Co na to Twoja druga połowa?
Started By
horny
, 24 Jan 2007 12:04
127 replies to this topic
#83
Posted 27 September 2008 - 12:57
No to podobnie jak u mnie :-D A na dodatek, ponieważ kupiłem używany bez owijki na kierownicy, wybrała kolor nowej tak, żeby pasowała do reszty roweru :mrgreen:stanowczym tonem stwierdziła żebym brał "TEN!", bo jest oczywiście najładniejszy, ze wszystkich, które jej pokazywałem
Bardzo często moje słonko rzuca tekstem: "Nie jeździłeś dzisiaj! Chory jesteś?", albo "Idź na rower, bo wieczorem będziesz marudził".
No, ale niestety, na zakupy związane z rowerem trochę kręci nosem (no bo w końcu zamiast nowej przerzutki można by kupić jakieś ładne buciki albo sukieneczkę :-P)
#85
Posted 27 September 2008 - 15:36
Idź na rower, bo będziesz marudził to również u mnie bardzo często wypowiadane słowa 
ah te kobiety
ah te kobiety
Żeby wygrać trzeba wystartować...
Trzymaj Koło - blog dla PRO amatorów
Wycieczki weekendowe i atrakcje turystyczne
Trzymaj Koło - blog dla PRO amatorów
Wycieczki weekendowe i atrakcje turystyczne
#89
Gosc_vmax_*
Posted 27 September 2008 - 21:29
1 )zona robi mine ze rozumie ale widac ze nie kuma
2)lepiej jak nie wie co ile kosztuje , chociaz glupia nie jest. 3)dzieci nasze zawsze nas popra , mali entuzjasci i zwolennicy taty 4) niestety czas ! niby nic nie mowia ale pewnie to wkurzajace ze znikamy z domu. itd itd itd reasumujac .... a niby kto to wie ?
#91
Posted 28 September 2008 - 21:53
Witam
Żona: Ile ty wydajesz na ten swój rower?
Ja: Odkąd rzuciłem fajki, picie i hazard zaoszczędzam około 400 zł miesięcznie. No chyba mnie stać aby wydać te parę groszy na łańcuch?
Żona: Ale ty nigdy nie paliłeś i nie byłeś hazardzistą a pijesz od wielkiego dzwona?
Ja: No własnie i dlatego mnie stać. Ale pamiętaj, że zawsze mogę zacząć.
Żona: Ty jesteś chory na głowę z tym rowerem. Idź, jedź i nie wkurzaj mnie.
Ja: :mrgreen: Wrócę szybko.
I tak to leci z dnia na dzień. Powoli się przyzwyczaja.
Pozdrawiam Brać Szosową.
Żona: Ile ty wydajesz na ten swój rower?
Ja: Odkąd rzuciłem fajki, picie i hazard zaoszczędzam około 400 zł miesięcznie. No chyba mnie stać aby wydać te parę groszy na łańcuch?
Żona: Ale ty nigdy nie paliłeś i nie byłeś hazardzistą a pijesz od wielkiego dzwona?
Ja: No własnie i dlatego mnie stać. Ale pamiętaj, że zawsze mogę zacząć.
Żona: Ty jesteś chory na głowę z tym rowerem. Idź, jedź i nie wkurzaj mnie.
Ja: :mrgreen: Wrócę szybko.
I tak to leci z dnia na dzień. Powoli się przyzwyczaja.
Pozdrawiam Brać Szosową.
#94
Gosc_szudri_*
Posted 29 September 2008 - 21:22
U mnie jest podobnie jak nie wyjade na szosę to mnie niesie to moja na to, jedz się wyszalej co bediesz spokojniejszy. Albo jest jeszcze lepsze wpadam do chaty z pracy i mówie kurna jestem wsciekły muszę odreagować ide na szybką jazde :mrgreen: a tak po prostu nie było. :mrgreen:
#95
Posted 29 September 2008 - 22:01
Witam
Aż tak ciężko to nie jest. W większości przypadków moja druga połówka milcząco to akceptuje. Nie pała euforią, ale też nie robi większych przeszkód. Gorzej jest z tv. Mówię: Ja w ogóle tv nie oglądam, telewizor jest Twój. Oglądaj co chcesz i kiedy chcesz. Oprócz: Wiosna - porę klasyków i Giro, Lato- TdF ( i nie mo to tamto ), Jesień - Vuelta, TdP, i parę innych klasyków. Oprócz tego Ty rządzisz telewizorem.
Wtedy sama mnie wygania na rower i mówi tak z troską: Zobacz jaka pogoda, nie dzwonisz do kolarzy? Nie jeździcie dzisiaj? Oczywiście kochanie, że jeździmy...
Ale problemem nie jest żona... problemem jest brak czasu. Bo w naszym kraju jak się chce utrzymać rodzinę to trzeba zaiwaniać.
Pozdrawiam Brać Szosową.
Aż tak ciężko to nie jest. W większości przypadków moja druga połówka milcząco to akceptuje. Nie pała euforią, ale też nie robi większych przeszkód. Gorzej jest z tv. Mówię: Ja w ogóle tv nie oglądam, telewizor jest Twój. Oglądaj co chcesz i kiedy chcesz. Oprócz: Wiosna - porę klasyków i Giro, Lato- TdF ( i nie mo to tamto ), Jesień - Vuelta, TdP, i parę innych klasyków. Oprócz tego Ty rządzisz telewizorem.
Wtedy sama mnie wygania na rower i mówi tak z troską: Zobacz jaka pogoda, nie dzwonisz do kolarzy? Nie jeździcie dzisiaj? Oczywiście kochanie, że jeździmy...
Ale problemem nie jest żona... problemem jest brak czasu. Bo w naszym kraju jak się chce utrzymać rodzinę to trzeba zaiwaniać.
Pozdrawiam Brać Szosową.
#97
Posted 03 October 2008 - 16:46
U mnie jest przecudnie, ile chce to idzie na rower. Slysze tylko bym nie byl na minusie a tak to rob co chcesz. W taki oto sposob doszlo do tego ze mam wszystko nowe i nie mam na co kombinowac kasy, a nie choruje na gramofobie wiec nie odchudzam rowera ogromnym wkladem pienieznym, latam na 9kg i mi pasuje.
Oczywiscie swoja druga polowe zarazilem kolarstwem, dajac jej rower ktory kiedys odrestaurowalem, stalowka colnago na 105 i porownala jazde na nim ze swoim czołgiem na pedaly (goral, bardzo ciezki). Wczesniej zapierala sie ze tak samo jej sie jezdzi goralem, poki nie puscilem jej na nim 15km, klnela cala droge
i polubila szosowke.
nawet ostatnio daje sie slyszec takie teksty jak: chyba musze zmienic opony, te juz takie lyse 8-)
a co do moich wypadow, pomarudzi ze znowu mnie nie bedzie, ze nie poswiecam jej czasu, ale jak raz specjalnie z nia zostalem to sama mnie wygonila na rower bo zastosowalem metode: i wtedy zapada taka niezreczna cisza...
ogolnie to jezdzimy osobno, tak jest lepiej, bo z nia sie wleke, i ostatnio 80km skonczylo sie tym, ze rzucila rower do rowu i poszla na pieszo, oczywiscie stojac przed perspektywa 40km do mety, wrocila po rower.
Ale tak to jezdze kiedy mi sie podoba :-) ona tak samo :-)
Oczywiscie swoja druga polowe zarazilem kolarstwem, dajac jej rower ktory kiedys odrestaurowalem, stalowka colnago na 105 i porownala jazde na nim ze swoim czołgiem na pedaly (goral, bardzo ciezki). Wczesniej zapierala sie ze tak samo jej sie jezdzi goralem, poki nie puscilem jej na nim 15km, klnela cala droge
nawet ostatnio daje sie slyszec takie teksty jak: chyba musze zmienic opony, te juz takie lyse 8-)
a co do moich wypadow, pomarudzi ze znowu mnie nie bedzie, ze nie poswiecam jej czasu, ale jak raz specjalnie z nia zostalem to sama mnie wygonila na rower bo zastosowalem metode: i wtedy zapada taka niezreczna cisza...
ogolnie to jezdzimy osobno, tak jest lepiej, bo z nia sie wleke, i ostatnio 80km skonczylo sie tym, ze rzucila rower do rowu i poszla na pieszo, oczywiscie stojac przed perspektywa 40km do mety, wrocila po rower.
Ale tak to jezdze kiedy mi sie podoba :-) ona tak samo :-)



