pan policjant grzecznie zwraca uwagę, że jest zakaz. Ja mowię, ok, nie wiedziałem. Wszystko się kończy miłym uśmiechem ze strony policjanta. A teraz wyobraźmy sobie taką sytuację w Polsce...
Aż tak radykalny bym nie był, różnie bywa (i uparcie twierdzę, że jest coraz lepiej). Coraz częściej widzę naprawdę w porządku ludzi w mundurze. Ale o tym zaraz.
U nas niestety nie zawsze prawo jest stanowione po to, by było bezpiecznie, lecz po to, aby wpływy do budżetu były coraz wyższe.
Właśnie nie prawo jest tu wg mnie problemem! Zobacz, że przepisy dot. ruchu drogowego mamy z grubsza te same, co w całej Europie (jedyny istotny wyjątek to skandaliczny brak pierwszeństwa pieszego na przejściu). Różnice są naprawdę kosmetyczne, co zresztą wymusza na nas m.in. konwencja z Wiednia.
Problem w tym, że nasi komendanci, a więc policyjni stratedzy, to przerażająco często relikty MO i PRL-u, które ni cholery nie chcą zacząć od najważniejszego, czyli identyfikacji zagrożeń i adekwatnego reagowania.
W mentalności tych baranów utrwaliło się np. pojęcie "wtargnięcia pieszego na przejście" albo "zakazu wjazdu rowerzysty wprost przed dojeżdżający do przejazdu pojazd" i wg tego postępują - a ponieważ sami od lat nie poruszają się po mieście pieszo czy rowerem (przecież jestem komendantem!), to kompletnie nie rozumieją np. potrzeby karania kierowców za przejeżdżanie na zielonej strzałce i nie organizują łapanek. A tymczasem ostatni raport NIK pokazuje np., że piesi są w Polsce karani 9-krotnie częściej niż kierowcy, kiedy jako punkt odniesienia wybierze się zagrożenie stwarzane przez daną osobę dla innych uczestników ruchu.
Druga sprawa to to, że policja w Polsce przeważnie jest częściowo finansowana z budżetu lokalnego, np. w zakresie zakupów części infrastruktury. W tej sytuacji spróbuj sobie wyobrazić, że prezydent miasta wie, że kierowcy to np. 30% jego elektoratu - wyobrażasz to sobie, żeby nie odmówił sobie przyjemności wywierania presji na lokalną policję, żeby dała kierowcom spokój? A przecież urbanistyka na całym świecie jest taka sama, zasady budowania miast bezpiecznych i dogodnych dla mieszkańców podobnie, zalecenia NIK czy organizacji międzynarodowych również - więc sprawa z pozoru powinna być oczywista...
O takich drobiazgach jak akceptowanie przez policję schematów oznakowania dróg niezgodnych z rozporządzeniami oraz Ustawą nawet nie wspomnę.
-------
Szeregowi policjanci to bardzo często naprawdę w porządku ludzie, zresztą nierzadko wyszkoleni i wykształceni lepiej od swoich przełożonych. Tylko co ma zrobić taki szeregowy policjant, kiedy ma jasny przykaz, że 20 lutego ma karać pieszych, a nie kierowców parkujących 10 metrów dalej w niedozwolonych miejscach? Nie da się dobrze wykonywać podstawowych czynności służbowych, kiedy cała strategia organizacji jest schrzaniona od podstaw!
Na koniec moja mała propozycja: zastanów się, czy sam miałbyś tyle odwagi, żeby nie wykonać takiego rozkazu i zaryzykować karierę w policji.