Powrót Mistrza
#302
Gosc_czajam_*
Napisano 24 luty 2009 - 00:31
http://www.amgentour...live/video.html <-- fajne skróty z każdego etapu
#307
Napisano 01 marzec 2009 - 19:56
P.S. Maleńka dygresja co do czystości dopingowej Amerykanów - nigdy nie złapano Carla Levisa ani Flo- Jo . Carl przyznał sie po zakończeniu kariery , że ćpał bez opamiętania ,a Flo walnęła w kalendarz w wieku 38 lat. Może byli nietykalni bo przynosili krociowe zyski?
#312
Napisano 03 marzec 2009 - 17:00
w kolarstwie tylko ciołki jeszcze wpadają na testosteronie co nie znaczy ze to się nie zdarza (LAndis) ale kładę głowę pod topór że to nie testosteron pozwolił mu jechac przez cały dzień solo. Amfetamina? Tylko pobudza i pozornie usuwa zmęczenie. Zadnej poprawy wydolności i wytrzymałosci. To praktycznie stryczek na szyję a nie doping. Wtedy nie było za bardzo srodków na poprawę własnych możliwości. były środki które pomagały usuwać zmęczenie i szybciej się regenerować. ot i wszystko. A od samej siły w nogach nikt jeszcze wyscigu nie wygrał z tego co wiem.
W porównaniu do dzisiejszej medycyny to dwa światy. Epo niestety funkcjonuje w zawodowym sporcie gdzieś od 92-93r (najprawdopodobniej sukces norweskich biegaczy narciarskich to pierwsze sukcesy sportowców na EPO). Indurain to już epoka dopingu krwi że nie wspomnę o Pantanim czy Armstrongu którzy jeździli w okresie gdy epo było chlebem codziennym jak się okazuje.
Czy wolno porównywać merckxa z Armstrongiem? Wydaje mi się ze nie . Dwie rózne epoki, dwa różne światy kolarskie. przede wszystkim niech Armstrong wygr choć połowę tego co wygrał belg to bedziemy porównywać a tak... Trudno nawet gdybać. gdyby jeździli w jednym czasie to merckx miałby kłopot jedynie w górach od czasu do czasu na bardziej stromych podjazdach. Na czas wydaje mi się ze postawiłbym na merckxa. o ucieczkach finiszach nie ma co nawet mówić bo tu dominacja merckxa byłaby bezdyskusyjna. W górach jak mówię miałby kłopot bo merckx był rasowym tempowcem - jak ullrich ale kto ich tam wie co by było jakby eddy dostał speeda z CERY? kto sie teraz w tym rozezna kto był lepszy? gdyby Armstrong jeździł w czasach Merckxa niczego by nie zwojował za bardzo bo wtedy inaczej sie jeździło. Liderzy często zabierali się w odjazdy i sami piłowali w małej grupie. Za Armstronga już tak sie przecież nie jeździło. merckx był bardziej wszechstronny więc wypada mniemać ze lepiej mógłby sie przystosować do dzisiejszego stylu jazdy niz armstrong do tego z lat 70. i jeszcze jdna sprawa. merckx nie bał się porażki - jeździł praktycznie wszędzie. armstrong nie jedzie tam gdzie wie że nie wygra. no i eddy nie gwiazdorzył. prysznic brał z kolegami, jadł razem z kolegami, sam czasem grzebał przy rowerze a siodełko to sam sobie wiecznie poprawiał. wyobrażacie sobie armstronga jak podjeżdża do wozu TMobile i prosi o klucz do siodełka? A Eddy owszem - i dostał.
Moze powiedzmy sobie tak: Armstrong mógłby być lepszy od Eddyego . ale tylko w jednym wyscigu bo przeciez wszyscy juz wiedzą ze Armstrong nie potrafi pojechac dwóch wielkich Tourów na najwyższym poziomie. Nie pamietam nawet czy próbował. Chyba coś tam kiedyś we Vuelcie ale wyleciało mi z głowy.
natomiast Indurain raczej z Armstrongiem w TDF szans większych by nie miał. Moze gdyby dołożyli trzecią czasówke na dystansie gdzieś 70km to starczyłoby mu żeby odrobić do jankesa strat w górach. Szurkowski kiedyś fajnie podsumował armstronga. "pewnie ktoś go pobadał pomierzył i powiedział ; chłopie jeden wyscig w sezonie to ty możez wygrać ale na więcej cie nie stać" No i jak widać niewiele sie pomylił - nie wierzy też Szurkowski ze Armstrong jeździł na czysto. Zenon J. (nie wiem czy nie grozi mi prokurator za podanie personaliów ;-) po tym jak odkryto EPO w próbkach Armstronga w przeglądzie sportowym zdaje się powiedział cos takiego "myślałem że go genetycznie zmodyfikowali a on na EPO". Rozczarował się nasz czempion widać.
Wiecie, nie ma co kotów drzeć czy armstrong brał czy nie brał. Kto trochę pojeździł w zawodowym peletonie wie jaka jest prawda tylko czy ci ktorzy jechali obok Armstronga robili to na czysto? Jedni warci drugich po prostu tylko Armstrong robi niepotrzebny anturaż do historii która najprawdopodobniej nie jest aż tak kryształowa jak usiłuje nam ja przedstawić. każdy kolarz coś tam w życiu przeskrobał pewnie
ja to bardziej jestem ciekaw formy Basso niż Armstronga. na ile ten kolarz będzie w stanie powrócić do ścigania i jak będzie się prezentował miejmy nadzieję bez wspomagania
#313
Napisano 03 marzec 2009 - 17:54
Pomimo wszystko wole "starsze" kolarstwo.... Nie bylo tyle planowania , przemyslen , wzajemnego czarowania i patrzenia co robia rywale... Byly za to piekne ucieczki , walka ZAWSZE do konca ( czego dzisiaj niestety brakuje ) nie wspominajac o tym , ze kolarze byli bardziej uniwersalni. Kiedys wiekszosc liderow grup byla w stanie wygrac WSZYSTKO ! Zarowno klasyki jak i wielkie Toury. Pomyslcie tylko jak Boonen wygrywa dzisiaj gorski etap w Giro , a Piepoli np. Flandrie... NIEMOZLIWE !
A Armstronga mozna lubiec lub nie. Ale kazdy przyzna , ze ogladanie go w Tourze bylo meczace. Wszystko dopiete na ostatni guzik , perfekcyjnie pracujaca druzyna no i "cos" tam do dzisiaj nie odkrytego we krwi..
Dla mnie pomimo wygrania 7 Tourow nie jest on ZADNYM bohaterem.
Uwazam , ze przez niego kolarstwo wiecej stracilo ( sportowo ) , niz zyskalo . Zyskalo na 100 % medialnie....
No i jeszcze to jego obnoszenie sie z czystoscia !!! To juz kpina. Teraz wychodzi przeciez , ze WSZYSCY dookola byli nakoksowani , a on uparcie twierdzi , ze jezdzil czysty... Naiwnych jednak nie brakuje . Ja w kazdym razie zoltej "gumki" na reke nie zaloze.....
#316
Napisano 03 marzec 2009 - 19:42
Dobrze napisane !
Dla mnie pomimo wygrania 7 Tourow nie jest on ZADNYM bohaterem.
Uwazam , ze przez niego kolarstwo wiecej stracilo ( sportowo ) , niz zyskalo . Zyskalo na 100 % medialnie....
No i jeszcze to jego obnoszenie sie z czystoscia !!! To juz kpina. Teraz wychodzi przeciez , ze WSZYSCY dookola byli nakoksowani , a on uparcie twierdzi , ze jezdzil czysty... Naiwnych jednak nie brakuje . Ja w kazdym razie zoltej "gumki" na reke nie zaloze.....
Ja bym aż tak radykalnie nie powiedzial. Bohaterem to dla mnie żadnym nie jest, choć szacunek mam do niego jakiś
Nie jest bo
a) mam już swoje lata i idoli nie potrzebuję
Kolarzem jest świetnym , ale nie on jeden w historii.
A co do TDF z Armstrongiem... mnie pasjonowały. Czekałem tylko czy kiedyś strzeli. No i się nie doczekałem ;-) Moze w tym roku.
#317
Napisano 03 marzec 2009 - 20:39
I niezaleznie jakie ma sie odczucia co do jego osoby , obojetnym nie pozostawia.
A to juz wielki ( jego) sukces....
Czegam na Giro jak nigdy ( dla mnie od dawna jest bardziej interesujace jak TDF ) i tez chce zobaczyc jak strzeli.... Mysle , ze jak strzeli , to powie : ja tu tylko pomagam...
#318
Gosc_felipe_*
Napisano 04 marzec 2009 - 11:06
Armstrongowi trzeba przyznać jedno - zawsze przygotowywał się do sezonu na 100%. Nie wiem, może za dużo się naoglądałem "propagandy" jak np. Road To Paris, ale wiele razy już powtarzałem, że w momencie kiedy Lance jeździł po zaśnieżonych Alpach, to Ulrrich dopiero zbijał tłuszcz.
Lance miał cel, który osiągnął. Obecnie mało który sportowiec jest tak aktywny pod względem aktywności społecznej jak on (jeżeli tak jest, wyprowadźcie mnie z błędu).
Marcx był inny, tak samo LeMond, Indurain, Pantani, Ullrich. Coraz młodsi kolarze też są coraz bardziej zróżnicowani. Liczy się coraz bardziej zarobek, marketing i (niestety) kolarze mają coraz większe parcie na szkło.
Jednak mało który kolarz za mojej "kolarskiej kadencji" miał takie akcje jak Armstrong:
- 1999 rok: atak na Sestriere, którego nikt nie wytrzymuje,
- 2000 rok: "Armstrong bonks", czyli odwodnienie, a później wygrana w wielkim stylu,
- 2000 rok: Pantani vs. Lance, przepiękny finisz i wspaniała walka na Mount Ventoux,
- 2003 rok: Lance upada zaczepiony kierownicą o torbę reklamową jednego z kibiców, po czym wstaje, jedzie dalej i wygrywa!
- 2003 rok: Armstrong przejeżdża krosem przez pole po upadku Belokiego,
- 2005 rok: Lance wyprzedza Ullricha na czasówce.
Nie pamiętam w którym roku Ullrich upadł na czasówce w deszczu, pogrzebując swoje szanse na wygranie TdF. Lance wstał rano i objechał trasę pomimo deszczu, Ullrich w tym czasie smacznie spał.
Przykładów można by wymieniać dziesiątki. Dla mnie jest Armstrong jest wielkim kolarzem i na pewno nie będę czekać z niecierpliwością przed telewizorem aż strzeli.
#319
Napisano 04 marzec 2009 - 11:36
#320
Gosc_hautacam_*
Napisano 04 marzec 2009 - 11:58
Nie pamiętam w którym roku Ullrich upadł na czasówce w deszczu
2003
Dodac warto wydarzenia roku 2004. Czasowke pod l'Alpe d'Huez i nokaut, calkowita dominacja Armstronga nad innymi, w tym wyprzedzenie Basso. Etap do Le Grand Bornand i inwektywa calego T-Mobile i Klodena, ktorego w iscie mistrzowskim stylu pokonal na finiszu. Ach to byly czasy....




