Treningowe dylematy amatora i nie tylko
#1802
Posted 28 July 2019 - 11:19
Wpływ na to ma przede wszystkim znacznie niższa masa ciała z pominięciem tkanki tłuszczowej.
https://www.ncbi.nlm...les/PMC1478312/
Co to znaczy, że uniemożliwiałoby normalną jazdę po płaskim i hopkach?
4.5 W/kg dla amatorki jeżdżącej rekreacyjnie to jest absolutny top amatorek na wyścigach, a nie tylko przyzwoicie
#1809
Posted 28 July 2019 - 11:53
Ale nie ścigam się na torze albo na kryteriach i mnie to kompletnie nie obchodzi ¯\_(ツ)_/¯ Wiem, że mam słabości. Na pewno mam sprint i beztlen słaby jak "dupa węża" ale w sumie wszystko mi jedno. Mógłbym próbować to zmieniać latami treningiem ale wolę pozostać typem "diesela" bo bardziej mi odpowiada taka jazda. Życie to sztuka wyborów.
- Prozor likes this
#1811
Posted 28 July 2019 - 12:12
290W 22kJ 62kg.
Znam to uczucie. Są dwa wyjścia. Pierwsze to przerwa od roweru jeśli to przesyt, znudzenie lub przemęczenie. Drugie to znalezienie dodatkowej motywacji i przełamanie monotonii (jazdy grupowe, eksploracja nowych szos i regionów, wjechanie w teren i zmiana dyscypliny etc.). No i pamiętanie o tym, że niczego nie musisz robić bo nie jesteś zawodowcem. Ciesz się tym komfortem i rób co ci się podoba. Nie chce ci się robić treningu, to nie rób. Inaczej wkopiesz się w dołek, z którego ciężko wyjść i obrzydzisz sobie kolarstwo.
#1813
Posted 28 July 2019 - 12:31
Czyli pozostaje ci kombinowanie i szukanie wyzwań. Znajdź punkt na mapie i jedź tam albo ugadaj się z kimś na jazdę. I tyle. Czasami trzeba przemęczyć te 3-4 jazdy i nagle entuzjazm wraca. 3 dni czujesz się jak gówno, a 4 dnia nagle chcesz jechać Tour de France. Albo przez pierwsze 45 minut na początku jazdy rzucasz kolarstwo, a potem nagle nogi zaczynają kręcić. Ciężko to ogarnąć ale tak jest. Czasami ma to podłoże metaboliczne (zła dieta, duże wahania cukru we krwi i wahania poziomów energii oraz nastroju).
#1820
Posted 29 July 2019 - 17:05
Tylko co ci po tej mocy minutowej jeśli się nie ścigasz? Kolarstwo szosowe to w 99% wytrzymałość i tlen. Braków w beztlenie możesz nawet nie zauważyć póki nie zaczniesz się ścigać z najmocniejszymi. Nie ma co od razu roweru sprzedawać
Z tym się nie zgodzę. Tak to może jest w profesjonalnym ściganiu, a nie w amatorskim (pomijam ultramaratony i maratony) gdzie wyścigi kończą się sprintami, gdzie mamy milion ucieczek i zrywów tempa zanim dojedziemy do mety. Sytuację odmieniają zawody w górach gdzie podjazdy 10/20min robią poważną selekcję i wyścig zaczyna przypominać jazdę indywidualną. Na płaskich i lekko pofałdowanych terenach, to jednak ogromne wydolności beztlenowe biorą górę u amatorów, bo braki w wytrzymałości łatwo ukryć chowając się w grupie/peletonie. Choć oczywiście, najlepiej to jest mieć doskonałe i jedno i drugie.