Cytat
Pegos, A jasne , ze przemawia. Nigdy nie lubilem Lanca JAKO KOLARZA ( bo jako "czlowieka" go nie znam ). Eddemu (KOLARZOWI) to moglby on buciki jechac kazdego ranka. Popatrz mlodziencze co wygral Merckx , a co twoj Lance i zrozumiesz jaki ten Twoj idol jest cienki. Widac u Ciebie klasyczne zaslepienie Lancem. Propaganda jednak wiele potrafi zdzialac. Do dzisiaj wielu dasej wierzy w socjalizm.....
No i zauwaz przede wszystkim , ze nasza dyskusja zaczela sie od WCZORAJSZEGO etapu i ewentualnego na nim zwyciestwa LANCA. Czy moje stwierdzenie , ze Lance nie wygrywa takich etapow mijalo sie z prawda ???? A Wy MILOSNICY Lanca juz przypuszczacie atak . Pozwol , ze bede lubil kolarzy ktorzy mi "pasuja" , a Lanc sie do nich nie zalicza...
Co prawda nie jestem stroną w waszym sporze tylko pozwolę sobie zauważyć że porównywanie liczby zwyciestw merckxa i Armstronga to że tak powiem porównywanie słonia z koniem. To są dwie różne kolarskie epoki w których plany startowe poszczególnych zawodników były diametralnie różne. Powiedziałbym nawet ze Armstrong jest ojcem chrzestnym tej współczesnej epoki i tak ona teraz wygląda jak jego kariera. owszem - jest Contador który udowadnia ze można wygrac więcej niz jeden wyscig w sezonie ale prawda jest taka że i on nie jeździ klasyków, krótsze etapówki traktuje treningowo, olimpiadę z musu czy przymusu. Żaden kolarz, choćby najbardziej utalentowany nie wygra dziś już tyle co merckx bo to jest po prostu niemożliwe. Dla przypomnienia - wiecej zwycięstw na koncie od armstronga ma nasz Ryszard Szurkowski. innych zwyciestw - mistrzostw świata, sukcesów na olimpiadzie, w mniejszych wyscigach. Jeśłi mierzyć liczba zwyciestw to okaże się ze Armstrong jest kolarzem zaledwie przecietnym ... nie wiem... moze tak jest. Tylko kłopot polega na tym że wygrał siedmiokrotnie wyscig który kazdy chciał wygrac a mimo wszystko wygrał go On. I ma szansę na ósmy raz choć tutaj zastrzegam ze te szanse są aprawdę minimalne patrząc na jego formę.
Nie lubię armstronga, mam dużo zastrzeżeń do jego postawy. niekoniecznie musze wierzyc ze te wszystkie triumfy to triumfy hartu ducha nad chemią... niemniej jednak przy tych wszystkich zastrzeżeniach trzeba zauważyć ze to jest świetnej klasy kolarz. Zmienił kolarstwo . Fakt. To od niego zaczęła się to moda na jeden wielki wyscig w sezonie. tyle że pewnie gdyby nie on to byłby kto inny.
A co do zaślepienia. owszem .. są ludzie którzy traktuja Armstronga po amerykańsku. jak bohatera z kreskówki. neich sobie traktuja... Juzpisałem ze przeszedłem dokładnie ten sam typ nowotworu co armstrong.. utrzymuję mniejszy lub wiekszy kontakt z ludźmi którzy w stanach uczestniczą w "rajdach" livestrong. Myślisz ze tak naprawdę interesuje ich w tym samo kolarstwo? Bynajmniej nie. Z rozmów z nimi Armstrong jawi mi sie jako osoba charyzmatyczna, bardzo otwarta i pomocna ludziom z problemami zdrowotnymi. natomiast jest niezwykle trudna w kontaktach z ludźmi w normalnym życiu, interesach, pracy itd. Nie toleruje sprzeciwu, jest troche despotyczny.. trudny po prostu.
Są też tacy którzy widzą w nim tylko kolarza. Trzeba tu powiedziec że mimo osiagnięć ta pozycja kolarskiego Boga jest tak samo efektem wyników w TDF jak i zręcznego PR który armstrong skutecznie uprawia.
A czy ktos dałby się pociąć za 1/10 wygranych Armstronga. paradoksalnie to dość ryzykowna transakcja bo licząc tak w pamięci wyszłoby może z 1/8 viktorii w tdf bo co tam do tego można dodać? San Sebastian , strzałę i mistrzostwo swiata? Ach Dauphine któreś. no to może coś by się dostało. trochę etapów we francji też powygrywał. Armstrong jak najbardziej wygrywał płaskie kocówki na pofałdowanych etapach. Verdun 93 jeśli dobrze pamiętam , san sebastian , dobre występy w liege.. znalazłoby się parę przykładów na to że armstrong potrafił jeździć klasyki a czy to świadczy o tym że to wielki mistrz czy nie... nie wiem.