Napisano 11 wrzesień 2008 - 20:47
"Po pierwsze, sugerujesz, że LA wygrywał bo grał nieczysto."
Nie tylko sugeruję, ale jestem o tym przekonany. Po pierwsze, człowiek bez wspomagania nie jest w stanie wygenerować mocy 540W na 4 minuty po wcześniejszym przejechaniu 3 przełęczy górskich z VAM w granicach 1600-1700m. Tego rzędu moc generują w takim czasie tylko mistrzowie świata na 4km na torze, którzy oprócz tego wysiłku nie mają nic innego do roboty. Po drugie, skoro na dopingu przyłapano największych przeciwników Lance`a, których on objeżdżał jak dzieci (Basso, Ullrich, Vino), to na czym on jechał? Na makaronie i wodzie?
"Po drugie, uważasz, że wygrywał dlatego bo miał świetną drużyne u boku. Otóż nie. Wygrał bo był najlepszy i na czasówkach gdzie drużyny brak i w górach kiedy jechał samotnie. Poza tym inni liderzy też mają swoich pomocników, więc kluczowe jest by wytrzymać te mordercze tempo. A to potrafił własnie Armstrong.
Skoro obracasz się w elicie to powinieneś o tym wiedzieć."
Wiem doskonale, ale tylko on miał drużynę, z której połowie członków wykazano później, że jechali na koksie 8-). Hamilton, Heras, Landis. Boss skutecznie tuszował swoje przewinienia, przypuszczam że również organizatorom TdF nie było na rękę, aby największy bohater wpadł. Pogrążyłoby to tak samo jego jak ich. No ale przecież on był tak święty...
"Po trzecie wreszcie, nie dopuszczasz, że ktoś może wrócić do kolarstwa bo kocha to robić. Kocha współzawodnictwo i może ma coś jeszce sobie i światu do udowonienia.
Pieniędzy ma dość, a sławniejszy już nie będzie. Niestety Ty dostrzegłeś tylko mamonę."
To w takim razie Ty mi odpowiedz, co ma do udowodnienia i komu? Bo jakoś nie łapię o co Ci chodzi w tym momencie.
"Tak z ciekawości, o jakiej Elicie piszesz? O tej polskiej, zawodowej? Ja poza Szmytem nie widzę Elity."
Jeśli już to mówmy o Szmydzie, bo nijakiego "Szmyta" zasłużonego dla kolarstwa nie znam. Miałem styczność zarówno z polską jak i zagraniczną elitą i od wewnątrz znam zasady panujące w peletonie. Jeżeli oglądasz tylko ładne obrazki w telewizji to, oczywiście, możesz mieć inne zdanie. Generalizując, Lance`owi daleko do dawnych mistrzów. Jak ktoś powiedział wyżej, może i wygrał kilka razy z rzędu najważniejszy wyścig na świecie, ale brakowało w tym polotu. Wszystko działo się przez te lata schematycznie i tak samo. W obecnych czasach, jeśli ktoś jest wyraźnie mocniejszy od reszty peletonu, to można na 99% powiedzieć że jedzie na niedozwolonych środkach. Przykłady Ricco, Selli mówią same za siebie. Programy treningowe, żywienie, wsparcie psychologiczne, biomechaniczne, fizjologiczne są na najwyższym poziomie niemal identyczne i różnią się tylko szczegółami. Tegoroczny TdF był moim zdaniem najbardziej czystym od wielu lat. Liderzy nie szarżowali kiedy tylko się dało, bo zwyczajnie nie mieli na to sił. Byli zwyczajnymi ludźmi, którzy mają dni słabości. Boski Lance nigdy takiego nie miał. Kochajcie go ludzie za to, bo wielkim kolarzem był i basta