Cytat
i to nie parametry mocy są zadziwiające tylko to właśnie że robią to przez cały sezon praktycznie.
Tutaj można przeczytać jak Wiggins to tłumaczy. Na ile to jest przekonywujące, to trzeba sobie samemu odpowiedzieć.
A tak ogólnie, to czytając ten wątek czuję się jakbym był na forum jakiegoś onetu. Niektórzy, niby miłośnicy kolarstwa, a wymagają nie wiadomo czego od wyścigu, który ma z grubsza ten sam przebieg od zakończenia złotej ery EPO. Chcąc mieć czyste kolarstwo (albo przynajmniej czystsze - patrz paszporty biologiczne) trzeba się pożegnać ze spektakularnymi atakami ludzi chcących walczyć o generalkę. Czym takie akcje się kończą to widzimy właśnie po Voecklerze (swoją drogą bardzo fajna i ciekawa postać w peletonie) - jednego dnia piękna ucieczka, a drugiego 15 minut straty (a w generalce już godzina...).
Pisanie, że zawodnikom jest brak woli walki świadczy chyba o tym, że oglądamy inny wyścig. Evans spróbował - stracił kilka minut, później już tylko gorzej (może psychika?). Basso właściwie ciągle próbuje, tylko po prostu nie jest na tyle mocny, żeby zmęczyć całą drużynę Sky, a na końcu jeszcze ich liderów. Zwłaszcza, że pomocy ze strony swojego teamu za dużo nie ma. Wiggins nie atakuje, bo nie musi. Froom nie atakuje, bo nie może - od dawna wiadomo, że to sport zespołowy i ten, kto to zrozumiał po prostu wie, że tak się nie robi. Sky ustawił strategię (najprawdopodobniej dającą 2 pierwsze miejsca w Tourze) dawno przed wyścigiem (uwzględniając możliwości i formę kolarzy, trasę wyścigu) i jej się konsekwentnie trzyma. I wygląda na to, że nikt z kolarzy Sky nie ma z tym problemu. A tak się wypowiedział Wiggins po wczorajszym etapie:
"Podczas ostatnich kilometrów wspinaczki pod Peyragudes rozmawialiśmy z Chrisem o Nibalim, który nie mógł utrzymać naszego tempa. Nie byłem pewny jaka dokładnie jest różnica, ale na 1,5km do mety pozwoliłem sobie na dopuszczenie myśli, że już wygrałem Tour. Cała moja koncentracja uleciała wówczas i naprawdę mogę powiedzieć, że znalazłem się w innym świecie. Nie reagowałem na gestykulację i słowa Chrisa. Aby wygrać Tour musisz być dobry od początku do końca. Co ważne, nie możesz mieć jednak super-mocnych dni ani super-słabych. Nibali wczoraj był niezwykle silny, ale dzisiaj już nie prezentował takiego poziomu. Jeśli chodzi o Chrisa, to jest dla mnie najwspanialszym kompanem w tym Tour de France, o jakim mogłem marzyć. Z pewnością pewnego dnia wygra Tour i może być pewny, że będę tam wówczas aby mu w tym pomóc."
Jeżeli słowa dotrzyma to duży szacunek.
Wszystkie te rozważania to oczywiście mają sens jak założymy, że jest w miarę czysto w peletonie. Bo jak nie to w ogóle nie ma o czym pisać.