Właściwie jest to +50€ za (dość ograniczony) zestaw głośnomówiący. No dobra, pogadać do zegarka też można... Health Snapshot mogliby dodać jeszcze do F6...
Ile droższy będzie F7 od F6? Oczywiście po wypuszczeniu na rynek tego wytęsknionego przez niektórych modelu... Trzeba byłoby przeanalizować wzrost cen pomiędzy poszczególnymi seriami modelowymi. Pewno model za 850€ będzie - i droższe też. Zresztą teraz Fenix 6X Pro (standard) to co prawda 700€, ale wersja ze szkłem szafirowymi lub wersja Solar to 900€. Czyli w przeliczeniu na PLN ponad 4 tysiaki... Ale w listopadzie były już okazyjne przeceny o ok. 200-250€...
Czy podniosą ceny? Może, choć to nic pewnego. Ale nawet jeśli, to raczej rzędu 50€ na modelu. O ile w ogóle. Konkurencja przydałaby się również z wyższej półki, nie tylko cenowej, ale i funkcyjnej. Ale taki Coros ze swoim Vertix 2 wykoczył z ceną 700$€, czyli ceną sugerowaną standardowego Fenixa 6X Pro - a wbrew temu co twierdzą co niektórzy (jeden właściwie), daleko Vertix 2 ma do tego, żeby F6X Pro przy nim się schował. Zapowiedź Training Hub jest sygnałem w stronę tego co prezentują główni konkurencji pod tym względem, czyli Garmin i Polar. I dobrze, bo sam sprzęt to raczej mao (powidziała Chinka do Chińczyka patrząc na jego przyrodzenie ). Dobrze, że Coros się rozwija, niedobrze, że w flagowcu winduje ceny pod sufit.
Wahoo co prawda po przejęciu Suf i jego modernizacji jest na dobrej drodze, ale... ciągle brak jest sensownego powiązania pomiędzy aktywnościami użytkownika, a platformą treningową. Zresztą Wahoo ma w ofercie tylko Rival, który raczej do w/w nie jest konkurencją. Może wprowadzą coś jak w ofercie rowerowej, czyli kolejny model z większymi możliwościami (w tym routowalną mapą, a nie tylko podkładką pod ładowany kurs?), ale to bliżej nieokreślona przyszłość, póki co na razie powoli rozwijają podstawowy model, który dla Tri (zwłaszcza w komplecie z rowerowym komputerkiem Wahoo) ma sens, ale raczej chyba nie jako smarwatch codziennego użytku (choć główne zastosowanie to treningi...).
No i Polar - podobnie jak Coros Vertix 2, jesienią zeszłego roku wprowadził do sprzedaży ładnie wyglądającego Grit X Pro (właściwie skromne ulepszenie Grit X) za 490€. Zegarek pozycjonowany przez producenta w klasie premium posiadający sporo plusów, ale i braki się znajdą. Tu przynajmniej pozycjonuje cenowo ciut poniżej podstawowej wersji F6 (ale przed obniżkami, czyli ceną sugerowaną). No ale czas pracy "do 7 dni" (podstawowy F6 niewiele więcej...) to dla kogoś szukającego długiej pracy po ładowaniu raczej maławo...
Aha, jest jeszcze Suunto. Akurat mają obniżki cen do 40 - 50% na niektóre (głównie starsze) urządzenia plus urządzenia odnowione. Np. Suunto 9 sprzedaje się za nieco ponad 1,2 tys gdzie sugerowana cena jest o tysiaka więcej. Wersja 9 Peak 2,4 tysiaka i niby bezpośredni konkurent dla F6S. Ale... Suunto 7 to Wear OS i do 18 godzin wszechstronnego użytkowania i do 4 godzin treningu na zewnątrz. Ale jest tryb "tylko zegarek" który ma wystarczyć na 40 dni. Czyli i tak co najmniej codzienne ładowanie. Minimum, bo w końcu 18h to nie 24h. Brakuje 6h. Czyżby założenie, że na noc odkładamy do ładowania? Czasy identyczne jak w zegarkach Apple... Czas ładowania do pełnego 100 minut (nowa seria to szybsze ładowanie, poprzednio było to... 4h!). Suunto 5 i 9 działają bez Wear OS i dzięki temu działają dłużej. 14 dni jako zegarek, ale z monitoringiem i powiadomieniami połowę tego, czyli do tygodnia. Oczywiście rejestracja GPS zmniejsza czas funkcjonowania na jednym ładowaniu. Problem z Suunto jest taki, że wycofanie Ambit (i ich funkcjonalności) to wg części (świadomych, zaawansowanych użytkowników) to krok co najmniej w niewłaściwą stronę. No i dalej ograniczenie czujników (danego typu do jednego), powolny interfejs użytkownika...
Z drugiej strony powyższe czasy pracy (za wyjątkiem Suunto 7, bo ten raczej do poniższej kategorii powinien być zaliczany) są i tak przyzwoicie długie w porównaniu do smart zegarków Apple/Samsung. Użytkownicy zegarków Apple (bez wątpienia fantastyczne rozszerzenie iPhone) przywykli do codziennego ich ładowania (18h na naładowaniu)... Ale nawet w nowej serii 7 szybkie oznacza to ładowanie 0-80% w 45 minut. Szybkie? Fakt, 8 minut ładowania (toaleta przed spaniem) wystarczy do monitorowania snu przez 8h. Ale później i tak trzeba naładować - pobudka, ładowarka i przed wyjściem do pracy powinien być naładowany. Trochę upierdliwe. Albo zdejmowanie zegarka na noc do ładowania, ale wtedy nie monitoruje snu. Niby można się z tym też pogodzić... Dopóki nie wejdą na rynek bardziej pojemne baterie, dopóty nie należy spodziewać się rewolucji w długości pracy zegarków Apple. Szkoda - urządzenie bardzo praktyczne, aczkolwiek jak dla mnie absolutnie niepraktyczne - nie używam iPhone (choć testowałem, z pewnych względów nie polubiliśmy się, za to używam niektóre inne urządzenia Apple). Podobnie zegarki Samsunga. Te choć nieco tańsze, to jednak deklarowany czas pracy sięga 40h. Niby ponad 2x więcej niż smart zegarka Apple, ale jednak to ładowanie co drugi dzień. W najlepszym przypadku. No i 30 minut ładowania to 10h pracy. Czyli 2h ładowania od zera do pełnego. A mnie wkurza dość wolne ładowanie Fenixa raz na jakieś 2 tygodnie...
Czyli dla kogoś, kto chce ładować urządzenie rzadziej niż raz w tygodniu pozostają Fenix 6 (zwłaszcza X). Konkurencją aktualnie może być jedynie Coros, ale jeśli patrząc na ceny, to nie ma co spodziewać się po urządzeniach z najwyższej półki (cenowej, często i funkcjonalnej) niższych cen, bo konkurencji brak, a jak widać po Coros Vertix 2 to cena raczej do konkurencyjnych nie należy. Gorzej jeśli Garmin stwierdzi, że co prawda jakiś Coros ma całkiem solidny sprzęt, ale ciągle funkcjonalność (sprzętu i platformy systemowej) jest na niższym poziomie, a cenowo zbliżone, to podniesienie ceny i tak nie spowoduje, że ktoś kto będzie chciał kupić F7 kupi Vertix 2. Zwłaszcza dotychczasowy użytkownik starszego sprzętu garminowskiego, bo ktoś spoza kręgu garmina może wybrać konkurencję.