Wasze najgorsze chwile
#121
Posted 23 January 2008 - 08:56
we wrześniu śmigałem na szosówce po Warszawie, dojeżdżając z Bemowa na Mokotów na rehabilitację i z powrotem.
raz jadąc do domu późnym wieczorem ruszałem na skrzyżowaniu Al. Niepodległości i Batorego z pierwszej linii spod świateł - takie małe pole position - więc gaz do dechy ;-)
szybko się rozpędziłem, niski chwyt i dalej przyspieszam. Auta mnie mijają, wszystko normalnie.
Na wysokości Parku słyszę dźwięk silnika który ani się nie zbliża ani nie oddala - patrzę w lewo, jedzie koło mnie motocyklista który mi się przygląda, po chwili przyspieszył zostawiając rękę z kciukiem w górze.
Poczułem się wielce dowartościowany :-D, a jadąc równo z motorem miałem jakieś 44 km/h.
#122
Gosc_Jelitek_*
Posted 23 January 2008 - 11:01
#123
Gosc_@ndy_*
Posted 23 January 2008 - 11:04
Jadę raz sobie na rowerku i doganiam jakiegoś kolarza, zwolniłem i pogadaliśmy trochę.
Następnego dnia wracając tą samą trasą widzę, że jedzie ktoś na harleyu, na początku jechał chwile za mną po czym dorównał mi z lewej strony, jechał tak przez chwile...Nie wiedziałem co mam myśleć, co on może chcieć, aż tu nagle odzywa się i mówi :
-...a ja dzisiaj na motorku ;-)
-a to Pan... nie poznałem :mrgreen:
zamieniliśmy dwa słowa i pojechał...
Koleś najwyraźniej lubi dwa kółka bez względu na to czy mają silnik czy nie :-P
#124
Gosc_noerror_*
Posted 23 January 2008 - 15:22
W zeszłym roku na wakacjach wracając z jeleniej g mijało mnie 6 motocyklistów na ścigaczach na grubość lakieru przy prędkości pewnie większej jak 160km/h. Przejaw czystego debilizmu :evil:
W poniedziałek idąc jak codziennie 3km szosą wojewódzką do szkoły, z tyłu jakiś debil wyprzedzał innego kolesia i mijając mnie lekko zahaczył lusterkiem moją kurtkę (5cm bliżej i uczył bym się pisać lewą ręką :-x )
Ostatnia nieprzyjemna sytuacja jaka mi przychodzi do głowy to zdarzenie z września. Po 4 miesiącach intensywnej jazdy chciałem zobaczyć jak się jeździ z "profesjonalistami"
W którąś niedzielę wstałem o 9 ubrałem się biegusiem i poleciałem jak najszybciej do Trzebnicy. Trochę zaspałem i nie miałem nawet czasu zjeść śniadanie (poprostu ubrałem się i pojechałem) Pomyślałem że zjem jak przyjadę na miejsce
30km szybkiej jazdy i na styk zdążyłem (akurat wyjeżdżali) Po 20km złapał mnie tzw kryzys głodu - poczułem się w pewnym momęcie jakby ktoś mi odciął zasilanie :-/
Musiałem się zatrzymać i wrócić do domu, ale najgorszy był ten wstyd, bo po 20 km odpadłem :oops:
I teraz dalej jeżdżę sam :-|
#125
Posted 23 January 2008 - 15:38
#126
Posted 23 January 2008 - 17:28
#127
Gosc_felipe_*
Posted 23 January 2008 - 18:58
I teraz dalej jeżdżę sam :-|
Stary, nie można tak podchodzić... Nie można tym bardziej wyjeżdżać bez śniadania i bez zapasów w kieszonkach!
#128
Gosc_Eki_90_*
Posted 23 January 2008 - 19:11
Miałem jak byłem troche młodszy.. kilka lat temu.. kończyłem chyba podstawówke.. jechałem prostą drogą, nagle zagapiłem się na coś i HUK.. Walnąłem w samochód i do tego stojący :-P Całe szczęście miałem kask więc z głową nic poważniejszego mi się nie stało.. :-P Ale miałem rany na nogach i rękach.
A tak to zdarzały mi się tylko takie małe wypadki przy niewielkich prędkościach.
#129
Gosc_Jelitek_*
Posted 23 January 2008 - 19:16
xgarfildx, Co do motoru to niestety nie jest tak kolorowo. Bo motor ma mniejszą powierznię króra uderza przez co siła lokalizuje się w tylko jednym miejscu a w przypadku auta może rozłożyć się na większą powierzchnię. Ale to w sumie tez zależy jak uderzy...
#130
Posted 23 January 2008 - 23:28
czuję się trochę niesmacznie czytając wrzuty na motocyklistów, wszakże razem wybieramy dwa koła!
#131
Gosc_Jelitek_*
Posted 23 January 2008 - 23:42
Problem jak w każdym przypadku tkwi w tym że trudno jest pomyśleć komuś jak ja bym się czuł gdybym był na miejscu tej drugiej osoby. Nie mam nic przeciw motocyklistom bo ci co jeżdżą na choperach, turystykach to są naprawdę super ludzie, ale natomiast crossowcy i ściganci to w dużej mierze mają naprane we łbach bo szybkość i brawura wcale nie zawsze muszą iść w parze ze sobą. Nikt nie jest idealny ale wzajemny szacunek powinien być podstawą.
#132
Posted 23 January 2008 - 23:48
#133
Gosc_noerror_*
Posted 28 January 2008 - 13:15
I teraz dalej jeżdżę sam :-|
Stary, nie można tak podchodzić... Nie można tym bardziej wyjeżdżać bez śniadania i bez zapasów w kieszonkach!
Teraz to już wiem :-P
#134
Gosc_Jelitek_*
Posted 28 January 2008 - 18:34
#135
Gosc_felipe_*
Posted 28 January 2008 - 21:02
Moja najgorsza chwila na szosie, hmmm... Raz na kryterium ulicznym moja grupa (amatorzy) została puszczona z elitą. Jako osiemnastolatek podnieciłem się straszliwie owym faktem i przez trzy pierwsze kółka jechałem w czubie z zawodowcami. Niestety, po kolejnych spadałem, aż w końcu udusiłem się i byłem zmuszony zjechać... Był to ostry kop w dupę, jak i głupota organizatorów, którzy nie mogli wyznaczyć osobnego startu dla grupy kilkudziesięciu kolarzy, amatorów.
#136
Posted 29 January 2008 - 20:00
miny jak zobaczyli nieźe przeszlifowanego i połamanego kolarza, który sam se przyjechał)Po prześwietleniu RTG okazało się że mam zwichnięcie barkowo-obojczykowe(paskudna kontuzja). Operacja jeszcze tego samego dnia,jakieś drutowanie ramienia, potem druga operacja i 8 miesięcy bez roweru.
#137
Posted 29 January 2008 - 21:37
#138
Posted 30 January 2008 - 19:12
#139
Posted 30 January 2008 - 19:21
Jak ktoś zachoruje z otyłości, braku ruchu, nawet z przepicia, wszystko jest ok. :-D
pozdro horny
#140
Gosc_Jelitek_*
Posted 30 January 2008 - 19:28
Ja zuważyłem jedną śmieszną rzecz. Jak siedzę pół dnia przed komputerem i nic nie robię w domu to nikt nie ma do mnie pretensji, ale jak tylko idę na rower na godzinę to zaraz zaczyna się gderanie....i tak naprawdę to są moje najgorsze chwile...wyrwanie się z domu tak aby nie słyszeć gadania rodziców. Ale takie są zalety jak jest się na czyimś utrzymaniu.


This topic is locked