MTB:
DST 26,21 km
TM 1:20:48
AVG 19,46 km/h
Vmax 40,93 km/h
AVHR 96 bpm
HRmax 130 bpm
Kcal 192
ODO 2016 km
Godz. 13 - 15, temp. 23°C
Szkoda, że pod koniec w Gdyni, jakieś 12 km od domu, miałem utarczkę z kierowcą i jego pasażerką.
Podobną przygodę miałem wczoraj. Prawda, jechałem nieprzepisowo, przez most, gdzie był zakaz wjazdu dla rowerów. Przyznaję się. Wyprzedziło mnie na nim mnóstwo samochodów, ale pod koniec, jakiś narwaniec zaczął trąbić na mnie. Oglądnąłem się, żeby zobaczyć kto się uwiesił na tej trąbce, a to baba! . Chyba zdenerwowało ją jeszcze bardziej, że nie rozpłynąłem się w powietrzu, tylko miałem czelność się obrócić i patrzeć jej w oczy. Zaczęła wrzeszczeć w samochodzie, pukać się w czoło i gdyby nie szyba, chyba rzuciłaby się na mnie. To był kliniczny atak szału. Uśmiałem się, bo widok był komiczny i odruchowo też puknąłem się w czoło. No i to był mój błąd. Kobieta chciała mnie staranować. Wyprzedzając, zajechała mi drogę, ale na szczęście zahamowałem i minęła mnie o włos. Dogoniłem ją na światłach i przez otwarte okno powiedziałem do niej, żeby zostawiła auto, bo się nie kontroluje i jest niebezpieczna. Baba wpadła w furię. Takiego wrzasku na ulicy, nigdy nie słyszałem. Wstydu sobie tylko narobiłem, bo brać udział w takiej awanturze, do przyjemnych rzeczy nie należy. Zaświeciło się zielone, ruszyłem, a ten wariat dalej stał i darł japę. .
Już nigdy, przenigdy, żadnych scysji z kobietami!