleci w tył...
Szkło w niczym nie przypomina ludzkiej czaszki. Jest dużo bardziej wrażliwe na miejscowe naprężenia - jedno lekkie uderzenie ostrym i twardym przedmiotem i pęka, często od razu na wiele kawałków. Kask w tym przypadku działa ochronnie, bo rozkłada siłę na dużą powierzchnię. Ale ciekawe, czy zadziałałby równie dobrze, gdyby tą głowę zrzucili na płasko, twarzą do ziemi?
Eksperyment z młotkiem od razu był ustawiony. Chłopiec wali w zewnętrzną skorupę kasku, gdy ten zamocowany jest w imadle za jeden bok, więc nie ma solidnego podparcia w miejscu uderzenia i cała skorupa na dużej długości się ugina sprężyście. Natomiast uderzenie od spodu odbywa się z podparciem na stole. Chyba nie chcesz powiedzieć, że warunki testu były jednakowe dla obu prób, nawet przyjmując, że chłopiec uderzał podobnie mocno?
Zachowanie głowy manekina przy uderzeniu w maskę właśnie budzi mój niepokój i potwierdza obawy, nie tylko co do zwiększenia urazu kręgosłupa, ale też odnośnie przyspieszeń kątowych działających na mózg (uraz rotacyjny). I nie, głowa bez kasku aż tak mocno nie odbije do tyłu z całą pewnością, gdyż w tym przypadku główną siłę w pierwszej kolejności przyjąłby nos, znajdujący się mniej więcej w centralnej części głowy i nie byłoby aż takiego momentu skręcającego, który pojawia się, gdy przód kasku zamocowanego na czubku głowy uderza jako pierwszy. Widać też, jak słabą ochronę stanowi kask dla dolnych części twarzy, zwłaszcza dla żuchwy, która w takich sytuacjach jak tu jest nawet narażona bardziej, niż gdyby nie było kasku (kiedyś prezentowałem nawet jakieś badania, gdzie to stwierdzono we wnioskach: https://www.ncbi.nlm...les/PMC5079115/).
Jeśli chodzi o Twoje statystyki z poprzedniej strony, to przyjmuję je do wiadomości, ale wnioski wyciągnę sobie sam.
puchatemu mogę odpowiedzieć, że tak, podobnie jak chodzenie w kasku (nawet rowerowym) jako pieszy czy kierowca będzie bezpieczniejsze niż bez. Więc tam też niezakładanie kasku to objaw głupoty, demencji, encefalopatii czy czego tam jeszcze, a już wsadzanie niewinnego dziecka do fotelika samochodowego, ale bez kasku, to szczyt nieodpowiedzialności.
P.S.
Prozor, może skoro już tak drwisz ze spraw duchowych i wyśmiewasz wiarę w moc modlitwy, to może spróbujesz tu przeprowadzić naukowy dowód na nieistnienie Boga?
#424
Napisano 13 grudzień 2017 - 21:23
puchatemu mogę odpowiedzieć, że tak, podobnie jak chodzenie w kasku (nawet rowerowym) jako pieszy czy kierowca będzie bezpieczniejsze niż bez. Więc tam też niezakładanie kasku to objaw głupoty, demencji, encefalopatii czy czego tam jeszcze, a już wsadzanie niewinnego dziecka do fotelika samochodowego, ale bez kasku, to szczyt nieodpowiedzialności.
Czyli jednak wg Ciebie również jest bezpieczniejsze, chociaż wydaje Ci się, że ryzyko jest znikome, skoro porównujesz jazdę rowerem do chodzenia na piechotę (dziecka w foteliku ale bez kasku nie będę komentował, bo mi szkoda na te bzdury naskórka na palcach). Pojąłem Twój punkt widzenia. Ja natomiast uważam, że ryzyko poniesienia obrażeń podczas jazdy na rowerze jest większe niż podczas chodzenia.
#425
Napisano 13 grudzień 2017 - 22:19
Modlitwa ma ustrzec przed wypadkiem a nie przed obrażeniami powypadkowymi
P.S.
Prozor, może skoro już tak drwisz ze spraw duchowych i wyśmiewasz wiarę w moc modlitwy, to może spróbujesz tu przeprowadzić naukowy dowód na nieistnienie Boga?
Taaa. A jak wyrżniecie i Was wyleczą to będzie cud boży (bo przecież nie zasługa lekarzy). A jak nie przeżyjecie to bóg tak chciał.......
Ja kończe dyskusje w tym temacie. Nie czuje się kompetentny. Nie jestem psychiatrą. Bywajcie.
Kolegom powyżej szczęścia. Będzie Wam potrzebne.I trafienia w ręce dobrego specjalisty.
- Prozor, Siara_iwj i Vegeta lubią to
marvelo
Focus Izalco Race - rower nieelektryczny : Di2, Favero Assioma Duo, Garmin Edge 530, Varia RTL515, ION 200 RT
#426
Napisano 14 grudzień 2017 - 08:34
Mam wrażenie, że Kivilev niewystarczająco się modlił.
Dobry przykład. Pęknięcie kości czołowej i śmierć (z osieroceniem małego dziecka) jest dobitnym przykładem na głupotę argumentów typu:
Szkło w niczym nie przypomina ludzkiej czaszki. Jest dużo bardziej wrażliwe na miejscowe naprężenia - jedno lekkie uderzenie ostrym i twardym przedmiotem i pęka, często od razu na wiele kawałków. Kask w tym przypadku działa ochronnie, bo rozkłada siłę na dużą powierzchnię. Ale ciekawe, czy zadziałałby równie dobrze, gdyby tą głowę zrzucili na płasko, twarzą do ziemi?
Jak widać w przypadku Kivilev 'a nie było różnicy czy kość, czy szkło, no może poza tak efektowną rozsypką szkła. Pęknięcie kości zrobiło swoje.
Choć w tym przypadku nawet piszesz nieco z sensem, bo faktycznie kask działa ochronnie, ale nie tylko wybiórczo w przypadku szklanej głowy. Gdyby zrzucili głowę płasko to kask zadziałałby równie dobrze, pod warunkiem zabezpieczenia przed uderzeniem końcówki - szklanej szyi, bo inaczej to ona uderzyłaby w podłoże i szkło rozkruszyłoby się. Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że nikt końcem szyi w asfalt nie uderzy?
Eksperyment z młotkiem od razu był ustawiony. Chłopiec wali w zewnętrzną skorupę kasku, gdy ten zamocowany jest w imadle za jeden bok, więc nie ma solidnego podparcia w miejscu uderzenia i cała skorupa na dużej długości się ugina sprężyście. Natomiast uderzenie od spodu odbywa się z podparciem na stole. Chyba nie chcesz powiedzieć, że warunki testu były jednakowe dla obu prób, nawet przyjmując, że chłopiec uderzał podobnie mocno?
To, że nie znasz niemieckiego (ja zresztą też nie) nie oznacza, że nie potrafisz domyśleć się o co chodziło w stukaniu młotkiem i to na dodatek ostrą stroną. No może nie, to objaśnię: chodziło o wyjaśnienie dlaczego kask ma oprócz głównej miękkiej części (po uderzeniu duże zagłębienie) również twardą skorupę ochraniającą spieniony polistryren (czy co tam stosują) przed przebiciem ostrymi elementami.
Jeśli chcesz sobie ustawić eksperyment po swojemu, to sprawdź efekty trzymając w łapce lub mocując w imadle i uderzając ostrą częścią młotka w twardą, a następnie miękką część (lub odwrotnie). Sprężystość, sprężystością, ale w miękki styropian obojętnie jak (i czy w ogóle) będzie zamocowany kask, ostra część młotka wlezie jak w przysłowiowe masło.
Zachowanie głowy manekina przy uderzeniu w maskę właśnie budzi mój niepokój i potwierdza obawy, nie tylko co do zwiększenia urazu kręgosłupa, ale też odnośnie przyspieszeń kątowych działających na mózg (uraz rotacyjny). I nie, głowa bez kasku aż tak mocno nie odbije do tyłu z całą pewnością, gdyż w tym przypadku główną siłę w pierwszej kolejności przyjąłby nos, znajdujący się mniej więcej w centralnej części głowy i nie byłoby aż takiego momentu skręcającego, który pojawia się, gdy przód kasku zamocowanego na czubku głowy uderza jako pierwszy. Widać też, jak słabą ochronę stanowi kask dla dolnych części twarzy, zwłaszcza dla żuchwy, która w takich sytuacjach jak tu jest nawet narażona bardziej, niż gdyby nie było kasku (kiedyś prezentowałem nawet jakieś badania, gdzie to stwierdzono we wnioskach: https://www.ncbi.nlm...les/PMC5079115/).
Aaa! To już wiem po co ludziom sterczący nos! Do amortyzacji upadków na twarz! I dlatego nos nie ma kości, tylko miękką chrząstkę - dla lepszej amortyzacji. Jupi! Stąd adaptacja ewolucyjna u niektórych z dużym nochalem! No brawo!
Prosty eksperyment (spoko, nie zaszkodzi Tobie): stań przed ścianą, walnij się głową w ścianę jakbyś upadał. Nos przyjmuje? Walnęłeś żuchwą? Nie? Bo nie przyjmie i nie zamortyzuje. Żuchwa też nie. Walniesz czołem. Po co jednak w kaskach do agresywnej jazdy typu DH ochrona żuchwy? Bo w odróżnieniu od jazdy szosowej, wycieczkowej, miejskiej, maratonowej itd. tam istnieje duża szansa na to, że przy upadku delikwent przy upadku walnie żuchwą w kamień, korzeń czy inną przeszkodę terenową. Dociera?
Wiem, że to trudne do zrozumienia, ale wiara w głupoty cudów nie czyni...
No właśnie, wiara:
Prozor, może skoro już tak drwisz ze spraw duchowych i wyśmiewasz wiarę w moc modlitwy, to może spróbujesz tu przeprowadzić naukowy dowód na nieistnienie Boga?
Jajcarz jakiś? Wiesz co to wiara? Zdajesz sobie sprawę, że gdyby istniał naukowy dowód na to, że coś istnieje, to nie byłoby wiary? Wiara jest nieweryfikowalna z punktu widzenia naukowego. Aczkolwiek jeśli ktoś wierzy, że będzie niczym Ironman po odmówieniu paciorka, to albo jest naiwny, albo... głupi.
W starym żydowskim dowcipie Icek modli się:
„Panie Boże, daj mi wygrać na loterii”. Pan Bóg odpowiada: „Icek, ty daj mi szansę, ty kup los.
No i teraz parafrazując, Marvelo przed wyjazdem rowerowym:
„Panie Boże, ustrzeż mnie przed rozwaleniem głowy w wypadku”. Pan Bóg odpowiada: „Marvelo, ty daj mi szansę, ty załóż wreszcie kask!"
Jeszcze jedno, rzuciłem okiem na cytowane badania:
Widać też, jak słabą ochronę stanowi kask dla dolnych części twarzy, zwłaszcza dla żuchwy, która w takich sytuacjach jak tu jest nawet narażona bardziej, niż gdyby nie było kasku (kiedyś prezentowałem nawet jakieś badania, gdzie to stwierdzono we wnioskach: https://www.ncbi.nlm...les/PMC5079115/).
No i oprócz:
Several studies have shown that head injuries are more common and more severe when the cyclist does not wear a helmet (4-10).
znaczy odsyłasz do badań, które potwierdzają w źródłach, że obrażenia głowy są częstsze i bardziej poważne, gdy rowerzysta nie ma kasku na głowie. Dzięki!
Co do żuchwy, czytajmy dalej:
Z 5 350 wypadków rowerowych, 3,3% (miało złamanie środkowej twarzy i / lub żuchwy. W sumie zidentyfikowano 228 złamań ( tabela 2 ). Najczęstsze złamania dotyczyły kości nosowej (38,1%), a następnie kości oczodołu (21,7%), kości jarzmowej (17,3%), szczęki (8,4%), żuchwy (8,0%) i innych.
Kask ochronny nosiło 10,1% wszystkich rowerzystów, a tylko 8% osób ze złamaniem.
Korzystanie z kasków było w znacznym stopniu zależne od płci i wieku; ilość maleje wraz z wiekiem i płcią (kobiety rzadziej noszą kaski): 13,1% ofiar wypadków mężczyzn i 5,6% kobiet nosiło hełm. .
Stąd również wcześniej we wnioskach: Stwierdzono istotne powiązanie między wiekiem pacjenta a częstością złamania ze wzrostem złamań u osób starszych. Stosunek mężczyzn do kobiet wynoszący 1: 1,4 dla wszystkich ofiar wypadków i stosunek 1: 1,7 dla wszystkich osób, które doznały złamania.
Badanie poszczególnych złamań wykazało, że użycie kasku zwiększyło częstość występowania złamań żuchwy (OR 3,981, CI 1,204 - 13,168) ( Tabela 4 ). W przeciwieństwie do tego, stwierdziliśmy tendencję do ochronnego działania kasku na szczękę (OR 0,823, CI 0,116 - 6,385), kość oczodołu (OR 0,573, CI 0,136 - 2,418), kość zygomatyczną (OR 0,766, CI 0,180 - 3,251 ) i kości nosa (OR 1,002, CI 0,428 - 2,345) ( Tabela 4 ).
Policzmy... z 5350 wypadków jedynie 228 miało złamania w tym ok. 175 z ofiar miało złamanie szczęki, z czego 8% nosiło kask. 14 osób? Poprawka - pod koniec wyjaśnienie, że było to dokładnie 16 osób. Toż to na granicy błędu statystycznego jest.
Dalej: tylko 10% rowerzystów po wypadkach miało na głowie kask, a spośród tych, którzy mieli złamanie (obojętnie czego) już tylko 8%. Mało? Wśród osób po wypadku więcej było kobiet (1:1,4), które na dodatek częściej miały złamania (1:1,7), ale jest tego wyjaśnienie 13% mężczyzn nosiło kask, a tylko niecałe 6% kobiet stąd można wysnuć wniosek, że czym większy wstręt do zakładania kasku (bo musi być wiatr we włosach i fryzura cacy), tym większe prawdopodobieństwo wypadku. Albo po prostu kobiety to pierdoły również gdy kierują rowerem
.
Zwiększenie procenta złamań żuchwy (przypominam - noszący kask 16 osób z 5350!) jest na granicy błędu statystycznego i może po prostu mieli pecha... A nawet, to kask chroni szczękę, oczodoły (przy okazji oczy!) i kości nosa.
No tak to jest, jak się podpiera jak marvelo tylko samymi wnioskami końcowymi, które brzmią:
Wyższy wiek rowerzystów i rosnąca prędkość przeciwnika wypadku znacznie zwiększają prawdopodobieństwo złamania twarzy. Korzystanie z kasków rowerowych nie zmniejsza znacząco częstości złamań środkowych twarzy, a jednocześnie koreluje z jeszcze większą częstością występowania złamań żuchwy.
Gdyby przeanalizował całość badania, to może byłby nieco bardziej świadomy. Nie wiem, czy z czystą świadomością pominął tego typu zdania:
Badania McDermott wykazały, że kaski zmniejszają ryzyko obrażeń twarzy górnej i środkowej twarzy o 65%. Analiza oparta na 16 ocenach wpływu na urazy głowy, twarzy i szyi noszących kask rowerowy wykazała, że ryzyko urazu twarzy zmniejszyło się o 27%.
To ja już wolę zaryzykować zadrutowanie szczęki ![]()
- HarveyDent lubi to
Focus Izalco, Giant Trinity, Accent CX, Cube Stereo Hybrid 140 HPC Race 750
#427
Gosc_marvelo_*
Napisano 16 grudzień 2017 - 00:38
Prozor, co ma śmierć Kivileva (oczywiście musiałeś dodać "z osieroceniem małego dziecka", dla zwiększenia dramaturgii) do mojego stwierdzenia, że szkło w niczym nie przypomina ludzkiej czaszki? Szkło ma inne właściwości niż kości czaszki i nie może służyć jako materiał imitujący zachowanie tejże, bo to po prostu nadużycie. Podobnie jak arbuzy.
Weylandt też osierocił dziecko (jeszcze nienarodzone), doznając obrażeń głowy w kasku.
Po wprowadzeniu obowiązkowej jazdy w kasku kolarze zawodowi dalej giną w wyścigach i na treningach, bo kolarstwo jest niebezpieczne.
Te szklane głowy miały zabezpieczenia na "szyi", takie (gumowe?) pierścienie, bo zapewne bali się, że im ta głowa w kasku trzaśnie i zepsuje cały efekt. Ale gdyby, zrzucona na płasko, uderzyła najpierw nosem, to i tak mogłaby pęknąć.
Jeśli chodzi o skorupę kasku to wiadomo, że jest ona twardsza niż sam styropian, ale jednak jej twardość jest wyolbrzymiona w oczach odbiorcy nierównymi warunkami eksperymentu. Przy solidnym podparciu młotek na pewno zostawiłby większy ślad, a może nawet ją przebił. W dodatku, kask rowerowy zwykle ma otwory wentylacyjne, więc jego ochrona przed wnikaniem długich i ostrych przedmiotów jest dość kompromisowa, bo przecież korzeń czy kawałek skały może akurat napotkać na dziurę.
Tak, twarz (cała część środkowa, nie tylko nos) człowieka to taka naturalna strefa zgniotu. Chrząstki w nosie, wargi, policzki, mięśnie twarzy, cienkie kości o mocno rozbudowanej przestrzennej strukturze, z komorami powietrznymi w postaci zatok mogą się łamać z łatwością, amortyzując uderzenie i chroniąc te ważniejsze, przyległe do samego mózgu kości, a tym samym mózg. Natomiast żuchwa już jest dużo sztywniejsza i nie działa w ten sposób. Więc może lepiej czasem poświęcić nos?
Wiele badań to pokazuje.
https://www.ncbi.nlm...les/PMC3386400/
Zacytuję fragmenty:
A body in motion possesses energy, which must be dissipated, before that body can come to rest. In a motor vehicle accident, the energy of motion of the vehicle is dissipated during the impact by deformation of part of body of the vehicle. The energy of the motion of the occupant is dissipated by the destruction of the fragile soft and bony structures of the face. Thus, the facial structures act as cushion to dissipate the energy of motion of the occupant. When the impact tolerance of facial structures exceeds, a part of this energy may be transmitted to adjacent structures, which results in associated injuries [2].
(...)
Lee et al. [4] in the discussion of biomechanical aspects of facial trauma state that: In motor-vehicle collisions, the head is often subjected to forces many times that of gravity. As fractures occur, the facial skeleton absorbs some of the impact and cushions the brain against some of its violent effects. The triplanar arrangement of the facial bones in the horizontal, sagittal and coronal planes may act as an effective cushion against violent forces to the cranium. The compressible air-filled energy-absorbing facial bones serve as a decelerating cushion to protect intracranial structures located behind them. This may be a major reason why extensive crushing injuries of the facial bones are frequently sustained with little apparent damage to the brain. In order to prevent serious injury to the brain in an accident involving facial injury, it is best to protect the areas of the forehead and the skull since injury to these areas is more likely to result in serious closed head injury than is injury to other areas of the face.
http://onlinelibrary....24644/abstract
http://onlinelibrary...lary.20583/full
Prozor, nie będę robił twoich eksperymentów ze ścianą. Mam to już za sobą. Pod koniec czerwca tego roku podczas typowego otb na szosie (choć jechałem góralem) po gwałtownym hamowaniu uderzyłem głową w asfalt. Złamałem nos (zawsze miałem duży i garbaty, teraz wiem, po co), miałem guza na czole (tuż nad łukiem brwiowym), obitą wargę i całą górną szczękę (po prawej stronie). Zęby na szczęście ocalały, ale bolały mnie prawie wszystkie przez jakieś sześć tygodni. Na żuchwie nie miałem żadnych zewnętrznych obrażeń, staw skroniowo-żuchwowy też nie ucierpiał. Nie straciłem przytomności i nie miałem żadnych objawów wstrząśnienia mózgu. Jak się domyślasz nie miałem na głowie kasku, jedynie opaskę z grubego polaru (na pewno trochę ochroniła czoło, przynajmniej przed otarciami).
Szyja też praktycznie mnie nie bolała po upadku. Miałem dużego siniaka na prawym kolanie, bolał mnie lewy nadgarstek i lewy łokieć, ale że jest złamany (głowa kości promieniowej) dowiedziałem się dopiero trzy dni później, gdy ręka mocno spuchła i zupełnie przestała się ruszać w łokciu, a ból był w każdej pozycji.
Złamany nos z tego wszystkiego chyba najmniej dokuczał i ja osobiście nie zamieniłbym tego na złamanie żuchwy, w żadnym razie.
Co by było gdybym miał kask? Nie wiem. Możemy tylko spekulować.
Ja w każdym razie nie mam pewności, czy kask pomógłby w takiej sytuacji. Czy kask jako strefa zgniotu (dość skromna przecież, tylko przednia, bo w żadnym razie nie korzystałby z całej swojej powierzchni, jak podczas testów w ramach normy EN1078) zadziałałby lepiej pod kątem zmniejszenia przeciążeń działających na mózg i czy nie przeniósłby części siły na żuchwę, a ta bez tłumienia na grubsze kości samej puszki czaszki? Albo może jednak złamałaby się? Jak zachowałby się kręgosłup szyjny?
To było moje cierpienie, moje doświadczenie i sam staram się wyciągnąć z tego wnioski.
Na pewno z większą uwagą przejeżdżam skrzyżowania, rozglądam się po parę razy, mam też większe opory przed wchodzeniem w zakręty, zwłaszcza na mokrym asfalcie (choć wypadek był na prostej i na suchym).
Oczywiście mogę założyć kask i łudzić się, że teraz wszystko jest bezpieczniejsze, że jestem właśnie tym Supermanem czy Ironmanem.
Moim zdaniem kompensacja ryzyka w jakimś stopniu działa. Były nawet kiedyś jakieś badania, które pokazały, że podczas wykonywania jakiegoś zadania przed komputerem, osoby ubrane w kaski były skłonne do podejmowania większego ryzyka, niż te bez, choć posiadania kasku nie miało tu żadnego związku z bezpieczeństwem.
https://www.ncbi.nlm...les/PMC4767144/
Dla mnie bezpieczeństwo na rowerze to brak słuchawek w uszach i gadżetów na kierownicy (oprócz prostego licznika) i pełna koncentracja na drodze, unikanie jak ognia jazdy w grupie (to największa głupota kolarstwa, choć na niej w dużym stopniu się opiera kolarstwo szosowe). Tak, robię to czasem na wyścigach mtb i zawsze z duszą na ramieniu, a gdy kończę bez kraksy (jeszcze mi się nie zdarzyło, choć widziałem je wielokrotnie, nawet tuż obok) mam świadomość, że znów się udało. Na pewno nie zostałbym nigdy kolarzem zawodowym, zwłaszcza szosowym, nawet gdybym miał do tego predyspozycje. W szosowym wyścigu amatorskim też nie wystartuję (oprócz czasówek).
Nie jeżdżę też praktycznie na zwykłych oponach w zimie, tylko na kolcach (szosa odstawiona całkiem, gdy jest poniżej zera lub nawet tylko ryzyko zamarzniętej wilgoci na szosie). Czasem na crossie zdarza mi się jechać po lekkim, miejscowym oblodzeniu, ale bardzo ostrożnie.
Wydaje mi się, że obecnie jeżdżę dużo bardziej zachowawczo, nawet czasem nieco mi wstyd, że na zakrętach nie kładę się testując granice przyczepności i może nawet wyglądam jak początkujący. Trudno.
Samochody stojące na poboczu czy wyjeżdżające z bocznej ulicy też omijam szerokim łukiem i stosuję zasadę ograniczonego zaufania.
Nie sprowadzajmy bezpieczeństwa jazdy na rowerze do samego faktu posiadania na głowie kasku lub nie.
A modlitwa?
Prozor, jeśli sprowadzasz ją do "odmówienia paciorka" to faktycznie to nie ma żadnego sensu. Ale modlitwa, która jest kontaktem odrodzonego ducha z żywym Bogiem to coś znacznie więcej. I tak, ona potrafi zadecydować o życiu jednostki a nawet wpływać na losy świata.
#428
Gosc_marvelo_*
Napisano 22 grudzień 2017 - 03:43
Jestem przekonany, że wyrżnąłbym głową porządnie i nie byłoby wesoło. Sam fakt, że mimo kasku, przez parę minut nie wiedziałem co się dzieje a szyja bolała mnie kilka dni.
Czyli prawdopodobnie i tak miałeś wstrząśnienie mózgu, pomimo kasku.
A może z powodu kasku?
Głowa w kasku bez wątpienia częściej będzie uderzać w asfalt czy przeszkody niż głowa bez kasku, bo kask zwiększa wymiar głowy o dobrych kilka centymetrów (w zależności od grubości styropianowej skorupy i profilu, czyli np. w moim kasku będzie to 2-7 cm (zmierzone suwmiarką)). Tam, gdzie głowa bez kasku mogła się zatrzymać tuż nad asfaltem lub lekko go muskając, głowa w kasku może zetknąć się z nim ze sporą prędkością. Mam na myśli głównie upadki na bok, gdzie uderzamy barkiem, a mięśnie szyi wyhamowują głowę. Sam fakt zwiększonej masy głowy w przypadku typowego kasku rowerowego (o masie 200-300g) też ma tu jakiś wpływ, choć może nie aż tak znaczący jak zwiększone wymiary.
Jest jeszcze aspekt wzajemnego oddziaływania dwóch uderzających w siebie obiektów i różnego zachowania różnych materiałów.
Dla przykładu szyba przednia samochodu, maska czy dach będą się zachowywały zupełnie inaczej, gdy uderzy w nie goła głowa, a inaczej, gdy głowa będzie w kasku. Laminowana przednia szyba, gdy pęknie, zacznie się zapadać i pochłonie sporą część energii, a gdy nie pęknie ulegnie tylko niewielkiej deformacji sprężystej. Podobnie maska lub dach, przy uderzeniu twardym obiektem o mniejszej średnicy mogą zdeformować się plastycznie i powstanie w nich duży dołek, a gdy siła rozłoży się na większej powierzchni mogą zachować się sprężyście. Dla ofiary wypadku istotny jest sumaryczny efekt amortyzujący i może się okazać, że projektowane pod kątem bezpieczeństwa pieszych (którzy przecież chodzą bez kasku) podczas uderzenia nadwozie samochodu zachowa się gorzej, gdy głowa będzie w kasku. Oczywiście ja nie znam odpowiedzi, ale zwracam uwagę, że w realnych warunkach zachodzą różne zjawiska i tu nie ma prostych odpowiedzi.
Mówienie, że rowerzysta w kontakcie z samochodem jest bez szans jest przesadą, bo dużo zależy od przebiegu zderzenia, kierunków i wartości prędkości względnych rowerzysta-samochód, konkretnego miejsca uderzenia różnymi częściami ciała w różne fragmenty samochodu itp.
Uderzenie głową w asfalt też nie zawsze oznacza to samo. Asfalt w lecie przy temperaturze 40 st.C ma inną konsystencję niż w zimie, są różne rodzaje asfaltu, różna chropowatość. Niekoniecznie kask zawsze musi pomóc.
A już skutki wpadnięcia do rowu w rozmiękniętą, wilgotną ziemię, trawę czy piach to wielka niewiadoma i tu najbardziej obawiałbym się niekorzystnego działania kasku, a najmniej liczył na jego właściwości pochłaniania uderzenia, gdyż tu duże własności amortyzujące będzie wykazywać samo otoczenie, ale we współdziałaniu z dużą powierzchnią kasku efekt może być gorszy, niż z gołą głową.
#430
Napisano 22 grudzień 2017 - 08:00
A gdzie tam karać. Nagradzać. Najlepiej błogosławieństwem na antenie toruńskiego radiowęzła. Albo nagrodą Darwina.
Jeśli chodzi o w/w prawdopodobieństwo, to co prawda nie ma badań wpływu modlitwy/medytacji/paciorka/wmawiania sobie ochrony siły wyższej/itd na prawdopodobieństwo uszkodzenia czyjejś maski, to jednak jeśli kasku na głowie nie będzie to prawdopodobieństwo pogłębienia rowu melioracyjnego tudzież uszkodzenia maski samochodowej (aczkolwiek gołym czerepem) jest identyczne w kasku czy bez i to pomimo utyskiwań oszołomów, że jadący w kasku nagle robi się nieostrożnym idiotą i wali łepetyną w co popadnie. Kask ma za zadanie zmniejszyć potencjalne obrażenia, a nie być cudownym środkiem zabezpieczającym przed wypadkiem. Przed tym jest tak samo skuteczny jak modlitwa.
Pod koniec czerwca tego roku podczas typowego otb na szosie (choć jechałem góralem) po gwałtownym hamowaniu uderzyłem głową w asfalt.
A, to faktycznie sporo tłumaczy Twoje durnowate sugestie, że pewno wstrząs mózgu Puchatego był efektem kasku, bo na pewno jego głowa bez kasku zatrzymałaby się tuż nad asfaltem i do zamroczenia by nie doszło... Podobnie durnowate dywagacje na temat sprężystości szyby czy maski samochodu, faktycznie asfalt przy 40*C jest niesamowicie elastyczny i plastyczny, pewno działa jak poduszka powietrzna w samochodzie, wilgotną rozmiękniętą ziemię kask faktycznie od razu utwardzi i walisz jak w żelbeton, zwłaszcza że nagle powierzchnia kontaktu robi się kilkukrotnie większa co oczywiście powoduje większe urazy, niż punktowe walnięcie czołem... Ciekawa teoria, podobnie jak i większość tego co tam napisałeś. Większych bzdur dawno nie widziałem... Może to efekt nieprzespanej nocy? Albo wpisu podczas majaczeń sennych?
Focus Izalco, Giant Trinity, Accent CX, Cube Stereo Hybrid 140 HPC Race 750
#432
Napisano 22 grudzień 2017 - 08:10
Toż napisałem, że masz takie same szanse zaorać rów kretyńskim kaskiem czy kretyńską łepetyną. Aczkolwiek efekt tego zaorania będzie dla tej kretyńskiej łepetyny odmienny jeśli będzie orał zabezpieczoną łepetyną...
In order to prevent serious injury to the brain in an accident involving facial injury, it is best to protect the areas of the forehead and the skull since injury to these areas is more likely to result in serious closed head injury than is injury to other areas of the face.
Tłumacząc: Aby zapobiec poważnym obrażeniom mózgu w wypadku z urazem twarzy, najlepiej chronić obszary czoła i czaszki, ponieważ zranienie tych obszarów z większym prawdopodobieństwem spowoduje poważne obrażenia głowy, niż obrażenia na innych obszarach twarzy.
Wklejasz coś i nie rozumiesz, a podajesz najlepsze argumenty za stosowaniem kasku...
Focus Izalco, Giant Trinity, Accent CX, Cube Stereo Hybrid 140 HPC Race 750
#434
Napisano 22 grudzień 2017 - 09:35
Czyli prawdopodobnie i tak miałeś wstrząśnienie mózgu, pomimo kasku.
A może z powodu kasku?
Zrozumiałem Twój wywód, mimo że go już nie cytuję. I przytaczając te argumenty masz rację. Głowa w kasku jest większa, jej ciężar również. I to, że w pewnych warunkach kask może zadziałać na niekorzyść...
W istocie na każdy przejaw działalności ludzkiej, który podlega ocenie, można spojrzeć z dwóch stron. I w sumie cenię to, że wybierasz drogę, która odbiega od standardowej. Ta nonkonformistyczna postawa świadczy o tym, że interesujesz się światem, zjawiskami - słowem myślisz. Ale warto byłoby odpowiedzieć sobie na pytanie podczas tej dyskusji, jakiej tezy bronisz właściwie.
Bo jeśli bronisz tezy, że: "są sytuacje, w których kask może zaszkodzić" to pełna zgoda.
Jeśli bronisz tezy, że "więcej jest sytuacji, w których kask szkodzi, niż pomaga dlatego bezpieczniej jest jeździć bez kasku" to się nie zgadzam. Uważam, że bezpieczniej jest jeździć w kasku, w skorupie chroniącej głowę. Nawet w moim doświadczeniu, które cytujemy, przekonany jestem, że nie utrzymałbym głowy nad asfaltem. Nie było nad tym żadnej kontroli - uderzyłbym nią nie nad uchem (jak wynikało z obrażeń kasku) tylko jej szczytową częścią. Kask rozproszył uderzenie na całą skorupę, bez tego pewnie czaszka by nie wytrzymała.
Dlatego, aby całe to pisanie miało sens, napisz jakiej tezy bronisz. Identycznie z resztą jest w dyskusji o platformach i spdach. W zasadzie tam również nie wiem, jakiej tezy bronisz.
Przy czym właściwie nie ma to znaczenia. Moja teza, czy Twoja nie mają się nijak do rzeczywistości. Te wszystkie próby systematyzacji rzeczywistości, jej zrozumienia są tylko grą, zabawą naszych umysłów. To nasze utożsamianie się z poglądami, racjami, bronienie ich itd to tylko rozpaczliwa próba zmniejszenia niepewności. Czymże jednak jest ta niepewność, albo racja, albo to czy inne przekonanie, wobec tego, że wszystkich tych zjawisk jesteśmy świadomi? Kiedy się boimy albo cieszymy, kiedy "mamy rację" albo odpuszczamy - to wszystko odbywa się w pewnym polu, które po prostu na to pozwala. Cała rzeczywistość JEST i, kuźwa, jakie ona ma zdanie? I ja, Ty, oni, również JESTEŚMY pozwalając aby były w nas takie czy inne wątpliwości. Ale czy my jesteśmy naszymi opiniami, skoro możemy je widzieć?
- mikroos lubi to
#435
Napisano 22 grudzień 2017 - 12:00
(...)co prawda nie ma badań wpływu modlitwy/medytacji/paciorka/wmawiania sobie ochrony siły wyższej/itd na prawdopodobieństwo uszkodzenia czyjejś maski, (...)
eee tam, przecież nie dalej jak z rok temu pewna "poważna" prawicowa strona napisała poważny artykuł mówiący o tym jakoby pewna grupa naukowców dowiodła na licznych, wieloletnich eksperymentach, że wykonanie znaku krzyża nad talerzem z jedzeniem zabija nawet 99% zarazków w tym talerzu. (serio!) ![]()
Nie będę linkował tego idiotyzmu żeby im nie nabijać wejść natomiast niestety są ludzie wierzący w takie kretynizmy i raczej niewiele na to poradzimy ![]()
#438
Napisano 23 grudzień 2017 - 16:11
#439
Gosc_marvelo_*
Napisano 24 grudzień 2017 - 03:15
Powiem ci Prozor, że jesteś wyjątkowo bezczelnym typem (choć zauważył to już kiedyś Koroliow w temacie "Technika pedałowania"). Nie potrafisz normalnie prowadzić dyskusji. A raczej nie chcesz. Te aluzje do wiary, modlitwy, mojego wypadku, a nawet do pory pisania posta są już po prostu niesmaczne. I ciągle manipulujesz moimi słowami. Zwracałem Ci już na to uwagę, ale bezczelnie robisz to dalej.
Wydaje Ci się, że jesteś zabawny, gdy używasz tego swojego kwiecistego stylu, ale jesteś po prostu śmieszny, a to zupełnie co innego. I jeszcze prowokujesz innych do zamieszczania równie durnych wpisów.
A to, że ten wklejony przeze mnie fragment zawiera stwierdzenie wskazujące na potrzebę ochrony jakichś części czaszki w żaden sposób nie zaprzecza stwierdzeniu, że kości twarzy działają jak strefa zgniotu (co zdawałeś się negować) i ich nawet znaczne uszkodzenie często przebiega bez większych szkód dla mózgu.
Doskonale rozumiem co wklejam i Twój zarzut jest zupełnie bezpodstawny.
Ale wiedziałem, że to wyciągniesz i tylko na to czekałem.
#440
Napisano 24 grudzień 2017 - 03:30
Dłuuuugo czekałeś ![]()
Ależ normalnie prowadzę dyskusję, choć z pełnym przekonaniem, że to dyskusja z kimś, kto widzi białe, a upiera się, że to czarne i nikt go nie przekona, że jest inaczej do niczego konstruktywnego nie prowadzi
.
Szczelny czy bezczelny to ocenić może hydraulik, moi znajomi hydraulicy złego słowa na mnie nie powiedzą, a i czaszki jako strefy zgniotu nie używają, tylko rozumnie chronią swój mózg strefą zgniotu kasku (rowerzyści, ale i motocykliści!), a nie wyimaginowaną strefą kościaną.
Kość jako strefa zgniotu, to poleciałeś po bandzie
![]()
- Moody i HarveyDent lubią to
Focus Izalco, Giant Trinity, Accent CX, Cube Stereo Hybrid 140 HPC Race 750








