Dla mnie sprawa jest prosta - podjął ryzyko (zjechał z drogi na pobocze) żeby przejść na przód, przeliczył się (z utwardzonego pobocza zrobiła się dziurawa trawa), rozwalił pół peletonu. Głupi błąd wywołany podjęciem ryzyka, więc wyrzucenie z wyścigu i ewentualne dodatkowe kary jak najbardziej słuszne. Gdyby poszedł w lewo i sam się wyłożył to kosztem byłby jedynie jego własny upadek. Niestety wyrzuciło w prawo, w peleton, więc trzeba ponieść konsekwencje. Na powtórkach wydaje się, że odpowiednio wcześnie zauważył ten odcinek z trawą ale zamiast dać po hamulcach to jeszcze mocniej nacisnął w korby licząc, że albo zdąży, albo że jakoś to przejedzie. Kalkulował i przekalkulował.