Czytam tą dyskusję, oglądam to co podsyłacie żeby wyrobić sobie własne zdanie i muszę przyznać że jest ciekawie.
40 lat stuknęło, z wagą problemów nie mam (177cm / 69kg), ale ogranicznie węgli to coś czego będę próbował z czystej ciekawości.
Pierszą część eksperymentu wykonałem w sobotę na wiejskim weselisku (lekka masakra na 300 osó. Jadłem tylko mięcho (także tłuste), ryby, warzywa, jajka, zero soków, coli, ciast, klusek, makaronów, itp. Senność i tak się pojawiła, ale czułem się zaskakująco dobrze jak na ilość mięcha które zjadłem. Dziś rano jajecznica (no dobra z bułą, bo nie mogłem sobie odmówić), na obiad pstrąg, warzywa i trochę ryżu bo wieczorem 2:30 roweru.
Wynik treningowy całkiem dobry jak na mnie, 80 minut w sweetspot, średnia na pętli 35km/h mimo że wiatr przeszkadzał.
Czy polecacie coś do poczytania poza książką Cordiana i Friela?