Pewnie, że na ten moment wyjaśnione, tylko niektórzy na forum tak się nakręcili na reżim pt. "ZAKAZ SPORTU BIEGANIA SPACERÓW", że teraz ciężko im uwierzyć, że jednak mogą. To jak z wschodnią granicą i zachodnią pod koniec drugiej wojny światowej.
Czyli kuriozum - mówi się o przepisach prawa mających coś wymóc na obywatelach - i co...?
I gdy nie ma nawet jeszcze treści rozporządzenia, nie ma tego prawa na piśmie, to już robi się wszystko, by to prawo było martwe, by było nie do wyegzekwowania, bo "policja nie będzie za nikim biegać", a na pytanie owej policji wystarczy podać "właściwe odpowiedzi" i będzie się żyło jak zawsze... Hurraaa!!
I jeszcze większe kuriozum - służby mundurowe już mówią "co trzeba mówić", by nic się nie zmieniło, jak przykład wspomnianego telefonu do dzielnicowego...
Czym to się różni od "apelu do rozsądku obywateli"? Niczym, tego też się nie da wyegzekwować... Ale "szoł" trza zrobić...
A nie zdziwię się, gdy za jakiś czas będzie już prawdziwa "godzina policyjna" np. od 16:00 do 6:00, zakupy będzie się robiło _imiennie_ w wyznaczonym każdemu _jednym_ najbliższym sklepie o określonej godzinie (nie przyjdziesz, trudno, straciłeś szansę), kupując ściśle limitowane ilości ograniczonych artykułów, a każdy podróżujący będzie musiał mieć dokument wystawiony przez pracodawcę lub inną instytucję, mówiący kiedy i o której godzinie musi się przemieszczać, skąd dokąd i jakim środkiem transportu... A kary będą słone, min 30tys., odwołania do sądu po 2024r, a rozpatrzenie w 2035, na arteriach rogatki, policja, wojsko, straż...
Upilnować 30mln obywateli apelami? Mrzonka. Nie wiem jak to zrobili w Chinach - o ile w ogóle zrobili...