Skocz do zawartości


Zdjęcie

Fulcrum Racing Zero/zero Nite Vs Dt Swiss Pr1400 Dicut Oxic


83 odpowiedzi w tym temacie

#41 SunPower

SunPower
  • Użytkownik
  • 28 postów

Napisano 20 maj 2019 - 16:55

Boyd... tak, czytałem o nich co nieco, na zagranicznych forach, że wytrzymałe, bezproblemowe koła, chyba z USA. Nic o nich nie wiem jeszcze, tyle, że na forach angielsko języcznych coś pisali, że kilka osób z DT Swiss przerzuciło się na Boyd i byli bardzo zadowoleni z tego wyboru... poczytam potem o nich coś więcej. 



#42 SunPower

SunPower
  • Użytkownik
  • 28 postów

Napisano 20 maj 2019 - 17:40

I ostatnia moja konkluzja i na dziś koniec z mojej strony. Chodzi o podstawowe, najtańsze koła DT Swiss P 1800, które być może będę musiał kupić z rowerem Canyon, a zupełnie nie chcę tych kół właśnie. Dlatego myślę o ich automatycznym sprzedaniu (jako nowe, nieużywane) i kupnie innych. Szkoda, że nie można kupić roweru bez kół. I wyczytałem, że z tymi kołami są jakieś problemy. Że szybko zaczynają mocno trzeszczeć niple, które trzeba smarować, że samoistnie obluzowują się szprychy i dość często trzeba je naciągać w serwisie. Samemu trudno to zrobić, bo trzeba mieć do nich jakiś idealnie dopasowany klucz. Generalnie denerwujące koła, raczej do szybkiego się ich pozbycia. Nikt nie wie, dlaczego się tak dzieje, czy jakaś wada produkcyjna w montażu czy coś innego.

Ja chyba najchętniej kupiłbym Canyon Ultimate CF SLX (topowa rama) z 2018 roku na Campagnolo Record (rywal Dura Ace) i na kołach Campagnolo Shamal Mille za 17.200 zł. Super cena, ale brak rozmiaru dla mnie, czyli S. Kupiłbym ten rower od razu za tą cenę. Ale niestety...

Teoretycznie bardzo podoba mi się nowy Specialized Tarmac Comp za katalogową cenę 15 tys. zł (typ karbonu FACT 10r)... ta sama myśl konstrukcyjna co topowy S-Works za ponad 40 tys. zł (Carbon FACT 12 r). Oczywiście Tarmac Comp jest robiony z cięższego, gorszego karbonu, co S -Works, a ten bije wyraźnie w osiągach konkurencje niemal w każdym teście, przez najróżniejsze magazyny rowerowe. Czyżby Specialized płacił wszystkim redakcjom za tak pozytywne recenzje i testy? Nie sądzę, choć teoretycznie jest to możliwe.

Dziękuję na razie wszystkim za uwagę i piszcie śmiało swoje myśli, spostrzeżenia, doświadczenia.    



#43 czarli

czarli
  • Użytkownik
  • 22 postów

Napisano 29 maj 2019 - 15:40

Ja nie polecam obręczy DT z powierzchnią OXIC na mokre warunki. Schodzi bardzo szybko (miałem 2 komplety w ciągu 1 roku. W obu był problem z trwałością powłoki (łatwo schodziła ), w drugim komplecie po jeździe 40km w deszczu 1/3 powłoki zeszła).

W suchych warunkach są super, bardzo ładnie wyglądają, sztywne, dość lekkie, tubeless ready, i dobrze hamują.



#44 paulsen

paulsen
  • Użytkownik
  • 681 postów

Napisano 01 czerwiec 2019 - 17:01

U nas koła można wymienić na etapie składania roweru. Zwykle na modele z konfiguratora, ale ostatnio klient zażyczył sobie kół z katalogu i bez problemu koledzy zmienili w konfiguracji. 



#45 SunPower

SunPower
  • Użytkownik
  • 28 postów

Napisano 08 czerwiec 2019 - 19:25

Znalazłem na tym forum dyskusję na temat Fulcrum Racing Zero Nite, w której "dywn" pokazywał zdjęcia tych kół, po dwóch jazdach w deszczu, jakże zużytych z czarnej powłoki. Znalazłem też opinię na zagranicznym forum, w którym pewien użytkownik opisywał sytuację dot. DT Swiss OXIC... otóż jadąc szosą wjechał w stertę żwiru po deszczu. Wieczorem zauważył kilka rys w powłoce do białego aluminium. Ziarnka żwiru całkowicie zarysowały tą ceramiczną powłokę, która miała być twardsza od kwarcu. Okazało się to nieprawdą jednak, wbrew zapewnieniu producenta. Użytkownik reklamował te koła, ku wielkiemu zdziwieniu pracowników DT Swiss i dostał nowe. Jedno jest pewne, na te koła trzeba uważać i bardzo ostrożnie je użytkować. Ich największą zaletą jest po prostu wygląd oraz dodatkowa sztywność dzięki tej powłoce. Wadą zaś stosowanie drogich klocków, które kosztują około 130 zł (komplet - 4 szt.), i które to bardzo szybko się ścierają, w zależności od jazdy i hamowania, średnio co miesiąc (mniej więcej).

 

Myślę, że lepiej chyba kupić zwykłe aluminiowe koła ze zwykłymi klockami.

 

Najwygodniejszym rozwiązaniem są chyba jednak tarcze. Koła się nie zużywają od hamowania i bardzo szybko można zmieniać na przemian koła aluminiowe z karbonowymi. W szczękach trzeba dodatkowo wymieniać, a potem regulować klocki pod koła karbonowe i znów pod aluminiowe, co już czasem może zniechęcać. Hamowanie hamulcami tarczowymi hydraulicznymi, jednym paluszkiem, w wyczuwalny sposób, też jest sporym komfortem. I brak martwienia się o wiele rzeczy przy hamowaniu, choć prawdę mówiąc hamulce hydrauliczne są za mocne do szosówki. Bardziej to komfort, wygoda, nie myślenie o mokrej nawierzchni, zużywaniu się obręcz, itd. Tyle, że trzeba za to dopłacić 1.800-2.000 zł (największy minus tarcz). Dla amatora to jednak spory komfort i coraz bardziej myślę jednak o tarczach. 

 

Bardziej podobają mi się lżejsze szosówki na szczękach z bardziej wygodnymi manetkami i dla ścigania to jednak szybsza/lepsza opcja oraz oszczędność iluś tam sekund lub naście sekund na kilkudziesięciu km (jakoś tak mniej więcej).

 

Chyba już lepiej zainwestować w tańsze koła karbonowe niż drogie aluminiowe. Posiadać tańsze karbonówki i podstawowe aluminiowe (do zwykłej jazdy).

 

Z kół systemowych, na moje oko, najlepiej chyba zainwestować w karbonowe koła ROVAL C38 (Specialized). To ich budżetowa wersja najtańszych karbonówek pod tarcze, chyba bardzo wytrzymałych (może wręcz "pancernych"), bo stosowane zarówno w Tarmac (szosa), jak i Roubaix (endurace) czy Diverge (gravel)... w modelach od 20-45 tys. zł. Cena katalogowa tych kół to 5.300 zł, a waga: 1560 g. Myślę, że to ogromnie kuszące, renomowane i chwalone koła marki Specialized (składane z komponentów m.in. DT Swiss).

 

Powoli przyglądam się też kołom składanym, np. Vinci czy Dandy Horse, itp., które wcale nie są dwa razy tańsze od kół systemowych renomowanych firm... średnio kosztują 4-5 tys. zł... najtańsze/tańsze modele za około 3.500-4.000 zł.  

 

Pytania...

 

1. Czy splot szprych w kształt gwiazdy w kołach Fulcrum i Campagnolo daje jakąś odczuwalną przewagę, szybkość, zryw, większy przekaz napędu na koło? Czy nie ma to znaczenia w jeździe, np. amatorskiej? 

 

2. Czy nie lepsza jest opcja kół DT Swiss OXIC w wersji wysokości obręczy 32 mm (1630 g) od 21 mm (1450 g) na jazdę głównie po płaskim terenie? Czy te cięższe koła 32 mm (w tej samej cenie co 21 mm) nie będą jednak szybsze?

 

Sam mam aluminiowe koła aero (wys. 30mm) w moim MTB, który de facto bardziej jest dość lekkim rowerem przełajowym z prostą kierownicą na oponach 40mm... dość wyraźnie szybszy od standardowych MTB. Mam też odczuwalne wrażenie, że te koła o wyższym stożku lepiej się kręcą od normalnych, płaskich, na których jeździłem wcześniej, albo jeżdżę na innym rowerze (Giant). Czuć to zwłaszcza przy nie pedałowaniu, gdzie te koła długo trzymają prędkość, kręcą się jakby same... zwłaszcza przy odpowiednim wietrze. A może to tylko moje złudzenie. Ale mimo wszystko wydaje mi się, że na szybszą i płaską jazdę lepsze mogą być wyższe koła, nawet jak cięższe. Co o tym myślicie? 

 

W testach prędkości nieraz najlżejsze rowery wypadały gorzej niż ich konkurencyjne cięższe szosówki.



#46 tcp

tcp
  • Użytkownik
  • 501 postów
  • SkądZ nienacka

Napisano 09 czerwiec 2019 - 08:40

Strasznie kombinujesz.10 lat temu kupiłem jakieś Mavici Ksyrium ... Ważą 1450 g, jeżdżą bezproblemowo mimo zaliczenia kilku(nastu) dziur. Czasem smaruję tylną piastę olejkiem i sprawdzam czy nie trzeba skorygować luzów. Śladów zużycia nie widać. Złom, który wcisnęli  mi razem z rowerem służy do katowania z trenażerem.

Powłokę ceramiczną miałem w kołach DT Swiss do mtb. Katowałem w deszczu, śniegu, błocie ... Poszły do "ludzi" i pewnie dalej im służą. Miały tylko tą wadę, że czasem strasznie piszczały przy hamowaniu jak było wilgotno.



#47 SunPower

SunPower
  • Użytkownik
  • 28 postów

Napisano 09 czerwiec 2019 - 10:09

Wiem, że strasznie kombinuję... po to właśnie, by np. nigdy nie kupić kół Mavic, które generalnie nie są złe, bo to zacna marka, tyle, że konkurencja oferuje za mniej jednak więcej. Nie pamiętam, bym przeczytał pozytywne, pochlebne opinie o Mavicach (zwłaszcza o Cosmic). Zazwyczaj po jakimś czasie sprzedaje się te koła kupując inne, z dużym zadowoleniem. Bolączką Mavica jest też serwis. Czytałem nawet prawdziwą historię, w której użytkownik kół R-Sys (aluminiowe koła za ponad 5.500 zł) od razu je sprzedał, gdy musiał zapłacić 400 zł za wymianę 1 pękniętej szprychy, czekając przy tym miesiąc czy dwa na naprawę. Sporo osób pisze, że serwisowanie Maviców to mały, rowerowy koszmar (głównie finansowy). Mój kumpel mając aluminiowego Canyona jeździ na Aksium lub Ksyrium (Mavica) i marzy o zupełnie innych kołach. Twierdzi, że one bardzo ciężko się toczą i jeżdżąc na  rowerach znajomych oraz innych lepszych kołach, w jego odczuciach różnica jest spora, na niekorzyść Maviców. 

 

Gdybym nie kombinował, zapewne kupiłbym DT Swiss PR 1400 OXIC, na które byłem na początku bardzo napalony, myśląc, że to najlepsze aluminiowe koła na rynku, bo tak szepcze o tym marketing. Teraz wiem, że wolałbym te same koła, ale bez ceramicznej powłoki, nieco tylko tańsze od OXIC, ale dużo tańsze w użytkowaniu, o czym mało kto wspomina. Chodzi o te niebieskie klocki za ponad 130 zł, które bardzo szybko się zużywają (średnio co miesiąc???). W skali roku to poważny koszt. Wiem, że wielu kolarzy lubi tą karuzelę wydatków w rowerze szosowym. Ja absolutnie chcę jej uniknąć.  

 

Bez wnikania w szczegóły nie odkryłbym, że Fulcrum Racing Zero Nite to jedne z najdroższych kół aluminiowych i najbardziej bezsensownych. Wydawałoby mi się, że ich bardzo wysoka cena skrywa jakiś geniusz, szczególną technologię, ale tak nie jest. To koła dla ludzi, co uwielbiają przepłacać za wszystko dwukrotnie. Dla mnie od razu OUT!

 

Co do najtańszych DT Swiss P 1800 i z ich częstym obluzowywaniem się szprych, to mają z tym problemy rowerzyści o wadze 90-100 kg. Ja ważę 70 kg, więc prawdopodobnie nie miałbym takich problemów z tymi kołami. Zatem albo od razu bym je sprzedał jako nowe/nieużywane, tracąc jak najmniej, na rzecz lepszych kół aluminiowych z pewną dopłatą (1.000-1.500 zł) za składane lub systemowe. Albo zaryzykuję, używając ich na co dzień, mając nadzieję, że nie będzie z nimi większych kłopotów, bo to jednak jeden z najbardziej chwalonych producentów kół (DT Swiss). Z czasem dokupiłbym koła karbonowe, prawdopodobnie Roval C38 za jakieś 5 tys zł lub DT Swiss ERC 1400 za 6 tys zł... albo składane za około 4 tys zł (tutaj muszę jeszcze pokombinować z wiedzą o tych kołach składanych).

 

Był tu jeszcze post rowerów Rose i możliwości dowolnego składania roweru z ich bogatego sklepu z różnymi częściami. Pewnie mało kto wie, ale Rose to jedyny taki znany producent na świecie, który spełnia życzenia klientów. Zapewne dlatego, że wszystko mają u siebie na miejscu w Niemczech, gdzie składają swoje rowery, nie w Chinach. Z Chin jest zapewne tylko rama. Sklep Rose ma też świetne ceny na części, często najtańsze jakie widziałem i wybór jest spory. Zdecydowanie biorę ten rower pod uwagę, bo oferuje najlepszą jakość do ceny, jak nikt inny. Bardziej podoba mi się nieco droższy, renomowany Canyon czy Specialized lub BMC (to już bardzo drogie marki), ale jak miałbym patrzeć na ekonomię, to wybrałbym Rose. Wciąż się waham. Póki co czekam na jakąś wiosenną lub może letnią promocję (zazwyczaj do - 20%, czyli czasem nawet 3 tys zł mniej... dla mnie to bardzo dużo!). Do tego czasu będę dalej kombinował, jaki zakup ma największy dla mnie sens. Co ciekawe, Rose to jeden z najstarszych producentów rowerów, z ponad 110 letnią tradycją.



#48 renton

renton
  • Użytkownik
  • 431 postów

Napisano 09 czerwiec 2019 - 11:07

Nie obraź się ale tego co piszesz nie da się czytać.
Kupujesz rower ( chcesz kupić ) za 17 kpln, a za chwilę piszesz ,że niebieskie klocki do karbonu za 130 pln są dla Ciebie za drogie.
Topowy sprzęt i jego serwis zawsze będzie generował większe koszty. Co zrobisz ( napiszesz ) jak przyjdzie Ci wymienić łańcuch lub kasetę? Albo nawet owijkę raz w roku za 100 pln ? Rozbijesz skarbonkę, którą masz od Pierwszej Komunii ???
Na żadnym z tych rowerów nie wykręcisz "od strzała " prędkości średniej większej o 5 km/h na 100 km.
Co zrobisz jak na maratonie objedzie Cię gość na szosie za 3kpln ??? Sprzedasz swoją wypasioną szosę ?
Zacznij trenować - jak pożygasz się parę razy na rowie to Ci przejdą te rozkminy. Wtedy jazda nawet na Jubilacie będzie przyjemnością ;)
Pozdrawiam.

#49 SunPower

SunPower
  • Użytkownik
  • 28 postów

Napisano 09 czerwiec 2019 - 16:24

Załóżmy... 130 zł miesięcznie za klocki x 10 miesięcy to masz 1300 zł kosztu rocznie za same klocki hamulcowe, tylko dlatego, że koła są ładniejsze, czarno czarne. Podobnie chyba jest z kołami karbonowymi pod szczęki, w których klocki zużywają się 10 razy szybciej niż normalne (muszą być miękkie, by szybko nie ścierały karbonu lub ceramicznej powłoki). Dla mnie bez sensu. Wolałbym kupić normalne aluminiowe obręcze na normalnych klockach i nie martwić się podczas każdej jazdy, czy ceramiczna powłoka nie zetrze się od żwiru. Te koła z powłoką miały służyć cały rok, ale do jazdy na mokrej nawierzchni właśnie się nie nadają. To tylko chwyt marketingowy, by generować koszty kolarzy nie zdających sobie z tego sprawy. Koła dla tych, co nie rozumują lub się nie znają na sprzęcie, jak 90-99% kolarzy zapewne, co obserwuje też u moich znajomych, co jeżdżą latami, a o rowerach pojęcia żadnego nie mają. To jak słuchać muzyki nie wiedząc, jakiej słucha się muzyki. Dla mnie logika lub jej brak jest czymś oczywistym i jednoznacznym :). Nie zamierzam się bawić ze sprzętem, by co roku coś wymieniać na chybił trafił, by sprawdzić czy to będzie dobre czy nie. Wystarczy trochę poczytać, a można się zorientować, co jest czym, tak jak temat tych kół w tej dyskusji, które uważam za nieciekawe jednak, choć na początku wydawały mi się kołami dla mnie, a już wiem, że jest odwrotnie.

 

Łańcuch najlepiej kupić Campagnolo Record za cenę dwukrotnie wyższą od Shimano i robić na nim dziesiątki tys km. To o wiele mniejszy koszt niż te niebieskie klocki. Dobra zaś owijka kosztuje 50 zł i wystarczy wymieniać raz na kilka lat, a jak nawet raz do roku (dla estetyki), to ma się to nijak do tych niebieskich klocków. Chyba, że ludzie na forach kłamią, że tak szybko się im zużywają... pisząc, iż dosłownie nikną w oczach. Ja nigdy ich nie używałem, więc tylko powielam to, co wyczytałem tu i tam. 

 

Mój MTB o wydłużonej ramie, na której się leży, jak na przełaju, bierze nieraz karbonowe szosówki na drodze, ale to u tych nowych kolarzy, u których widać, że uczą się pedałować. Ja już mam za sobą wiele lat codziennej jazdy (bez żadnych sprzętowych problemów, po za wymianą linek, łańcucha, kasety) i jednak sporo przejechanych kilometrów po całej Polsce północnej, więc treningu nie potrzebuję. Raczej optymalny rower za możliwie najniższą kasę, na którym będę jechał szybciej jednak. Dla nas ceny tychże rowerów są astronomiczne (nawet budżetowych, tańszych). Na zachodzie, przeznaczone dla ludzi lepiej zarabiających, więc rower za 50 tys. zł, to może 2 miesiące odkładania z ich pensji. Ja zbieram już trzeci rok, choć na początku miał to być rower najwyżej za 5 tys. zł (Ridley). :)

 

Uważam, że nie warto bawić się w te drogie klocki pod porcelanowe powłoki czy karbony. Sensowniejsze jednak będą zwykłe koła aluminiowe lub hamulce tarczowe, zwłaszcza dla amatora. Zawodowcy jeszcze kręcą nosem na tarcze, bo dla nich wad więcej niż zalet. Ale tarcze będą coraz lżejsze, itd. To kierunek, w którym zapewne pójdą producenci rowerów. Rowery aerodynamiczne na razie nie są szybsze od normalnych szosówek (tylko w teorii lub marketingowej reklamie albo przy sprzyjającym wietrze). Tutaj też będzie walka o nowe aerodynamiczne konstrukcje zapewne, tak mi się wydaje. Obniżanie masy klasycznych rowerów już dawno donikąd nie prowadzi. Temat chyba został zamknięty w tej materii, co widać na Ultimate Canyona. 

 

Jak ktoś ma inne doświadczenia, to niech śmiało pisze. Po to jest dyskusja.  :)



#50 dywyn

dywyn
  • Użytkownik
  • 703 postów

Napisano 09 czerwiec 2019 - 16:35

Dobra, ale klocki SwissStop Flash Pro Black Prince wystarczyły mi na wiele tysięcy km. Dokładnie nie liczyłem ale okolice 10k km bardzo prawdopodobne. Nie zużywały się szybciej niż klocki do aluminium.



#51 Dari

Dari
  • Użytkownik
  • 3143 postów

Napisano 09 czerwiec 2019 - 16:48

Ja zbieram już trzeci rok, choć na początku miał to być rower najwyżej za 5 tys. zł (Ridley). :)

 

 

 

Od 3 lat planujesz zakup szosówki i jeszcze nie kupiłeś?

Przecież to kompletny bezsens (podobnie jak to, co tutaj wypisujesz) - przecież lepiej kupić nawet coś za 2000 zł i od 3 lat cieszyć się jazdą na rowerze szosowym.



#52 SunPower

SunPower
  • Użytkownik
  • 28 postów

Napisano 09 czerwiec 2019 - 16:57

No właśnie... przydałyby mi się informacje na ten temat, bo z tego, co wyczytałem na forach, te tzw. niebieskie klocki bardzo szybko się ścierają.... pisano, że 10 krotnie szybciej od normalnych (przesadnie?). Może dlatego, że były źle zamontowane, albo ktoś pisze bzdury? Nie mam pojęcia. Generalnie niewiele o tym, tylko przeczytałem kilka postów na te irytujące klocki, że te koła z ceramiczną powłoką są mało sensowne. Podobnie czytałem o karbonach pod szczęki, które kiepsko hamują, a też generują dużo większe koszty poprzez drogie klocki, że lepsze zwykłe koła aluminiowe lub tarcze.

 

Ale ja ciesze się jazdą od 10 lat (trzema rowerami). Tematem zainteresowałem się z 3 lata temu, szukając nowego roweru za 1500 zł (używanego) i nie znalazłem takiego na allegro, co najwyżej licytacje, której nigdy nie udało mi się wygrać. Im więcej szukasz, tym więcej wiesz. Za 5.000 zł można było kupić Ridleya Endurance (chyba na 105). Potem czytasz, że lepiej zainwestować w Ultegrę, dopłacając tego tysiaka, itd. Aż wychodzi, że optymalny rower to tak za 20 tys. zł, ale za drogi i trzeba kombinować. Warto kupić używkę, ale tylko na zachodzie, nie w Polsce. Tutaj używane rowery to często 80% ceny nowego. Nie opłaca się, nie wiedząc, jak bardzo jest zużyty. Bez powodu nikt nie sprzedaje raczej. Na zachodzie po prostu wymienia się rowery często ot tak sobie, bo ich stać na to. Połowa ceny nowego, to uczciwa transakcja. U nas rzadko spotykane. Rynku zachodniego nie śledzę, ale widzę, że nowe rowery tam są tańsze niż u nas, nawet o kilka tys. zł (np. Specialized). U nas kosztuje 15 tys. zł, a w Anglii 10 tys. zł (nowy). 



#53 SunPower

SunPower
  • Użytkownik
  • 28 postów

Napisano 09 czerwiec 2019 - 17:04

A nie, przepraszam, roweru szukam od 2 lat, nie od 3. Przesadziłem.



#54 Dari

Dari
  • Użytkownik
  • 3143 postów

Napisano 09 czerwiec 2019 - 17:06

Ależ Ty wypisujesz banialuki: dlaczego "tylko na zachodzie"?  Ja sam (w Polsce)  sprzedaję rower szosowy w idealnym stanie, w zasadzie jak nowy, za 50% ceny  i już kilka swoich rowerów szosowych super zadbanych, w super stanie sprzedałem nawet za mniej niż 50 % ceny.

Logiczne jest , że "Bez powodu nikt nie sprzedaje raczej". Powód może być i taki, że kogoś stać i ma kaprys wymiany godzinę po zakupie.



#55 dywyn

dywyn
  • Użytkownik
  • 703 postów

Napisano 09 czerwiec 2019 - 17:07

Niebieskie klocki do ceramiki ścierają się szybciej, ale na 100% nie tak szybko by był potrzebny komplet co miesiąc. W terenie nie górskim najprawdopodobniej jeden zestaw wystarczy na 5-7 k km. W górach szybciej ale wiele zależy od stylu hamowania.

Black Prince to klocki do karbonu.



#56 SunPower

SunPower
  • Użytkownik
  • 28 postów

Napisano 09 czerwiec 2019 - 17:27

Pierwszy cały rok regularnie śledziłem używane rowery pod 175 cm wzrostu (gdzieniegdzie to rozmiar S lub M, 53-54 cm). Nic dla siebie nie znalazłem w dobrej cenie, co najwyżej licytacje, ale jak już pisałem, nigdy nie udało mi się żadnej wygrać. Od roku już nie śledzę allegro, odechciało mi się. Postawiłem na nowy, optymalny dla mnie rower. Gdybym kupił taki za 2-5 tys. zł, długo nie szukałbym niczego innego, zapewne przez wiele lat. Zatem moja taktyka jest taka, że od razu kupuje rower optymalny, na który oszczędzałem bite 2 lata, by nie bawić się w nic pośredniego. Chętnie kupiłbym używany rower w dobrym stanie za 50% nowej ceny, gdy kogoś stać i ma kaprysy na częste wymiany różnych rowerów.

 

Optymalny wydaje mi się nowy Specialized Tarmac SL6. Nieco bardziej sensowny, bo tańszy, to Canyon Ultimate. Zaś najbardziej ekonomiczny z nowych to Rose (X-lite Six Disc). Scott ma jeszcze dość konkurencyjne ceny (bardziej wybrałbym chyba Foil). Zatem nie głowię się aż tak bardzo, jaki rower kupić, tylko borykam się z finansami. Niełatwo mi wydać na rower 10-15 tys zł, a zwłaszcza 20 tys. zł. Dlatego to dość skomplikowany dla mnie temat. Waham się jeszcze pomiędzy szczękami, a tarczami.



#57 uraz

uraz
  • Użytkownik
  • 1726 postów
  • SkądLublin

Napisano 09 czerwiec 2019 - 17:31

I jak to wszystko się ma do tematu "Fulcrum Racing Zero/zero Nite Vs Dt Swiss Pr1400 Dicut Oxic"?


Cycling Order ★ Black is the new fluo ★ Don't feed the troll


#58 Arni

Arni
  • Użytkownik
  • 3088 postów
  • SkądWLKP

Napisano 09 czerwiec 2019 - 22:59

Co zrobisz jak na maratonie objedzie Cię gość na szosie za 3kpln ??? 

Na takim drogim? Znam jednego zawodnika, który goli wszelakie wyścigi na stalowym rowerze odzianym w Sorę sprzed 20 lat. Nie ma żadnego licznika, żadnych mierników itd. Ot po prostu 5km po starcie włącza 5 bieg i sobie jedzie do mety sam we własnej lidze.

 

 

 

Chyba już lepiej zainwestować w tańsze koła karbonowe niż drogie aluminiowe. Posiadać tańsze karbonówki i podstawowe aluminiowe (do zwykłej jazdy).

Nie pisałem ci tego wcześniej? Tak, jakieś podstawowe koła karbonowe w cenie 3/4kzł w zupełności wystarczą, a do tego zwykłe aluminiaki za 1,3kzł do codziennego tłuczenia kilometrów i masz problem rozwiązany na lata.



#59 SunPower

SunPower
  • Użytkownik
  • 28 postów

Napisano 10 czerwiec 2019 - 12:01

„Uraz” właśnie temat się podsumowuje. Moim zdaniem absolutnie nie warto kupować kół Fulcrum Racing Zero Nite (zwłaszcza za 5 tys. zł). Lepszym wyborem są DT Swiss PR 1400 Oxic, ponieważ AŻ o 2 tys. zł tańsze, i prawdopodobnie trochę lepsze, bardziej trwałe. Ale te koła też trudno w pełni polecić. Lepiej jednak dołożyć tysiaka, albo nawet w tej samej cenie wybrać składane karbony, albo zainwestować 2 tys. zł i na długie lata (chyba) kupić np. karbonowe Roval C38 (te koła powinny długo posłużyć).

 

Chyba, że rower ma być pod hamulce szczękowe, pod dwie pary kół, aluminiowe i karbonowe. "Dywyn" można wtedy stosować te same klocki hamulcowe (np. Swiss Stop Flash Pro Black Prince) dla obu rodzaju tych kół, zarówno pod aluminiowe koła z powłoką ceramiczną, jak i do kół karbonowych? Nie jestem właśnie tego pewien. Jeśli tak, to ogromny plus. Szybka wymiana kół z aluminiowych na karbony i odwrotnie, bez majstrowania przy hamulcach za każdym razem, to spora wygoda oraz atut. Wtedy to ma sens.

 

Bardzo rozbieżne są informacje na temat zużywania się klocków pod te koła, jak i trwałości powłoki ceramicznej. Jedni piszą, że klocki do kół ceramicznych ścierają się 10 razy szybciej, czasem dosłownie znikają w oczach (może podczas długich górskich zjazdów i złej pogodzie?)… inni zaś, że owe klocki zużywają się tylko trochę szybciej. Podobnie z obręczami, kiedy jedni piszą, że koła te po kilku miesiącach jazdy czy zrobieniu kilku tys. km, wyglądają jak nowe lub służyły im kilka lat bez żadnych problemów… inni zaś, że po jednej czy kilku jazdach ich powłoka ceramiczna uszczupliła się o 1/3 lub powstały wyraźne rysy do białego aluminium. Może wpływ na to ma jakość anodowania obręczy (czasem lepsza czasem gorsza), albo jakość samych klocków, a nawet twardość pisaku w różnych strefach geograficznych. Nie wiadomo. Myślę, że mając te koła bardziej skupiałbym się na wypatrywaniu żwiru na jezdni i nie wjeżdżałbym na polne drogi :). To już nadto mija się z moim celem.

 

Temat hamulców szczękowych czy tarczowych ma istotne znaczenie w tej dyskusji, a tym samym dobór odpowiednich kół. Dobra rama i dobre koła, to najważniejsze elementy w rowerze. Tutaj można zyskać najwięcej na właściwym wyborze. Więc jest to na temat jednak.

 

Notabene, z tarczami jest mały paradoks, ponieważ kupując dobrą ramę, płaci się przecież kilka ładnych tysięcy złotych za to, że rama jest zaawansowana technologicznie, czyli bardziej aerodynamiczna (po bardzo kosztownych badaniach laboratoryjnych) i lżejsza o jakieś 100-200 g. A jednocześnie dorzucamy jeszcze 2 tys. zł za toporne, wystające hamulce tarczowe, które zwiększają wagę roweru aż o 700-800 g. Brzmi nielogicznie. :)

 

A może po prostu/prościej wybrać Specialized Roubaix 2020, o niemal identycznej ramie, co nowy Tarmac SL6 (obecnie to chyba najlepsza, najszybsza, najwygodniejsza rama pro na rynku). Wedle zapewnień producenta, nowy Roubaix ma być tak samo szybki jak Tarmac lub Venge (aero). Wtedy jakże nieważne jest, ile taki rower waży, a hamulce tarczowe bardziej pomagają niż przeszkadzają. Do tego niedrogie, ale solidne koła aluminiowe DT Swiss R470, które w tym rowerze nie kłują w oczy i nie niepokoją naszej duszy (z czasem dokupując karbonowe koła Roval lub inne). Nawet, jak ten rower będzie odrobinę wolniejszy od Tarmaca, to ileż w nim sensowności, prostoty, wygody i bezproblemowości chyba. Ma to sens. Tylko, jak to działa w praktyce? Nie wiem. :)

 

Jeździłem jakieś 5  lat na stalowej szosówce Romet Sport z lat 80. To był naprawdę świetny, bezproblemowy rower. W tym czasie tylko raz urwał się łańcuch, który wystarczyło szczepić złączką, nie wymieniać na nowy. Wolnobieg/kaseta działała latami bez wymiany. Tak samo przerzutka. Nigdy nie naprawiałem tego roweru (poza klejeniem łatek w dętkach). Był jakby niezniszczalny. Jeździło się na nim naprawdę szybko i dobrze. Jeździłbym nim do dziś, ale został skradziony. Do różnych rowerów można się przyzwyczaić, jak do mojego MTB (jakaś chińska podróbka roweru wyczynowego). Kiedy wsiadam na lepsze rowery typu Giant, Merida, Kross, B-Twin, jeździ mi się nimi beznadziejnie!   

 

Po tylu latach mojego jeżdżenia, to już dobry czas, by sprawić sobie świetny rower, dla mojej przyjemności, satysfakcji, ale i osiągów na trasie. Nie potrzebuję najlepszego roweru za 30-50 tys. zł. Optymalny wydaje się taki za 20 tys. zł, ale i ten jest za drogi. 10-15 tys. zł za rower, to moje małe szaleństwo, ale raz się żyje i lubię jeździć każdego dnia wszędzie, więc warto zainwestować w taki rower z mojego punktu widzenia na piękne, dalekie trasy czując optymalną szybkość. Stąd też moja skrupulatność, co do najlepszego wyboru, bo rower będzie mi służył długie lata. Nie będę go szybko wymieniał na inny, chyba, że kupię zupełnie inny typ roweru, np. szosowego gravela. Słyszałem nieraz, że jestem walnięty, chcąc sobie kupić rower za 10 tys. zł, że lepiej kupić sobie markowe buty, ubrania i wyrwać kilka panienek, by je solidnie zasponsorować. Ja jednak zdecydowanie wolę kupić taki owy fajny rower i mało kto to rozumie.

 

Kończąc tego długiego, wielowątkowego posta, tak jak radzi „Arni”, rozsądną drogą jest mieć niedrogie, podstawowe koła aluminiowe na co dzień (1.500 zł) i dodatkowo zainwestować w budżetowe, ale solidne, nawet cięższe koła karbonowe rzędu 3-4/5 tys. zł (nie te najlżejsze za 8-10 tys. zł).

 

Ale czy pod lżejsze i tańsze szczęki czy dużo droższe oraz cięższe tarcze… Hmmm…       



#60 uraz

uraz
  • Użytkownik
  • 1726 postów
  • SkądLublin

Napisano 10 czerwiec 2019 - 15:29

Lepszy będzie rower za 5K i "kilka panienek" niż rower za 15K, samotne wieczory na forum i brak butów.

Swoją drogą jak po 3 latach szukania mogłeś dojść do wniosku że najlepsze koła to rovale a najlepszy rower to merida premium?
  • kaloo i thomasz lubią to

Cycling Order ★ Black is the new fluo ★ Don't feed the troll




Dodaj odpowiedź