01:05 do Contadora, 02:08 do pierwszej grupy.Armstrong dużo stracił przez tę gumę ?
Le Tour de France 2010
#45
Napisano 07 lipiec 2010 - 02:38
Myślę, że na takich zróznicowanych trasach jak obecnie szanse może miec Cadel Evans. Fajnie byłoby jakby wygrał w koncu TDF, bo zawsze, chociaż niewiele, mu czegoś brakło. A zbudowany jest masakrycznie, same mięśnie.
Jakoś za nim nie przepadam, z resztą za Contadorem też nie. Jeśli nie Armstrong to Andy Schleck, za niego będę trzymał kciuki
#46
Napisano 07 lipiec 2010 - 07:45
Co do sylwestra to uważam że nie ma szans na wygraną na żadnym etapie, z tego co pamiętam są tylko 3 kończące się pod górę. A to oznacza że są tylko dwa etapy bo jeden odpanie ze względu na udany atak jednego z faworytów (pewnie contadora) który ucieknie wszystkim tak że będzie pozamiatane. Na kolejnych dwóch będzie albo gonienie albo czajenie i tam być może sylwek coś ugra o ile wielki Ivan sobie nie uroi że jeszcze może odrobic 5 min
TdF narazie bardzo ciekawy niestety głównie poprzez negatywne zdarzenia. No ale może teraz inaczej nie można prowadzic wyścigów niż po brukach, piaskach, wąskich drogach bo gdy kolarze jadą po szosie szerokiej i prostej wieje nudą najzwyczajniej.
#48
Napisano 07 lipiec 2010 - 09:10
#49
Napisano 07 lipiec 2010 - 09:19
Czy ktoś wie ile stracił Basso?
Na wczorajszym etapie Basso stracił 2:25min. W generalce jest.. 49 ze stratą 3:20min. Kiepsko, jednym słowem. Wyprzedzają Go m.in. Kristian Koren i Roman Kreuziger, który traci 2:24min w generalce. Możliwe, że ten drugi będzie nowym liderem Liquigas-u.
#50
Napisano 07 lipiec 2010 - 09:50
A niech mi ktos powie jak sie fachowo nazywa jazda którą wczoraj jechała zdaje sie uciekająca 7-mka oczywiscie nie do konca jechali juz na prowadzeniu, a mianowicie zmiany w kółko za koleją ktoś wskakuje na początek itd, fajny sposób na szybka jazde, ale tak se mozna pozwolic na wyscigach gdzie ma sie cala szose dla siebie, ew na mało ruchliwych drogach.
w sumie to się nijak nazywa. tak się jeździ wedle regul peletonowego układu sił i savoir vivre. jak wszystkim pasuje odjazd to wszyscy się zmieniają . jak komuś nie pasuje odjazd w którym jedzie (ma lidera w grupie która próbuje do nich dołaczyć) to nie pracuje co się konczy zwykle poganianiem do roboty przez towrzyszy z grupy. Kiedyś byla taka dyscyplina jak druzynowa jazda na czas. Czasem jeszcze jest w wielkich tourach taki etap. Polecam.
Basso raczej nie miał szans na wygranie tego wyścigu bo o już nie te czasy gdy z Giro można bło przyjechać na tdf i go wygrać. Giro i Vuelte jeszcze tak ale regeneracja po giro zajmuje trochę czasu a gdy na tdf przyjeżdżają zwykle zawodnicy przygotowani tylko pod ten wyscig to taki Basso włąściwie na starcie nie ma szans. Szmyd moze chcieć wygrać etap.. Tylko pytanie gdzie? zakładam że będzie chciał to zrobić na tourmalet lub na morzine bo tradycyjnie w tdf ostatnimi laty osrych podjazdów na metę jest tyle co kot naplakał. to nie są etapy dla niego bo poza tymi dwoma wszystkie kończą się na zjazdach albo jeśłi juz jest podjazd to o małym nachyleniu na którym zwykle idzie bardzo mocne tempo a tu szmyd nie ma szans bo to są podjazdy dla kolarzy typu vinokurow niż basso czy szmyd którzy wola długie strome powolne wspinaczki.
Evans ma szansę - ale nie z contadorem raczej. Wczoraj Contador pokazał ze jest bardzo mocny a na mecie stracil przez przebitą opone. gdyby nie takie etapy jak właśnie na tourmalet to evans miałby moze szanse na wygraną ale wielkie góry to raczej nie dla niego. moje typy biorac pod uwagę dzisiejszą formę to 1.contador 2.evans 3.schleck/basso/armstrong ze wskazaniem na armstronga biorąc pod uwagę czasówkę choć nikt nie wie jak on będzie jeździł w górach. Wczoraj niestety poniósł stratę która moze go kosztować bardzo dużo zwłaszcza do evansa i contadora. jełśi nie bedą mieli słabego dnia w górach to ich nie dogoni.
A co sądzicie o róznicy miedzy 2 a 3 etapem? Nie rozumiem czemu w poniedziałek wszyscy czekali na schlecków a dziś już schlecki z cancellarą na nikogo nie czekali mimo ze wiekszosć rywali łącznie z jednym schleckiem leżała w kraksach i łapała gumy. Gdybym był armstrongiem to pomyślałbym ze ktoś mnie tu zrobił w.... albo regulły są takie albo takie. Sam bruynell też trochę sie tym zdziwił i zirytował.
Ja osobiście bardzo lubię bruki - oglądać rzez jasna. To takie odwołanie do tradycji. W sumie nic wielkiego się nie stało. nikt wielkich strat nie poniósł. Schleck przed górami jest w komfortowej sytuacji.. przegrali basso i armstrong ale nie są to straty które eliminowałyby ich z wyścigu choć mocno komplikują im sytuację.
ps. Armstrong jechał niestety w tempie wolniejszym niż Contador i tracił czy to jechał sam czy w grupie do której dociągnął. Miał pecha bo w tej grupie nie było nikogo komu zależałoby jakoś szczególnie na narzucaniu tempa a i sam armstrong miał już dosyć chyba. Conatdor stracił 20s chyba do vinokurowa, armstrong 50 do contadora i jak to wszystko pododajemy to wyjdzie że Armstrong niestety tracił z każdym kiometrem własciwie ale inaczej być nie mogło gdy grupa vinokurowa nadawała tempo a grupa petacchiego myślała raczej o tym aby do mety dojechac
#51
Napisano 07 lipiec 2010 - 10:37
No właśnie. Moim zdaniem to tylko potwierdza, że na końcówce 2 etapu Cancellara dokonał raczej sprytnego zabiegu na korzyść własnej drużyny, niż był autorem bohaterskiego protestu. Poza Armstrongiem i Bruynellem także Eddie Merx wypowiadał się ze zdziwieniem o tym zdarzeniu. Za jego czasów nikomu nie przychodziło do głowy protestować....A co sądzicie o róznicy miedzy 2 a 3 etapem? Nie rozumiem czemu w poniedziałek wszyscy czekali na schlecków a dziś już schlecki z cancellarą na nikogo nie czekali mimo ze wiekszosć rywali łącznie z jednym schleckiem leżała w kraksach i łapała gumy. Gdybym był armstrongiem to pomyślałbym ze ktoś mnie tu zrobił w.... albo regulły są takie albo takie. Sam bruynell też trochę sie tym zdziwił i zirytował.
Cancellera tłumaczył się tym, że na etapie 2 nikt się nie spodziewał takich kraks, stąd zwolnienie i czekanie na resztę, zaś wczoraj wszyscy wiedzieli, że będzie bruk i byli na to gotowi. Dla mnie to trochę kręcenie.
#53
Napisano 07 lipiec 2010 - 11:43
Cancellera tłumaczył się tym, że na etapie 2 nikt się nie spodziewał takich kraks, stąd zwolnienie i czekanie na resztę, zaś wczoraj wszyscy wiedzieli, że będzie bruk i byli na to gotowi. Dla mnie to trochę kręcenie.
Dla mnie to żadne kręcenie, bo nieczęsto zdarze się, że w jednej minucie, w różnych miejscach na glebie ląduje 40% peletonu. Czy posunięcie Fabio było słuszne? dla jego ekipy na 100% tak, dla TdF? 50% TAK i 50% NIE. A to, że wczoraj nikt nie zwalniał, było jasne, bo każdy wiedział, co się może stać. Każdy kto startował liczył się z możliwością zaistnienia losowej sytuacji, która mniej lub bardziej wypatrzy rywalizację. Ale to ma się nijak do sytuacji, w której glebę zalicza 40% peletonu, a z tego dwóch łamie łokcie, dwóch ma mocne obrażenia dyńki, i wszyscy mniej lub bardziej potłuczone ręce i nogi.
Eddie Merx określa dzisiejszych kolarzy jako "piz....ki" (edit: maciej1986: kolejne użycie wulgaryzmu będzie premiowane punkcikiem) oczywiśnie niedosłownie, hmm to ja się pytam czy w kolarstwie chodzi o to by wygrał ten, kto najłagodniej zniesie kontakt z glebą? Przecież tak jak w poniedziałek, a wczoraj to już wyjątkowo wynik był bardzo wypatrzony i nie mający nic wspólnego z rywalizają sportową. Dla oka to może i fajne są te bruki, ale dla kolarzy to igranie ż życiem. Kolejna sprawa, bruki to se można dawać na wyścigi klasyczne - 1 etapowe, które albo sie konczy albo nie. Totalną głupotą jest dawanie toru przeszkód na pooczątku wyścigu, który ma trwać 3 tygodnie i rostrzygać się w ostatnim. Przez ten idiotyczny zabieg, Stary Schlek w szpitalu, młody jeszcze żyje, ale gdyby nie Fabio to miałby po wyścigu, Contador ma małą lipe, Lance troche większą, a Chavanell stracił zółtą koszulke poza sportową rywalizacją.
Czy na tym ma polegać sport? Jeśli kolarstwo polega na dojechaniu do mety bez gleby, a przeciwnik z glebą, to może dla urozmaicenia kibice powinni jeszcze troche gwoździ porozrzucać, ewentualnie posypać troche piasku na zjazdach i łukach by wypadki był jeszcze ciekawsze i kolarze spadali w przepaście kilkanaście metrów w dół.
Jak patrze na te wszystkie gleby to naprawde jest mi żal tych chłopaków, bo choć nie miałem gleby przy prędkości ~40km/h to wyobrażam sobie jak musi to kure**ko boleć. I nawet bycie spartaninem nie umniejszy tego bólu.
#54
Napisano 07 lipiec 2010 - 12:06
Wszystko mże wypaczyć wyscig - kłopot tylko w tym że na brukach o to najłatwiej. Moze nie powinno się rozgrywać wyscigów w bretanii gdzie non stop wieje i Moreau kiedyś na takim etapie stracił 12 bodaj minut przez wiatr. Może zabrońmy kolarzom rozwijac zawrotnych prędkosci na zjazdach bo każdy moze skończyć jak Kiviliew czy Beloki? Tylko problem w tym ze to jest wyścig. Nikt przecież nie mówi że tych ludzi nic nie boli . Nikt przy zdrowych zmysłach nie chce się wypier... przy 70kmh ale też nikt nie zmusza kolarzy do bycia kolarzami. To jest ich praca, wyścigi od lat są takie same, sprzet jest lepszy, budżety większe, opieka medyczna niebo lepsza niz w czaach Merckxa i nawet doping mają taki o jakim merckx mógł tylko marzyć. Dziś Armstrong po zejściu z rowera więcej go nie widzi i idzie do klimatyzowanych hoteli i autobusów. Za czasów Merckxa nie dosć ze on sam z całą resztą peletonu szedł pod prysznic przypominający łaźnię w obozie junaków a za autobus miał coś przypominającego niedawne osinobusy. Wiec naprawdę... kto jak kto ale merckx wie co mówi właściwie to ocenia. owszem - jak pisałem lubię bruki ale widzę też ten problem o którym piszesz ale prawda jest taka że warunki są jednakowe dla wszystkich a pewne czynniki ryzyka można zminimalizować aczkolwiek jak to trudne pokazały losy Contadora i armstronga.
natomiast dalej bedę się upierał ze poniedziałkowy etap to po prostu przegięcie pały bo nie rozumiem czemu w momencie kiedy zjechał sie peleton nie było normalnego ścigania tylko jakies szemrane dyskusje nie wiadomo o czym. jak bedą tak protestować na każdym wyscigu to po prostu ten argument będzie chlebem powszednim i nikt na to uwagi już nie będzie zwracał. W F1 sa większe pieniądze, rozpieszczeni gwiazdorzy ale nikt tam nie protestuje i nie stroi fochów jak każą im jeździc po deszczu czy w upale albo w niebezpiecznych warunkach bo tam maja bat nad sobą i tysiące chętnych na ich miejsce a tu widać kolarzom jest chyba za dobrzebo jak w F1 czy u piłkarzy, koszykarzy takie rzeczy się zdarzały to zaraz karbowi przemówiliby do rozsądku wystawiając czek do zapłaty
A wczoraj ile % zaliczyło glebę albo awarię 60%? I co to za argument że każdy sie tego spodziewał?
#55
Napisano 07 lipiec 2010 - 12:12
Fakt, to nie zdarza się na każdym etapie. Ale się zdarzyło. Z winy organizatorów? To do kogo ten protest? Trasa była znana. Że zjazd będzie wąskim gardłem było wiadomo. Doszło coś co jednych położyło, innych nie. Co tu oprotestowywać, jeśli upadek nie był wina organizatorów? No chyba że rzekomy olej wylali sami.Dla mnie to żadne kręcenie, bo nieczęsto zdarze się, że w jednej minucie, w różnych miejscach na glebie ląduje 40% peletonu. Czy posunięcie Fabio było słuszne? dla jego ekipy na 100% tak, dla TdF? 50% TAK i 50% NIE. A to, że wczoraj nikt nie zwalniał, było jasne, bo każdy wiedział, co się może stać. Każdy kto startował liczył się z możliwością zaistnienia losowej sytuacji, która mniej lub bardziej wypatrzy rywalizację. Ale to ma się nijak do sytuacji, w której glebę zalicza 40% peletonu, a z tego dwóch łamie łokcie, dwóch ma mocne obrażenia dyńki, i wszyscy mniej lub bardziej potłuczone ręce i nogi.
To jest wyścig dookoła Francji. Trwa 3 tygodnie. Kto powiedział, że ma się rozstrzygać na kilku końcowych etapach? Ma wybrać kolarza, który najlepiej zniesie trudy całego wyścigu z pomocą drużyny oczywiście. Nikt nie lubi bruku, ale niektórzy sobie radzą, a inni nie (nie trenowali jazdy po bruku?). Może niech zaprotestują sprinterzy? Przecież oni nie mają szans na wygraną w całym wyścigu. Wyścig maja rozstrzygać tylko pojedyncze, końcowe etapy? To po kiego te inne? Wyścig to całość: etapy płaskie i górzyste, zjazdy, czasówki, bruk. Od specjalizacji są koszulki górali, sprinterów, punktowe itp. Cały wyścig wygrywa ten, kto najlepiej zniesie trudy całości, kto będzie miał najwięcej szczęścia, kto uniknie kraks i gum, kto na elementach w których jest słabszy straci najmniej.Eddie Merx określa dzisiejszych kolarzy jako "pizdeczki" oczywiśnie niedosłownie, hmm to ja się pytam czy w kolarstwie chodzi o to by wygrał ten, kto najłagodniej zniesie kontakt z glebą? Przecież tak jak w poniedziałek, a wczoraj to już wyjątkowo wynik był bardzo wypatrzony i nie mający nic wspólnego z rywalizają sportową. Dla oka to może i fajne są te bruki, ale dla kolarzy to igranie z życiem.Kolejna sprawa, bruki to se można dawać na wyścigi klasyczne - 1 etapowe, które albo sie konczy albo nie. Totalną głupotą jest dawanie toru przeszkód na pooczątku wyścigu, który ma trwać 3 tygodnie i rostrzygać się w ostatnim. Przez ten idiotyczny zabieg, Stary Schlek w szpitalu, młody jeszcze żyje, ale gdyby nie Fabio to miałby po wyścigu, Contador ma małą lipe, Lance troche większą, a Chavanell stracił zółtą koszulk poza sportową rywalizacją.
Na czym ma polegać? Wspomniałem wyżej. Wygrywa ten, który najlepiej sobie poradzi przez 3 tygodnie, który ma najlepsza drużynę i oczywiście odrobinę szczęścia. Nie popadajmy w skrajność: łyżwiarzom figurowym nie robi się przerębli. Ale dzisiejsi kolarze maja i tak 100x lepiej niż dawniejsi: obsługa techniczna w wozie, wymiany rowerów, kilku pomocników, super sprzęt, odżywki... Mnie też żal, gdy się wykładają. Nie kręci mnie czyjeś nieszczęście. Ale to było jest i będzie. Zdarza się, tak jak wypadki śmiertelny. Oczywiście trzeba minimalizować ryzyko, ale nie można wszystkiego zwalać na organizatorów i protestować.Czy na tym ma polegać sport? Jeśli kolarstwo polega na dojechaniu do mety bez gleby, a przeciwnik z glebą, to może dla urozmaicenia kibice powinni jeszcze troche gwoździ porozrzucać, ewentualnie posypać troche piasku na zjazdach i łukach by wypadki był jeszcze ciekawsze i kolarze spadali w przepaście kilkanaście metrów w dół.
Jak patrze na te wszystkie gleby to naprawde jest mi żal tych chłopaków, bo choć nie miałem gleby przy prędkości ~40km/h to wyobrażam sobie jak musi to kure**ko boleć. I nawet bycie spartaninem nie umniejszy tego bólu.
#57
Napisano 07 lipiec 2010 - 14:40
A niech mi ktos powie jak sie fachowo nazywa jazda którą wczoraj jechała zdaje sie uciekająca 7-mka oczywiscie nie do konca jechali juz na prowadzeniu, a mianowicie zmiany w kółko za koleją ktoś wskakuje na początek itd, fajny sposób na szybka jazde, ale tak se mozna pozwolic na wyscigach gdzie ma sie cala szose dla siebie, ew na mało ruchliwych drogach.
nazywa się to podwójny wachlarz...
http://www.rondobabk.../s podwojny.htm
#58 Gosc_Umkwatata_*
Napisano 08 lipiec 2010 - 12:14
Tutaj jest link do tematu: http://www.forumszos...p=100345#100345
#59 Gosc_Bullet_*
Napisano 08 lipiec 2010 - 20:28
Ale oczywiście komentarz obu Panów, jak co roku, genialny. No i te widoki z Francji....