Czerwone wino zawiera resweratrol, piwo przeciwutleniacze,wiec w pewnym stopniu ma właściwości prozdrowotne.
Jak twierdzą naukowcy średnia długość życia Francuzów i wyjątkowo niska zachorowalność na choroby układu krążenia na tle innych krajów Europy Zach.spowodowana jest właśnie czerwonym winem i resweratrolem w nim zawartym,którego picie tam niemal jest w tradycji
Jak by popatrzeć na to historycznie, to te badania nad dietą śródziemnomorską są chyba najbardziej skopane i wyciągnięto z nich najbardziej absurdalne wnioski.
Bo sprawa wzięła się z tego, że naukowcy (?) amerykańscy (chyba) próbowali przeanalizować co takiego jedzą Francuzi z południa Francji i Włosi, (dodam tylko, że było to w latach 50-tych lub 60-tych), że nie zapadają na choroby cywilizacyjne, tzn na choroby serca przede wszystkim.
Stwierdzono, że jedzą dużo warzyw, owoców, owoców morza (ryb morskich), że do wszystkiego dodają oliwę z oliwek, sery, makarony itp. itd, a że było to w latach pięćdziesiątych (lub 60-tych), to przeciętny Francuz jadał mało mięsa (bo była bieda). No i że często do posiłków piją wino (dodam tylko, że często rozcieńczone wodą). Niby nic nadzwyczajnego, ale niektórym zapaliła się żaróweczka, że może to wino. No i zaczęło się szukanie na siłę, co w nim jest takiego zdrowego.
To ja się zapytam, czy nie można zrobić wyciągu z winogron, który zawiera te prozdrowotne składniki, ale nie zawiera etanolu ? - to się chyba nazywa sok ?
Poza tym co ci naukowcy porównywali ? - bo im wyszło, że Francuzi i Włosi poza małą ilością mięsa, dużą ryb i dodawaniem do wszystkiego oliwy, niczego takiego specjalnego nie jedzą, dlaczego właśnie wśród nich jest tak mała zapadalność na choroby serca ale.....
1. Porównywali Francuza, który w tamtych latach żył sobie spokojnie na lazurowym wybrzeżu, pracował na roli (np. w winnicy
), albo czekał na letników w nadmorskich kurortach, z Amerykaninem z ich obsesją w dążeniu do osiągnięcia sukcesu, pracującego w stresie i w ciągłej gonitwie ?
2. Porównywali Włocha, który jadał regularne 3 posiłki dziennie, przygotowywane w domu, z naturalnych produktów, w tygodniu dość skromne (np makaron z łyżką sosu, pokropiony oliwą i sałatkę) i nie miał nawyku podjadania pomiędzy posiłkami, z Amerykaninem, którego całe jedzenie było albo z kartonu, albo z mikrofali, albo popularnych sieci fast food ?
3. Porównywali Francuza, który pomiędzy głównymi posiłkami wpadał co najwyżej do kawiarni na małą czarną i croissanta z Amerykaninem, których główną rozrywką jest wpadanie na Double Big Mac-a do MacDonalda, hot dogi, grillowane skrzydełka, który poza tym chipsy i Coca-Colę zawsze pod ręką musi mieć ?
I z całego tego porównania wyszło, że to wino, pite lampeczka do obiadu, jest takie zdrowe - śmiechu warte.
Może piszę w sposób przejaskrawiony, nie podpieram się też żadnymi konkretnymi opracowaniami, bo to raczej wynika z tego, co na ten temat do tej pory przeczytałem, obejrzałem oraz ze swoich obserwacji. Moim zdaniem akurat to naginanie wyników do konkretnej tezy jest chyba najbardziej jaskrawym przykładem w historii. A co najciekawsze wielu w te rewelacje wierzy, nawet niektórzy lekarze !!! - lobby producentów wina (a jak widzę także piwa) ma się dobrze.