Assistance rowerowy to profesjonalna i natychmiastowa pomoc w razie awarii roweru, jego uszkodzenia, kradzieży, a także nieszczęśliwego wypadku, obejmująca szeroki zakres świadczeń:
- transport i naprawę roweru
- odszkodowanie w przypadku kradzieży roweru
- zakup nowego roweru w razie kradzieży
- pomoc medyczną w razie nieszczęśliwego wypadku
- organizację leczenia szpitalnego i procesu rehabilitacji
- dostęp do całodobowej infolinii medycznej
- informacja dotycząca imprez rowerowych, pomoc w organizacji wypraw rowerowych, pomoc w organizacji biletów lotniczych na podróż z rowerem
W ramach assistance rowerowego, użytkownik roweru jest chroniony ubezpieczeniem odpowiedzialności cywilnej.
Szczegóły ubezpiecznenia: http://www.toyotaban...ezpieczenia.pdf
Pobieżne zapoznanie się z ubezpieczeniem pozwala stwierdzić, że nie jest to ubezpieczenie dla osób chcących je wykorzystać np. na wyścigach. Właściwie jest tu coś, co wymagałoby jaśniejszego wyjaśnienia w ogólnych warunkach ubezpieczenia, mianowicie określenie "rower wyczynowy" np. "za Awarię Roweru nie uznaje się Roweru do wyczynowego uprawiania sportu." - no i teraz zagwozdka, czy awaria roweru na amatorskim treningu (indywidualnym czy w jakiejś tam grupce znajomych), który może być wykorzystywany do wyczynu np. wyścigów, ale w danym przypadku nie był wykorzystywany do wyczynowego uprawiania sportu podlega czy nie assistance? Biorąc pod uwagę wyłączenia: "Ochroną ubezpieczeniową nie są objęte szkody powstałe wskutek uprawiania Sportów Wysokiego Ryzyka." i sprecyzowanie co jest przez to rozumiane: "14. Sporty wysokiego ryzyka –uczestniczenie w wyprawach survivalowych lub wyprawach do miejsc charakteryzujących się ekstremalnymi warunkami klimatycznymi czy przyrodniczymi oraz uczestnictwo w wyścigach o charakterze wyczynowym" należy przypuszczać z dużą dozą prawdopodobieństwa, że z assistance będzie wyłączony wyścig, ale gdy awaria zdarzy się podczas treningu to z assistance skorzystać będzie można. Zresztą wyprawy survivalowe czy też do miejsc z ekstremalnymi warunkami raczej nie zdarzają się na szosie/drogach publicznych - przynajmniej w naszym kraju, choć może i prawdą jest, że ciągle przejazd niektórymi drogami publicznymi można podciągnąć pod wyprawę survivalową czy też z ekstremalnymi warunkami przyrodniczymi ;-)...
Tylko ten cholerny zapis "Za Awarię Roweru nie uznaje się użytkowanie Roweru do wyczynowego uprawiania sportu." brzmi tak, że ubezpieczyciel może okazać się wredny i stwierdzi, że uposażony użytkuje rower szosowy (zwłaszcza ten wypasiony ;-)), a taki służy do wyczynowego uprawiania sportu...
Kwestia do wyjaśnienia jednak o tyle ważna, że za dychę złociszy miesięcznie byłaby możliwość zapewnienia sobie komfortu psychicznego w przypadku złapania kolejnej gumy, wjechania w dziurę i zniszczenie/uszkodzenie koła uniemożliwiającego dalszą jazdę i tak dalej - nie trzeba byłoby ściągać rodziny/znajomych, tylko jak w przyzwoitym assistance samochodowym załadowaliby rower i rowerzystę na lawetę ;-) i zawieźliby do domciu. Ważne żeby tego nie było więcej niż 2 razy w roku do kwoty 500 zł każdorazowo - czyli odległość też będzie miała znaczenie, bo jak wybierzemy się daleko od domu, to gdy koszt transportu przekroczy 5 stówek, to niestety do domciu nas nie zabiorą. W przypadku naprawy: raz w roku mogą zwrócić (niestety - do 30 dni PO naprawie) koszt naprawy do kwoty 1 tys. zł (nie więcej niż wartość uszkodzonego roweru - choć to w przypadku szosówek raczej nie ma zastosowania ;-)) - gdy się nie da naprawić, to przekażą kasę na "nowy" - znaczy przekażą do kwoty 1 tys. zł. Hehee... (Ale należy pamiętać, że jest to ubezpieczenie dla ludzi, którzy poruszają się rowerkiem raczej powszechnego użytku i zastosowania). Brzmi nawet zachęcająco, prawda? Symboliczna kwota 500 zł w przypadku kradzieży roweru z miejsca strzeżonego/zamkniętego będzie raczej na zakup chusteczek do otarcia łez, no ale cóż....
Jeśli chodzi o wliczone OC, to jest w miarę standardowe, jednak minusem może być franszyza redukcyjna w kwocie 400 zł - czyli o taką kwotę będzie pomniejszone świadczenie, a jeśli szkoda nie przekroczy tej kwoty, to nie wypłacą nic. Widocznie wychodzą z założenia, że rowerzyści na ogół powodują niewielkie uszkodzenia typu urwanie lusterka, drobne zarysowania itp. Kwota franszyzy redukcyjnej działa też na psychikę rowerzysty - jest ostrożniejszy i nie wychodzi z założenia, że mu wszystko wolno na drodze, bo w razie co ma ubezpieczenie i nic płacić nie będzie. No cóż - zawsze można/warto ubezpieczyć się jakimś standardowym OC uwzględniającym wszystkie/większość zdarzeń życiowych, nie na skutek użytkowania roweru.
Ubezpieczenie NNW jest również dość standardowe, kwota ubezpieczenia 20 000 PLN - czyli za utratę każdego stałego zęba dostaniemy 2% tej kwoty: 400 zł - raczej maławo, żeby wstawić sobie w miarę porządne zastępstwo, no ale lepszy rydz niż nic...
Szczerze mówiąc po wyjaśnieniu kwestii związanej z "użytkowaniem roweru do wyczynowego uprawiania sportu" (choć ja póki co nie uprawiam takowego) bez dłuższego zastanowienia raczej bym skorzystał z tego ubezpieczenia. Przy wykupie OC samochodowego od jakiegoś czasu zawsze wykupuję Assistance premium i uważam, że jest to najważniejsze ubezpieczenie samochodowe, w zeszłym roku się przydało i praktycznie jestem do "przodu" o kwotę wystarczającą na 6 kolejnych ubezpieczeń (Ass p kosztuje mnie niecałą stówkę, wartość usługi z której skorzystałem to jakieś 8 stówek w cenie pomocy tech. zamawianej prywatnie, minus 2x wcześniej wykupione ubezpieczenie).