Maraton szosowy Trzebnica.
#142
Napisano 18 kwiecień 2011 - 19:17
Może i lepiej, że się w pojedynkę pojedzie, wolniej, lepsza widoczność dziur, to rower może jakoś to przeżyje.
#148
Gosc_czonk86_*
Napisano 18 kwiecień 2011 - 20:43
#149
Napisano 18 kwiecień 2011 - 21:03
Zresztą jak zauważył Tomek na razie jest w M3 chyba tylko 6 osób na 270km więc i tak wynik życia będzie :-P
xubix, wiesz jak to jest jak chcesz walczyć z innymi i czasem to jedziesz tyle ile wiesz że dasz rade na max. Ja np. mam życiówkę 204km i na ten rok postawiłem sobie cele takie jak zwiększenie wytrzymałości ale nie w sensie max siły ale dystanów jakie pokonuje. Stąd też 270 w Trzebnicy a potem próba 500 w Gliwicach i Radlinie.
#150
Napisano 18 kwiecień 2011 - 21:10
Niekoniecznie ... skoro jego celem jest sprawdzenie się przed Radlinem, to po co miałby sugerować się tempem tych ze swojej grupy, którzy jadą 135km a później rzeźbić samemu kolejną pętlę. Logicznym jest, że Piotr92 powinien na całym dystansie 270km tak rozłożyć równomiernie siły, żeby ich starczyło na swobode pokonanie całego tego dystansu. Nawet (a moim zdaniem nawet lepiej, bo dzięki temu lapiej pozna swoje słabości i wyciągnie wnioski na przyszłość), jeśli miałby 270km pokonać w pojedynkę.Najgorsze to jest to że albo jedziesz w trupa z grupą 135 i potem sam albo sam 270
#151
Napisano 18 kwiecień 2011 - 21:15
Nawet (a moim zdaniem nawet lepiej, bo dzięki temu lapiej pozna swoje słabości i wyciągnie wnioski na przyszłość), jeśli miałby 270km pokonać w pojedynkę.
Święte słowa, święte słowa moją życiówkę zrobiłem w 60% sam i dało mi to dużo, dużo informacji o tym jak mam "działać" na długich dystansach
#152
Napisano 19 kwiecień 2011 - 06:36
W Trzebnicy jest wyścig i adrenalina w Radlinie jest współpraca i atmosfera prawie piknikowa ;-)
#153
Napisano 19 kwiecień 2011 - 07:12
To po co w ogóle jeździć na takie imprezy? W pojedynkę to się można sprawdzić bez wpłacania wpisowego, bez płacenia za nocleg, bez dojazdu i ponoszenia innych kosztów. No chyba, że komuś zależy na uwiarygodnieniu swojego osiągnięcia przez oficjalny pomiar czasu.Niekoniecznie ... skoro jego celem jest sprawdzenie się przed Radlinem, to po co miałby sugerować się tempem tych ze swojej grupy, którzy jadą 135km a później rzeźbić samemu kolejną pętlę. Logicznym jest, że Piotr92 powinien na całym dystansie 270km tak rozłożyć równomiernie siły, żeby ich starczyło na swobode pokonanie całego tego dystansu. Nawet (a moim zdaniem nawet lepiej, bo dzięki temu lapiej pozna swoje słabości i wyciągnie wnioski na przyszłość), jeśli miałby 270km pokonać w pojedynkę.
Jazda w grupie na maratonie to zupełnie inna sprawa - adrenalinka, większa motywacja bo nie chcesz odpuścić innym, no a przede wszystkim łapiesz się na koło.
#154
Napisano 19 kwiecień 2011 - 07:28
Zaletą maratonu w Trzebnicy jest to, że startuje zawsze bardzo dużo osób, grupy są wypuszczane co 2 minuty i łatwo trafić na takich co jadą podobnym tempem, głupotą jest trzymanie się za wszelką cenę szybszych,mocniejszych od siebie, a potem zdychanie w końcówce maratonu
#155
Napisano 19 kwiecień 2011 - 07:29
Tu chodzi nie tyle o to, że zapisuję się i płacę kasę za to, żeby później samemu rzeźbić ultramaraton. To jest kwestia indywidualnego podejścia i np. ja jeżdżę na tego typu imprezy, płacę za to itd., ale startuję z trochę innym podejściem - kompletnie nie interesuje mnie czas, miejsce, nagrody czy nawet to, że pojadę sam czy załapię się w jakąś grupę (a w grupie nie bardzo lubię jeździć, bo zawsze tempo jest dyktowane odgórnie, a ja lubię 'klepać swoje'). Lubię te imprezy, bo spotykam się tam ze świetną atmosferą, poznaję masę wspaniałych ludzi zjednoczonych pod jednym szyldem, zarówno przed startem, na trasie jak i po maratonie ... A przy okazji sprawdzam swoje indywidualne możliwości.
Napisałbym więcej, ale muszę lecieć - chcę przed pracą 'swoje wyklepać' ;-)
#156
Gosc_fazi25_*
Napisano 19 kwiecień 2011 - 08:22
To o czym mówicie kieruje sie w strone jednego - bezsens mieszania osob z 1 petli z tymi jadacymi dwie... Gdyby w grupie byli sami na 270 na pewno daloby rade znalezc choc jednego czy dwoch bedacych na zblizonym poziomie i razem machnac 2 petelki, a takto jest lipa.
#158
Napisano 19 kwiecień 2011 - 10:58
To o czym mówicie kieruje sie w strone jednego - bezsens mieszania osob z 1 petli z tymi jadacymi dwie... Gdyby w grupie byli sami na 270 na pewno daloby rade znalezc choc jednego czy dwoch bedacych na zblizonym poziomie i razem machnac 2 petelki, a takto jest lipa.
Wyciągasz chyba niewłaściwe wnioski, z tego co pisaliśmy travisb i ja wynika, że jak chcesz to możesz jechać sam swoim tempem, albo na pewno znajdziesz kilka osób jadących podobnie jak Ty i wtedy sama stworzy się nowa grupka. Na pewno dystans nie jest dostatecznym kryterium, żeby stworzyć grupę ludzi współpracujących na trasie.
#159
Napisano 19 kwiecień 2011 - 11:17
Co kto lubi. Mi głównie zależy aby porównać swoje umiejętności z innymi, mieć okazję pościgać się w grupie, no i przy okazji zwiedzić/poznać nasz kraj. Typowy Charakter towarzyskich odpustów kolarskich to ma Kaszebe Runda czy Żuławy w Koło.
Ja niestety(a może stety) na co dzień nie mam możliwości jazdy w grupie, bo jak się jest z niedużej miejscowości, to trudno znaleźć kogoś kto by jeździł na podobnym poziomie na szosówce, komu by pasowały te same pory jazdy.
Swoją drogą zdałoby się zorganizować maraton szosowy z cyklu PP na Kaszubach. Mamy fajne górki, jeziorka, ładna okolica, szosy są w miarę (szkoda tylko że nam Wakoz sporo szos rozwalił - od Lini w stronę Trójmiasta, to nie deszcz meteorów koło Łebna rozwalił asfalt, to robota ciężarówek z Wakozu).
Ja niestety nie mam zdolności negocjowania z urzędnikami i dojść do szkoły czy jakiegoś ośrodka sportowego w którym by można było zorganizować bazę startową.
Ale jak się ktoś z okolicy zdecyduje na organizacje - np. 3CCT, to jestem gotów pomóc przy doborze tras i ich oznakowaniu. Może wspólnie udałoby się coś zorganizować? W tym roku pomorze środkowe to pustynia jeśli chodzi o imprezy kolarskie. Chyba tylko wyścig Mastersów w Ostrzycach będzie, poza tym nic.
#160
Napisano 19 kwiecień 2011 - 23:02
Patrząc na tych co jadą dla wyniku to mają przekichane jakby nie patrzeć, bo dla nich każdy kilometr jest cenny i jadąc w grupie raczej nikt nie będzie zwaracł uwagi na to, że są dziury, a to oznacza ryzyko uszkodzenia roweru lub kraksy, wiec może lepiej będzie załagodzić pewne miejsca? Z drugiej strony jesli ja bede jechał tylko po to zeby przejechać, a do momentu dziur będę jechał w grupie, to nie wyobrażam sobie sytuacji, w której musiałbym nap&^%$lać po wertepach za wszelką cene by się utrzymać przy grupie, któej mimo wszystko nie zależy na wyniku.
Jakby nie patrzeć to ma być zabawa, a jesli jest tak tragicznie jak piszą wyżej to już zabawanie nie będzie jeśli zmuszony będę martwić się o rower, a nie o swoje nogi.
To raczej sugestia w stronę organizatorów...



