Skocz do zawartości


Zdjęcie

Powrót Mistrza


479 odpowiedzi w tym temacie

#301 Gosc_dumal_*

Gosc_dumal_*
  • Gość

Napisano 23 luty 2009 - 18:36

niech gadaja co chca ale dla mnie Lance to najwiekszy kolarz swiata...

#302 Gosc_czajam_*

Gosc_czajam_*
  • Gość

Napisano 24 luty 2009 - 00:31

Troche sie spóźniełem ze swoim postem bo juz po wyścigu, ale moze ktos skorzysta
http://www.amgentour...live/video.html <-- fajne skróty z każdego etapu

#303 TyRaN

TyRaN
  • Użytkownik
  • 26 postów
  • SkądBełchatów

Napisano 28 luty 2009 - 20:01

Ja mam Lanca nad łóżkiem w rameczce.

#304 travisb

travisb
  • Użytkownik
  • 1761 postów
  • Skąd54.351 �N 18.645 �E

Napisano 28 luty 2009 - 20:14

Ja mam Lanca nad łóżkiem w rameczce.


Jakiś plakat oprawiony? Daj foto ;)

#305 jarek996

jarek996
  • Użytkownik
  • 645 postów
  • SkądMALM�

Napisano 28 luty 2009 - 20:51

Lance najwiekszym kolarzem swiata ???? On ma tylko 178 cm z tego co wiem :-)
Masz dopiero czternascie lat i zapewne nie znasz historii kolarstwa . Poczytaj kim byl Eddy Merckx............

#306 Gosc_felipe_*

Gosc_felipe_*
  • Gość

Napisano 28 luty 2009 - 21:01

Przekoksem.

#307 Rebe

Rebe
  • Użytkownik
  • 661 postów
  • SkądWłocławek

Napisano 01 marzec 2009 - 19:56

Co Ty wiesz o starych mistrzach, dla was Indurain to juz prehistoria. Jedyna bezdyskusyjna rzecz o Armstrongu to fakt ,że był najbardziej medialnym kolarzem świata. To typowy produkt tego co kochają Amerykanie . Koks w czasach Eddiego był śmieszny i na dłuższą metę tylko niszczył organizm ,a jego kariera trwała wiele lat .
P.S. Maleńka dygresja co do czystości dopingowej Amerykanów - nigdy nie złapano Carla Levisa ani Flo- Jo . Carl przyznał sie po zakończeniu kariery , że ćpał bez opamiętania ,a Flo walnęła w kalendarz w wieku 38 lat. Może byli nietykalni bo przynosili krociowe zyski?

#308 maciej1986

maciej1986
  • Użytkownik
  • 3267 postów
  • SkądPoznań

Napisano 01 marzec 2009 - 22:32

Nie można tak oceniać kolarzy, to że wygrywał przez cały sezon, nie znaczy że koksował. Co wtedy było? Amfetamina, koka?


#309 wili666

wili666
  • Użytkownik
  • 96 postów
  • SkądWłocławek

Napisano 02 marzec 2009 - 00:40

Jeszcze troszke dawniej,przed Indurainem to nawet kofeina w duzych ilosciach byla dopingiem, o ile mnie pamiec nie myli:)

#310 Rappid

Rappid
  • Użytkownik
  • 147 postów
  • Skądireland

Napisano 02 marzec 2009 - 10:43

w zeszlym tygodniu slyszalem w radio, ze lance potwierdzil udzial w tour of ireland w sierpniu tego roku.

#311 Gosc_kobrys_*

Gosc_kobrys_*
  • Gość

Napisano 02 marzec 2009 - 11:45

w zeszlym tygodniu slyszalem w radio, ze lance potwierdzil udzial w tour of ireland w sierpniu tego roku.


Szkoda - myślałem że w Sierpniu wpadnie na TdP ;)

#312 wunderfaust

wunderfaust
  • Użytkownik
  • 459 postów
  • Skądz neta

Napisano 03 marzec 2009 - 17:00

kofeina i dziś jest dopingiem gwoli ścisłosci. W czasach merckxa szczytem wyrafinowania dopingowego były sterydy. Dość powiedziec ze taki doping w pierwszej kolejności niszczył wątrobę a potem jak bozia dała - serce, mózg itd. wielu sportowców z tamtego okresu jest zdrowotnymi wrakami choć o tym głosno nikt nie mówi. Na osiągi wpływ taki doping ma praktycznie znikomy bo jedyne co daje to efekt szybszej regeneracji i trochę więcej siły w nogach. Coś co dziś osiaga się innymi metodami. Wtedy nie było tez jeszcze leków które umożliwiałyby przyjmowanie sterydów w duych dawkach - coś co dzis jest powszechnym zjawiskiem u kulturystów. Sterydy w dzisiejszych dawkach przyjmowane np bez inhibitorów aromatazy to przeciez kompletny bezsens - cycki by takiemu merckxsowi wyrosły prędzej niż przybyło w nogach. Zresztą... temat rzeka. Mozna powiedzieć tylko ze taki doping jak w latach 70 to dziś dzieciaki na siłowniach albo po tańcbudach wciągają dla zabawy.
w kolarstwie tylko ciołki jeszcze wpadają na testosteronie co nie znaczy ze to się nie zdarza (LAndis) ale kładę głowę pod topór że to nie testosteron pozwolił mu jechac przez cały dzień solo. Amfetamina? Tylko pobudza i pozornie usuwa zmęczenie. Zadnej poprawy wydolności i wytrzymałosci. To praktycznie stryczek na szyję a nie doping. Wtedy nie było za bardzo srodków na poprawę własnych możliwości. były środki które pomagały usuwać zmęczenie i szybciej się regenerować. ot i wszystko. A od samej siły w nogach nikt jeszcze wyscigu nie wygrał z tego co wiem.
W porównaniu do dzisiejszej medycyny to dwa światy. Epo niestety funkcjonuje w zawodowym sporcie gdzieś od 92-93r (najprawdopodobniej sukces norweskich biegaczy narciarskich to pierwsze sukcesy sportowców na EPO). Indurain to już epoka dopingu krwi że nie wspomnę o Pantanim czy Armstrongu którzy jeździli w okresie gdy epo było chlebem codziennym jak się okazuje.
Czy wolno porównywać merckxa z Armstrongiem? Wydaje mi się ze nie . Dwie rózne epoki, dwa różne światy kolarskie. przede wszystkim niech Armstrong wygr choć połowę tego co wygrał belg to bedziemy porównywać a tak... Trudno nawet gdybać. gdyby jeździli w jednym czasie to merckx miałby kłopot jedynie w górach od czasu do czasu na bardziej stromych podjazdach. Na czas wydaje mi się ze postawiłbym na merckxa. o ucieczkach finiszach nie ma co nawet mówić bo tu dominacja merckxa byłaby bezdyskusyjna. W górach jak mówię miałby kłopot bo merckx był rasowym tempowcem - jak ullrich ale kto ich tam wie co by było jakby eddy dostał speeda z CERY? kto sie teraz w tym rozezna kto był lepszy? gdyby Armstrong jeździł w czasach Merckxa niczego by nie zwojował za bardzo bo wtedy inaczej sie jeździło. Liderzy często zabierali się w odjazdy i sami piłowali w małej grupie. Za Armstronga już tak sie przecież nie jeździło. merckx był bardziej wszechstronny więc wypada mniemać ze lepiej mógłby sie przystosować do dzisiejszego stylu jazdy niz armstrong do tego z lat 70. i jeszcze jdna sprawa. merckx nie bał się porażki - jeździł praktycznie wszędzie. armstrong nie jedzie tam gdzie wie że nie wygra. no i eddy nie gwiazdorzył. prysznic brał z kolegami, jadł razem z kolegami, sam czasem grzebał przy rowerze a siodełko to sam sobie wiecznie poprawiał. wyobrażacie sobie armstronga jak podjeżdża do wozu TMobile i prosi o klucz do siodełka? A Eddy owszem - i dostał.
Moze powiedzmy sobie tak: Armstrong mógłby być lepszy od Eddyego . ale tylko w jednym wyscigu bo przeciez wszyscy juz wiedzą ze Armstrong nie potrafi pojechac dwóch wielkich Tourów na najwyższym poziomie. Nie pamietam nawet czy próbował. Chyba coś tam kiedyś we Vuelcie ale wyleciało mi z głowy.
natomiast Indurain raczej z Armstrongiem w TDF szans większych by nie miał. Moze gdyby dołożyli trzecią czasówke na dystansie gdzieś 70km to starczyłoby mu żeby odrobić do jankesa strat w górach. Szurkowski kiedyś fajnie podsumował armstronga. "pewnie ktoś go pobadał pomierzył i powiedział ; chłopie jeden wyscig w sezonie to ty możez wygrać ale na więcej cie nie stać" No i jak widać niewiele sie pomylił - nie wierzy też Szurkowski ze Armstrong jeździł na czysto. Zenon J. (nie wiem czy nie grozi mi prokurator za podanie personaliów ;-) po tym jak odkryto EPO w próbkach Armstronga w przeglądzie sportowym zdaje się powiedział cos takiego "myślałem że go genetycznie zmodyfikowali a on na EPO". Rozczarował się nasz czempion widać.
Wiecie, nie ma co kotów drzeć czy armstrong brał czy nie brał. Kto trochę pojeździł w zawodowym peletonie wie jaka jest prawda tylko czy ci ktorzy jechali obok Armstronga robili to na czysto? Jedni warci drugich po prostu tylko Armstrong robi niepotrzebny anturaż do historii która najprawdopodobniej nie jest aż tak kryształowa jak usiłuje nam ja przedstawić. każdy kolarz coś tam w życiu przeskrobał pewnie
ja to bardziej jestem ciekaw formy Basso niż Armstronga. na ile ten kolarz będzie w stanie powrócić do ścigania i jak będzie się prezentował miejmy nadzieję bez wspomagania

#313 jarek996

jarek996
  • Użytkownik
  • 645 postów
  • SkądMALM�

Napisano 03 marzec 2009 - 17:54

Dobrze napisane !

Pomimo wszystko wole "starsze" kolarstwo.... Nie bylo tyle planowania , przemyslen , wzajemnego czarowania i patrzenia co robia rywale... Byly za to piekne ucieczki , walka ZAWSZE do konca ( czego dzisiaj niestety brakuje ) nie wspominajac o tym , ze kolarze byli bardziej uniwersalni. Kiedys wiekszosc liderow grup byla w stanie wygrac WSZYSTKO ! Zarowno klasyki jak i wielkie Toury. Pomyslcie tylko jak Boonen wygrywa dzisiaj gorski etap w Giro , a Piepoli np. Flandrie... NIEMOZLIWE !
A Armstronga mozna lubiec lub nie. Ale kazdy przyzna , ze ogladanie go w Tourze bylo meczace. Wszystko dopiete na ostatni guzik , perfekcyjnie pracujaca druzyna no i "cos" tam do dzisiaj nie odkrytego we krwi..
Dla mnie pomimo wygrania 7 Tourow nie jest on ZADNYM bohaterem.
Uwazam , ze przez niego kolarstwo wiecej stracilo ( sportowo ) , niz zyskalo . Zyskalo na 100 % medialnie....
No i jeszcze to jego obnoszenie sie z czystoscia !!! To juz kpina. Teraz wychodzi przeciez , ze WSZYSCY dookola byli nakoksowani , a on uparcie twierdzi , ze jezdzil czysty... Naiwnych jednak nie brakuje . Ja w kazdym razie zoltej "gumki" na reke nie zaloze.....

#314 Bruce

Bruce
  • Użytkownik
  • 260 postów
  • SkądToruń

Napisano 03 marzec 2009 - 18:02

Ale kazdy przyzna , ze ogladanie go w Tourze bylo meczace.

Ja nie przyznam. Mnie to nie męczyło :)

Ale mam nadzieję, że kolarstwo "zawróci" w kierunku poprzednich lat, a słuchawki w uszach itp. znikną z wyścigów.

#315 jarek996

jarek996
  • Użytkownik
  • 645 postów
  • SkądMALM�

Napisano 03 marzec 2009 - 18:27

Jasne Bruce.... Jednych to meczylo innych nie. To tylko moje osobiste "przemyslenia". Kazdy ma w zyciu swoich idoli i bohaterow i niech tak bedzie. Chcialem tylko wyrazic wlasna opinie , ze ON moim nie jest.......

#316 wunderfaust

wunderfaust
  • Użytkownik
  • 459 postów
  • Skądz neta

Napisano 03 marzec 2009 - 19:42

Dobrze napisane !


Dla mnie pomimo wygrania 7 Tourow nie jest on ZADNYM bohaterem.
Uwazam , ze przez niego kolarstwo wiecej stracilo ( sportowo ) , niz zyskalo . Zyskalo na 100 % medialnie....
No i jeszcze to jego obnoszenie sie z czystoscia !!! To juz kpina. Teraz wychodzi przeciez , ze WSZYSCY dookola byli nakoksowani , a on uparcie twierdzi , ze jezdzil czysty... Naiwnych jednak nie brakuje . Ja w kazdym razie zoltej "gumki" na reke nie zaloze.....


Ja bym aż tak radykalnie nie powiedzial. Bohaterem to dla mnie żadnym nie jest, choć szacunek mam do niego jakiś
Nie jest bo
a) mam już swoje lata i idoli nie potrzebuję
B) akurat tak się składa ze przeszedłem ten sam rodzaj nowotworu co armstrong. paradoksalnie powinno to nas jakoś zbliżyć ale obserwujac jego karierę i generalnie jego sposób bycia to musze tez pryznac że mnie do siebie zniechęcił. Rak nie czyni nikogo lepszym ani gorszym. czyni go innym. i tyle. Opaski nigdy nie nosiłem aczkolwiek doceniam to ze Armstrong dużo zrobił dla popularyzacji wiedzy o nowotworach jąder i otwarcie mówił o czymś takim. Natomiast nie podzielam zachwytów nad jego charakterem i generalnie jego osobą. Dla mnie jest trochę aroganckim bufonem. Takie mam wrażenie ogladając go w czasie wywiadów i z relacji ludzi którzy go znają.
Kolarzem jest świetnym , ale nie on jeden w historii.

A co do TDF z Armstrongiem... mnie pasjonowały. Czekałem tylko czy kiedyś strzeli. No i się nie doczekałem ;-) Moze w tym roku.

#317 jarek996

jarek996
  • Użytkownik
  • 645 postów
  • SkądMALM�

Napisano 03 marzec 2009 - 20:39

Zgadzam sie z toba , ze dzieki "zamieszaniu" wokol jego osoby zainteresowanie problemem chorob nowotworowych ( moze nawet nie tylko jader ? ) wzroslo. I za to mu chwala, bo tego typu rzeczach im wiecej sie mowi tym lepiej .
I niezaleznie jakie ma sie odczucia co do jego osoby , obojetnym nie pozostawia.
A to juz wielki ( jego) sukces....

Czegam na Giro jak nigdy ( dla mnie od dawna jest bardziej interesujace jak TDF ) i tez chce zobaczyc jak strzeli.... Mysle , ze jak strzeli , to powie : ja tu tylko pomagam...

#318 Gosc_felipe_*

Gosc_felipe_*
  • Gość

Napisano 04 marzec 2009 - 11:06

Panowie, na pewno w peletonie jest masa kolarzy lepszy od Armstronga, chociażby pod względem uniwersalności. Czy Lance jest bufonem? Nie wiem, ciężko jest mi to ocenić. Jakiekolwiek wnioski mogę wnosić jedynie po tym co przeczytałem, lub zobaczyłem w sieci czy w telewizji.
Armstrongowi trzeba przyznać jedno - zawsze przygotowywał się do sezonu na 100%. Nie wiem, może za dużo się naoglądałem "propagandy" jak np. Road To Paris, ale wiele razy już powtarzałem, że w momencie kiedy Lance jeździł po zaśnieżonych Alpach, to Ulrrich dopiero zbijał tłuszcz.
Lance miał cel, który osiągnął. Obecnie mało który sportowiec jest tak aktywny pod względem aktywności społecznej jak on (jeżeli tak jest, wyprowadźcie mnie z błędu).
Marcx był inny, tak samo LeMond, Indurain, Pantani, Ullrich. Coraz młodsi kolarze też są coraz bardziej zróżnicowani. Liczy się coraz bardziej zarobek, marketing i (niestety) kolarze mają coraz większe parcie na szkło.
Jednak mało który kolarz za mojej "kolarskiej kadencji" miał takie akcje jak Armstrong:
- 1999 rok: atak na Sestriere, którego nikt nie wytrzymuje,
- 2000 rok: "Armstrong bonks", czyli odwodnienie, a później wygrana w wielkim stylu,
- 2000 rok: Pantani vs. Lance, przepiękny finisz i wspaniała walka na Mount Ventoux,
- 2003 rok: Lance upada zaczepiony kierownicą o torbę reklamową jednego z kibiców, po czym wstaje, jedzie dalej i wygrywa!
- 2003 rok: Armstrong przejeżdża krosem przez pole po upadku Belokiego,
- 2005 rok: Lance wyprzedza Ullricha na czasówce.
Nie pamiętam w którym roku Ullrich upadł na czasówce w deszczu, pogrzebując swoje szanse na wygranie TdF. Lance wstał rano i objechał trasę pomimo deszczu, Ullrich w tym czasie smacznie spał.
Przykładów można by wymieniać dziesiątki. Dla mnie jest Armstrong jest wielkim kolarzem i na pewno nie będę czekać z niecierpliwością przed telewizorem aż strzeli.

#319 kr1s1983

kr1s1983
  • Użytkownik
  • 830 postów
  • SkądNowy Sacz

Napisano 04 marzec 2009 - 11:36

mi sie najbardziej podoba akcja z "the look" jak odstawia zasapanego ulricha na podjezdzie.Nosze zolta opaske a co mi tam.Jest to napewno moj idol i wad sie nie dostrzega:)Rozpropagowal napewno kolarstwo wiekszosc ludzi nie bedaca w temacie jak slyszy kolarstwo=Armstrong.

#320 Gosc_hautacam_*

Gosc_hautacam_*
  • Gość

Napisano 04 marzec 2009 - 11:58

Nie pamiętam w którym roku Ullrich upadł na czasówce w deszczu



2003

Dodac warto wydarzenia roku 2004. Czasowke pod l'Alpe d'Huez i nokaut, calkowita dominacja Armstronga nad innymi, w tym wyprzedzenie Basso. Etap do Le Grand Bornand i inwektywa calego T-Mobile i Klodena, ktorego w iscie mistrzowskim stylu pokonal na finiszu. Ach to byly czasy....



Dodaj odpowiedź