To nie jest lekarz tylko znachor-youtuber. Jego rady są tak cenne jak sandały w zimie w Moskwie.
Odchudzanie Czy Brać Jakieś Suplementy? Co Pić?
#182 Gosc_marvelo_*
Napisano 26 lipiec 2017 - 14:08
Wszystkie rady, które zawierają choć ziarno prawdy lub wskazują, gdzie tej prawdy można szukać, mogą być cenne, niezależnie z czyich ust padają. Zwłaszcza dla ludzi, którym medycyna klasyczna nie daje już szans i karze im umierać.
Być może Jerzy Zięba wielokrotnie się myli, ale wskazuje jakiś kierunek, jakąś drogę, gdzie można znaleźć coś cennego. Każdy ma swój rozum i może wybierać.
U mnie Jerzy Zięba jako człowiek budzi wielki szacunek. Nie chodzi tu tylko o wiedzę, bo tej nie jestem w stanie do końca ocenić, ale głównie o nastawienie i intencje. To się wyczuwa i tego nie da się udawać.
Obejrzałem polsatowski program "Skandaliści" z jego udziałem i jestem pod wrażeniem spokoju i opanowania, jakie wykazał, pomimo wylania na niego wiadra pomyj i ciągłego kąsania przez jadowitą żmiję, pseudo redaktorkę Gozdyrę.
Będę Pana Ziębę cenił choćby za to, co powiedział w tym wywiadzie (zwłaszcza fragment o wybaczeniu oraz wpływie słów lekarzy na zdrowie pacjenta).
- Greek lubi to
#183
Napisano 26 lipiec 2017 - 14:52
W nauce nie ma miejsca na emocje. Liczą się fakty naukowe. Po tym co napisałeś po raz koleny zapala mi się czerwona lampka.
"Szacunek, nastawienie, intencje, wyczuwa, wrażenie, spokój, opanowanie, wybaczanie, wpływ słów."
Akurat tutaj nikt nie wylewa na tego Pana wiadra pomyj.
To że nauka czasem się myli to jeszcze nie znaczy że trzeba się od niej odwracać dla byle pierwszej osoby ktora ładnie mówi.
#186
Napisano 26 lipiec 2017 - 20:44
W nauce nie ma miejsca na emocje. Liczą się fakty naukowe. Po tym co napisałeś po raz koleny zapala mi się czerwona lampka.
Ale co to za "nauka", skoro lekarze w ogromnej części nie znają się po prostu na tym co robią zawodowo...
#187
Napisano 26 lipiec 2017 - 21:29
Ale co to za "nauka", skoro lekarze w ogromnej części nie znają się po prostu na tym co robią zawodowo...
Nauka to nie lekarze. To dosyć oczywista różnica i nie wiem czego tu nie rozumiesz.
Pan Zięba mówiąc o głodówce opiera się na swoich subiektywnych odczuciach.
O badaniach naukowych na ten temat tylko wspomina w sposób bardzo ogólnikowy i enigmatyczny nie podając żadnych źródeł.
Ten Pan twierdzi nawet że badania na pubmed są fałszowane nie posiadając na to żadnych dowodów.
Jak rozumiem sam wie lepiej i korzysta z lepszych źródeł którymi nie chce się podzielić.
Z ciekawości obejrzałem wspomniany tutaj program Pani Gozdyry, która ostatnimi czasy nie jest w stanie sobie poradzić z żadnym z gości. Tak jak sądziłem Pan Zięba wykorzystał to na potrzeby swoich wiernych słuchaczy wykorzystując zjawisko/syndrom oblężonej twierdzy.
Śmieszyła mnie również jego dociekliwość w zadawaniu pytań do innych osób na widowni jako gość programu, który sam na pytania odpowiada bardzo wymijająco i zdawkowo
To kolejny trik którym posługują się krętacze sprowadzeni do defensywy.
Jestem zatroskany o jakość tych przyszłych lekarzy/analityków czy kto tam jeszcze był skoro w tak licznej grupie nie potrafili sobie poradzić z tak prostym mechanizmem socjotechnicznym :/
Ogólnie oglądanie tego to była strata czasu
Nic z tej dyskusji nie wynikało.
- mikroos lubi to
#188
Napisano 26 lipiec 2017 - 21:50
Nauka to nie lekarze. To dosyć oczywista różnica i nie wiem czego tu nie rozumiesz.
Wszystko rozumiem, a z Twoich wypowiedzi negatywnych względem tego pana odczytuję, że wiedza "lekarska" jest Twoim zdaniem lepsza.
Nie wiem z bardzo co ten pan przekazuje, więc wypowiedzieć się na temat jakości przekazywanej wiedzy nie mogę. Natomiast wszystko co jest alternatywą dla konowałów uważam za warte sprawdzenia, a nie "proszę, tylko nie ......".
A co do nauki to nauka to przede wszystkim kasa, po drugie kasa, a trzecim jej filarem jest kasa Logicznie myślący człowiek zauważy, że coś jest nie tak, skoro rozmaite badania "naukowe" na dany temat dają odmienne, przeciwne rezultaty. Czyli co, albo ktoś się "pomylił", albo metody są złe. A przecież nauka opiera się na odpowiednich metodach!
Z przyjemnością i z zaufaniem mogę przeczytać opracowanie naukowe na temat bioróżnorodności w basenie rzeki Xe Kong, ale już na temat medyczny tego zaufania nie będzie.
Program chętnie obejrzę i zobaczę co i jak.
#189
Napisano 26 lipiec 2017 - 22:13
Wiesz, ja mam w takim dalszym otoczeniu osobę która czytała Pana Ziębe.
Ta osoba przebyła głodówkę około miesiąc.
Oczywiście bez nadzoru!
W efekcie z osoby szczupłej zrobiła się teraz osoba z brzuszkiem (mam nadzieję że siwizna która po tym okresie wyskoczyła to nie od tego).
Wcina jeszcze przemysłową witaminę C w proszku w ilościach powiedział bym dużych
Powiedzieć nic nie możesz bo przecież wszędzie spiski od farmaceutów do lekarzy itd.
Powiedział bym że taka osoba się zamyka na świat i wiedzę a nie otwiera.
Jedynym wiarygodnym źródłem dla niej staje się Pan Z.
#190 Gosc_marvelo_*
Napisano 27 lipiec 2017 - 00:46
A ja też znam takiego jednego, co kiedyś był chudy, a teraz jest gruby. A nawet kilku, i co z tego?
Głodem leczy się nie od dziś. Są specjalne ośrodki, gdzie takie metody się stosuje. Badań na ten temat też jest mnóstwo.
https://www.ncbi.nlm...les/PMC4684131/
https://www.ncbi.nlm...les/PMC2815756/
https://www.ncbi.nlm...C292907/?page=1
http://www.healthpro...-alan-goldhamer
Czy można zagłodzić się na śmierć? Zapewne można, tak samo jak można się zabić dostępnym w aptece bez recepty lekiem, np. paracetamolem.
Klasyczna medycyna codziennie zabija setki pacjentów, wielu truje lub okalecza.
Czasem patrząc na pacjentów leczonych na raka można się zastanawiać, czy większe szkody w ich ciele wyrządził rak, czy leczenie raka. Skutki uboczne radioterapii, chemioterapii czy radykalnych interwencji chirurgicznych zwykle są nieodwracalne i jakoś większość to akceptuje, no bo przecież ratujemy życie i tak trzeba.
Kilku pacjentów na milion umiera podczas nawet błahych operacji na skutek znieczulenia ogólnego (http://healthland.ti...ral-anesthesia/).
Ale przecież to jest medycyna akademicka, tym się zajmują wykształceni lekarze z dyplomami i na pewno wiedzą, co robią.
#191
Napisano 27 lipiec 2017 - 05:52
Najogólniej rzecz ujmując jesteśmy przeżarci. Żremy bo lubimy, bo się nudzimy, bo pora na żarcie, albo ładnie wygląda, bo chcemy sobie zrobić dobrze. Rzadko kiedy jemy bo jesteśmy konkretnie głodni. I w ogóle jak tylko poczujemy, że czegoś nam brak, od razu sięgamy po to ręką (np do lodówki), a jak nie mamy tego w zasięgu to jesteśmy niezadowoleni, żeby nie powiedzieć nieszczęśliwi. Nie ma refleksji, tylko wyciągnięte łapy. Nauka wg mnie daje nam narzędzia, które sobie w te łapy wsadzamy, aby sięgać jeszcze dalej i zagarniać więcej. I tak patrząc coraz dalej, sięgając coraz wyżej, oddalamy się od siebie samych. I być może nawet musi się tak dziać, aby w końcu zobaczyć, że to co ważne, z czym jesteśmy od chwili narodzenia do chwili śmierci, nie jest gdzieś tam ale tuż tuż. W najbardziej intymnym miejscu, w sobie samym.
Podobają mi się osiągnięcia nauki, piękna sprawa podziwiać kreatywność ludzkiego umysłu. Ale umysł nie jest on w stanie rozpoznać siebie samego. Oko samo siebie nie zobaczy. Dlatego uważam, że ważne są również te kierunki działania ludzkiego, które kierują uwagę na siebie samego, czy to w celu leczenia, czy rozpoznania swojej natury.
#192
Napisano 27 lipiec 2017 - 07:09
A ja też znam takiego jednego, co kiedyś był chudy, a teraz jest gruby. A nawet kilku, i co z tego?
Głodem leczy się nie od dziś. Są specjalne ośrodki, gdzie takie metody się stosuje. Badań na ten temat też jest mnóstwo.
https://www.ncbi.nlm...les/PMC4684131/
https://www.ncbi.nlm...les/PMC2815756/
https://www.ncbi.nlm...C292907/?page=1
Czego te poblikacje mają dowodzić odnośnie długich głodówek?
Czytałeś co wklejasz czy przeklejasz z innego forum?
#193 Gosc_marvelo_*
Napisano 27 lipiec 2017 - 21:51
Za kogo mnie masz, shmoo?
Myślisz, że sam nie potrafię dotrzeć do odpowiednich materiałów?
Link pierwszy to po prostu wywiad (tak, przeczytałem w całości) z Dr Alanem Goldhamerem, założycielem ośrodka True North Health Center w Santa Rosa w Kalifornii, gdzie stosuje się leczenie postem pod nadzorem personelu złożonego z lekarzy i innych specjalistów (wymienia ich w tym wywiadzie: http://www.healthpro...-alan-goldhamer). Stosuje się tam głodówki 5-40-dniowe (water-only fasting), a także głodówki na sokach, odżywianie w trakcie wychodzenia z postu (równie ważne i długotrwałe) czy też przygotowanie (dożywianie) przed postem w przypadku osób z wyraźnymi niedoborami żywieniowymi. W ciągu 30 lat przewinęło się przez ośrodek ponad 10 000 pacjentów, co w moim odczuciu uprawnia Dr Goldhamera do wypowiadania się na temat terapeutycznych właściwości postu. Żaden pacjent nie umarł w trakcie terapii. Dr Goldhamer wyraźnie odróżnia post (fasting) od głodowania, czy raczej zagładzania się (starvation).
Cytuję:
Fasting is the period of time after you stop eating where you live on your reserves. Starvation is the period beyond this, where you keep going and burn vital tissues, and eventually die. We promote and practice fasting, not starvation.
Tu zaś podaje on bardziej szczegółową definicję:
Fasting, by definition, is the complete absence of all substances except water in an environment of complete rest. So the clinical fasting or the therapeutic fasting that we do by definition is complete absence of all substances except pure, distilled water in an environment of rest. Our program supports fasts from 5 to 40 days in length.
Na stronie kliniki są linki do różnych badań i artykułów i jak ktoś chce, to sobie poszuka (np. http://www.healthpro...rMechanisms.pdf).
Te dwa pozostałe linki to przykładowe naukowe artykuły na temat postu. Ja wiem, że Ty takie naukowe materiały łykasz w pięć minut jak małe piwo przed śniadaniem. Mi i chyba większości z nas, nawet dobrze znających angielski i mających jakąś ogólną wiedzę z biologii i chemii, zajmuje to dużo więcej i oczywiście, że ich nie przeczytałem, poza pobieżnym rzuceniem okiem.
Myślę, że wiele osób praktykujących posty na własnym organizmie opiera się wyłącznie na subiektywnych odczuciach i doświadczeniu.
Tak samo jak można trenować jakiś sport i osiągać niezłe wyniki nie zagłębiając się w zagadnienia biochemii organizmu. Ale gdy ktoś chce zgłębiać temat to materiałów jest do woli.
Chodzi mi o to, że post jest w kręgu zainteresowania wielu lekarzy i naukowców, a nie tylko znachorów, szarlatanów czy fanatyków religijnych.
#194
Napisano 28 lipiec 2017 - 07:14
Na stronie prywatnej kliniki można pisać co się chce.
Oczekuję że pokażesz publikacje naukowe Pana Goldhamera.
Oczywiście na temat długich głodówek i ich leczniczych skutków.
To że coś się bada jeszcze nie dowodzi że to działa.
Ostatnia analogia ze sportem jest niepoważna w odniesieniu do medycyny czy biochemii choć i w sporcie nieświadomy amator może wyrządzić krzywdę swojemu zdrowiu.
#195
Napisano 28 lipiec 2017 - 11:18
Witam,
nie dawno kupiłem nowy rower, planuję wziąć się za siebie i troszkę schudnąć.
Wątek sprzed roku, poszedł w nieco dziwną i teoretyczną stronę, zapytam więc autora: jak poszło? Jakie efekty? Z jakiego pułapu startowałeś i ile teraz ważysz? Jakieś przemyślenia, uwagi?
Pochwalę się nieco: - ja - początek września 2016 - ponad 100 kg- dużo za dużo przy 179cm. Obecnie 76 - mega zmiana w wyglądzie, samopoczuciu, kondycji. Jak to zrobiłem? W największym skrócie - sporo ruchu i - najważniejsza IMHO zasada - deficyt energetyczny.
- shmoo lubi to
#196
Napisano 30 lipiec 2017 - 04:46
Mówisz o deficycie energetycznym w stosunku do masy 80kg, czy 100? Deficyt kaloryczny, to też forma głodówki. Najlepiej dostarczać organizmowi tyle ile potrzeba i ruszać się, a wtedy rozpędzony metabolizm zrobi swoje. Krótko mówiąc jeść mniej i lepiej jakościowo. Dieta powinna być urozmaicona. Nie tylko białko i węgle. To dla mnie jest prawdziwe zdrowie.
Inaczej będzie się odżywiał człowiek z ustabilizowaną masą na poziomie 77kg startujący w zawodach. On po przejechaniu 150km w tempie 35km/h może schudnąć około 2kg.
Szybkie zbicie masy to jedno, a jej stabilizacja to druga sprawa.
#197
Napisano 30 lipiec 2017 - 09:59
Mówisz o deficycie energetycznym w stosunku do masy 80kg, czy 100? Deficyt kaloryczny, to też forma głodówki. Najlepiej dostarczać organizmowi tyle ile potrzeba i ruszać się, a wtedy rozpędzony metabolizm zrobi swoje.
Deficyt energetyczny rozumiem jako dostarczenie organizmowi mniejszej ilości energii niż potrzeba, proces odwrotny do "nabywania" zbędnych kilogramów - wówczas organizm otrzymuje za dużo, pomijam jakieś stany chorobowe. Zapotrzebowanie energetyczne organizmu zależy od kilku czynników, m.in. masy ciała i aktywności. Jadam regularnie, głodówkę rozumiem jako nieprzyjmowanie posiłków przez jakiś czas, mniejsza jednak o kategorie pojęciowe. Ja generalnie ruszam się sporo i tak było nawet przy otyłości I-go stopnia, jakoś nie widziałem efektów owego rozpędzonego metabolizmu, cokolwiek to znaczy, również przy treningach HIIT. Ruch jest zbawienny, ale IMHO właśnie po to aby ów deficyt stworzyć.
#198
Napisano 30 lipiec 2017 - 10:28
Deficyt to deficyt - ważne jest skąd przychodzi impuls.
Można zmniejszyć podaż, ale wtedy organizm właśnie przestawia się na oszczędzanie, czyli wyhamowuje metabolizm, a już nie wspomnę co się dzieje, jak sobie na chwilę pofolgujemy z jedzeniem - każdą nadwyżkę zamieni w tkankę tłuszczową.
Jeśli natomiast impuls przychodzi od zwiększonej aktywności ruchowej, to mamy dwie rzeczy, metabolizm nie przestawi się na oszczędzanie oraz mamy gwarancję, że jeśli waga spada, to raczej wskutek utraty tkanki tłuszczowej, a jednocześnie mięśnie są oszczędzane, bo .... są potrzebne, żeby się ruszać. Jak mięśnie przy redukcji są oszczędzane, to więcej mięśni potrafi spalić więcej kalorii i możemy efektywniej spalać tkankę tłuszczową, a o to chyba chodzi, a nie tylko o utratę masy.
- mikroos lubi to
"Wieczność jest bardzo nudna, szczególnie pod koniec" - Woody Allen
#200 Gosc_marvelo_*
Napisano 30 lipiec 2017 - 17:21
Co innego głodówka 1-2 dniowa a co innego 25 jak pisze kolega.
Co do postów religijnych to o jakich religiach mówisz?
O ramadanie gdzie post nie obowiązuje po zachodzie słońca i gdzie się je kilka tradycyjnych słodkich potraw czy o judaiźmie gdzie post trwa 24h czy post bezmięsny w kościele katolickim?
Mój znajomy po pierwszym poście chyba 3 tyg. posiwiał jeżeli już mamy się bić na tak słabe argumenty.
Mówię o chrześcijanach. Jezus sam pościł 40 dni na pustyni, Biblia wielokrotnie mówi o znaczeniu postu w życiu wierzących i o tym jak i kiedy pościć.
W wielu kościołach protestanckich (nazywając to roboczo) dużo naucza się o poście i praktykuje się go indywidualnie i zbiorowo.
Twój znajomy być może posiwiał dlatego, że post pozwolił mu w końcu zobaczyć swoje życie w prawdziwym świetle.
- puchaty lubi to