Wasze najgorsze chwile
#661
Posted 24 August 2010 - 11:39
Ostatni odcinek pod górę myślę sobie, że przyspieszę. Wjechałem pod górkę, jadę około 25 km/h i nagle zahamowałem przednim hamulcem i przeleciałem przez kierownicę. Dobrze, że samochód żaden nie jechał.
#662
Posted 25 August 2010 - 10:18
#663
Posted 25 August 2010 - 10:29
#664
Posted 25 August 2010 - 10:35
#665
Posted 25 August 2010 - 18:36
Najbardziej wstydliwe jak dojechałem ze znajomymi na NordKapp akurat podjechały dwa autokary z Japończykami (oni normalnie wszędzie są) i przy samym słynnym już globusie na żwiże poleciałęm na bok xD. Oczywiście Japońce aparaty w ruch i dostałęm całą serię zdjęćjak leżęna boku
Strasznie miło się takie rzeczy wspomina, a po latach człowiek się głupawo uśmiecha pod nosem jak sobie to przypomina
#666
Posted 25 January 2012 - 18:54
#667
Posted 25 January 2012 - 19:49
#668
Posted 15 June 2012 - 11:30
W zeszłym sezonie ustaliłem sobie trasę i padło na to, że jadę do Leszna (na góralu, bo szosy jeszcze nie miałem), jechałem w spodenkach z szelkami na to koszulka. Zjadłem wcześniej sałatkę taką z pudełka. Jakieś 10km od domu, zaburczało mi w brzuchu, ale że jestem ambitny cisnę dalej. Przed Lesznem było bardzo, źle. W Lesznie chciałem już skręcić, ale nie było nawet gdzie, zresztą musiałbym się do naga rozebrać przez te szelki. Zsiadłem z roweru, oblał mnie pot i czułem tylko skurcze. Zadzwoniłem po wóz techniczny, a ojciec mówi, że nie może bo je obiad
Druga to było zamknięcie zeszłego sezonu-ostatnia moja jazda. Dopiero rozpoczynałem przygodę z szosą. Wracałem do domu, miałem nakręcone koł 70km. Było dość chłodno. Zjeżdzałem ulicą Obozową, a tą ulicę przecina liczna ilość torów tramwajowych. Stałem na światłach, przed ostatnimi torami które idą pod sporym skosem do osi jezdni. Ruszyłem, rozpęd, z boku auto, koło wpada między tor a jezdznię, ja lece na bok. Nikt sięnawet nie zatrzymuje wstaje, nic mi nie jest, nawet zadrapania. W rowerze porysowany pedał, klamkomanetka i zdarta owijka. Jestem na maxa zły i w lekkim szoku. Coś takiego w ostatni dzień.
#669
Gosc_Spalacz_*
Posted 15 June 2012 - 12:08
#670
Posted 15 June 2012 - 18:52
#671
Gosc_Spalacz_*
Posted 15 June 2012 - 19:17
Oj to było z 3 lata temu, miałem siniak pod okiem, kilka rys i rozciętą wargę. Wyglądało to nieciekawie, ale nie aż tak źle jak u Ciebie :-P Nie smarowałem niczym bo nie było takiej potrzeby. Morda nie szklanka ;-)A jak tam facjata? :> Bo jak ostatnio byłem na Małopolskim Wyścigu Górskim pooglądać i gadałem z jakimś gościem z wozu Mavica, to pierwsze co się pytał kiedy szlifowałem. Pieruństwo... ciągle jakieś tam ślady są
Zapytam od razu o radę. Smarowałeś czymś to?
#672
Posted 15 June 2012 - 20:15
maść cebulowa, pytaj w apteceZapytam od razu o radę. Smarowałeś czymś to?
#673
Posted 15 June 2012 - 20:42
Pozdro
#674
Posted 15 June 2012 - 20:44
#675
Posted 15 June 2012 - 20:51
#676
Posted 15 June 2012 - 20:54
#677
Posted 15 June 2012 - 21:00
#678
Posted 01 August 2012 - 21:04
Co ciekawe sytuacja miała miejsce gdy pozdrawiałem jadących z przeciwka kolarzy
#679
Posted 13 September 2012 - 14:12
Jadę szybko, na liczniku ponad 32km/h - dla mnie to szybko
Nagle są dwa zakręty a ja nie wiem w który skręcić i jak się zdecydowałam na ten ostrzejszy...wchodząc w zakręt 30km/h, był zbyt ostry i zaliczyłam glebę. Uderzyłam głową w ulicę ale kask mnie uratował, palce we krwi, myślę sobie " o nieee a tak blisko było by dogonic laskę na handbikeu, aaaaaa kurrrrrrrrr". Ktoś mnie pozbierał i z zakrwawionym czołem i paluchem poździeranym tak, że pulsował cała drogę, przegoniłam jeszcze kilka bajków, ale straty już nie nadrobiłam. do dziś mam mega slad na czole w postaci blizny :)Od teraz już tak nie szaleję, jakoś się boję.
#680
Posted 13 September 2012 - 15:55
Na szczęście babcia (u której mieszkaliśmy wtedy) jest lekarzem więc od razu do niej. Pół twarzy zharatanej, nad górną wargą przebicie na wylot, za prawym uchem szrama jak jasny gwint, przerażenie rodzinki większe od mojego.
Blizny zostały ale na szczęście po kilku latach trzeba się przyjrzeć żeby zauważyć ;-). Urazu psychicznego na szczęście nie mam. Najlepsze, że na ten mecz i tak poszedłem, cały zabandażowany :mrgreen:
Po kilku latach dochodzę do wniosku, że miałem całą kupę szczęścia wtedy...


This topic is locked




