Do wszystkich którzy broną L.A. - przeczytajcie sobie
cały raport, a także artykuły, które opisują tę sprawę nie tylko pod kątem dopingu, ale także przekrętów finansowych, czy kontaktów na linii władze UCI - kolarze/drużyny.
Stwierdzenie
"i tak był najlepszy, bo przecież wszyscy brali' lekko mija się z prawdą, bo dla Arma zażywanie dopingu nie wiązało się praktycznie z żadnymi konsekwencjami - między innymi dzięki Nike, które zapłaciło 500 tyś. dolarów ówczesnemu prezydentowi UCI, Verbruggenowi, by przymykał oko na pozytywne próbki Amerykanina. I to nie jest moje widzi mi się, tylko zeznania pewnego świadka pod przysięgą, którą jak wykazał USADA, Armstrong złamał siedmiokrotnie.
Brał wszędzie - wynajmowano całe piętra hotelowe, by przetaczać sobie krew, zdarzało się nawet, że robił to, wraz z kolegami, w autokarze US Postal, podczas TdF..
Inni musieli się z tym ukrywać, poza tym jest koks i jest koks - Arm na EPO i transfuzjach się nie ograniczał, chociaż w przypadku T-Mobile, czy Once organizacja dopingu działała całkiem dobrze. Użycie "równie" byłoby jednak przesadą.
Na to są twarde dowody, zeznania wielu ludzi, a nawet jeśli komuś nie pasuje, to co powiedzieli byli Postalowcy (bo... nie!), to przecież głos w tej sprawie zabierały, już wcześniej, osoby niezwiązane w ten sposób z kolarstwem, jak masażystka, którą Armstrong zwyzywał i i zniszczył.
Jeśli komuś nie pasują takie dowody, to może się oprzeć na badaniach, rozprawach na temat granic ludzkiego organizmu i dojdzie do wniosku, że kiedy Lance mówiąc z jednym wywiadów,
jak to zdarzało mu się osiągać 495 wattów (7 k/kg) w wysiłku trwającym ponad 30 minut, to albo pomylił liczby, albo w nieświadomy sposób sugeruje, że coś jest nie tak. Tak samo, jak sugerowały moce rozwijane na kolejnych edycjach TdF..
To po prostu niemożliwe.
Można jeszcze oprzeć się na teorii Deadiego, która zakłada rację absolutną jej autora.
I nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora.
Można być hiszpańskim kolarzem lat 90', jeżdżącym w drugiej dywizji, który albo weźmie, albo wyleci z drużyny i zacznie tyrać na plantacji oliwek, bo nie ma żadnego wykształcenia - całe życie poświęcił jednemu celowi. (Taki mój przykład :mrgreen: , chociaż lepszym jest
Ch. Bassons)
I można być oszustem, który staje się legendą, cycka ludzi na ogromne sumy, i nie chodzi mi o fundację, ale o kontrakty reklamowe, książki itp i ma ich gdzieś, nawet nie powie przepraszam.
Nawet jeśli kogoś nie obchodzi przeszłość dopingowa Armstronga, to niech spojrzy na to, że oprócz fundacji, będącej z założenia szlachetną inicjatywą, groził, obrzucał błotem ludzi mówiących prawdę, przekupywał, współpracował z kryminalistami, jak Michele Ferrari, który oprócz bycia guru dopingu, prał brudne pieniądze, dokładnie 30 mln euro. O, kłamał pod przysięgą, jak wcześniej wspominałem.
Mówiąc delikatnie, to nie jest dobry przykład, szczególnie, jeśli trafi do więzienia.
A z promowaniem USADA, to też jest jakiś żart, taki polski zarzut.
Nie mam co powiedzieć, ale coś tam powiem! Jeśli ktoś ma wątpliwości do któregoś ze zdań, które napisałem, to proszę dać znać. Podam źródło, bo w przeciwieństwie do niektórych, opieram się na faktach.
I żeby nie było, odkąd się interesuję tym sportem, zawsze kibicowałem Armstrongowi, szczególnie w 2003 roku, kiedy pokazał jakąś tam słabość.