Co zabieracie do kieszonek?
#105
Napisano 26 marzec 2009 - 22:04
Udany wyjazd , szkoda ze bez roweru ( chory bylem JESZCZE). Corka przynosi ciagle jakies wirusy z przedszkola a my chorujemy na zmiane. Ja generalnie NIGDY nie chorowalem , a teraz od 3 miesiecy wypluwam ciagle jakis syf z siebie :-x
P.S. Nigdy nie zapomne , jak w podstawowce naczytalem sie z kolega o PSTRAGACH i chyba w lutym pojechalismy na BOBR na pstragi !!!! Toporny sprzet , -3 stopnie i sniezyca , a my probujemy zlapac pstraga....HAHAHAH
Na dlugo wyleczylem sie po tej wyprawie z wedkarstwa. A zupa w jakims cieplym barze w Krzystkowicach ktora uratowala nam zycie byla NAJLEPSZA zupa swiata.......
#108
Napisano 26 marzec 2009 - 22:55
Albo z chlopakami z ustawki pod amfiteatrem, ale to juz inna runda. Na Kozuchow , pozniej Urzuty i ytak jakos okreznie do ZG.
P.S. Pojechalismy na LOSOSIE , ale pozniej stwierdzilismy ( nie pamietam na jakiej podstawie ) , ze tam musza byc TYLKO pstragi...
#116
Napisano 19 maj 2010 - 22:54
Nad tym myślę, bo już raz mnie złapało 35 km od domu, ale na szczęście byłem niemal na miejscu docelowym. Potem wracałem 15 km totalnie wymarznięty i wymoczony, przez co chory byłem na cały tydzień. :-(A nic przeciw deszczowego nie bierzecie ?
Trochę mało fajnie jak do domu masz 80 km a tu zaczyna lać
Ja zabieram tylko dokumenty, klucze do domu, telefon, pompkę, łatki, łyżkę i (niemal bezużyteczną) przejściówkę. Bidon to rzecz jasna - duży aluminiowy lub mały plastikowy, zależnie od dystansu i pogody. A na okres upałów lub ciężkiej jazdy chyba będę woził dwa na raz.
Jedzenie? Różnie, rzadko (ale jednak) się zdarza, że na krótką jazdę biorę coś do żarcia. Po dzisiejszej jeździe jednak wnioskuję, że zawsze warto coś mieć.
czester_, za dużo nie licz na dyspozycję innych, chyba że masz kogoś kto jest w dokładnie każdej chwili treningu dostępny. Ale tak dobrze to prawie nikt nie ma. :-P
#117
Napisano 19 maj 2010 - 23:10
po doświadczeniach ubiegłorocznego maratonu w Lesznie komórkę pakuję w torebkę strunową oraz dokupiłem sobie portfelik JIMI - ponoć też nieprzemakalny, dość wygodny, kolega używa jako portfela na co dzień
#118
Napisano 21 maj 2010 - 21:13
Herbatka z prądem po takiej jeździe i gorący prysznic ;] Albo banieczka śliwowicy - dwa razy mi się zdarzyło wracać w takich warunkach i porządnie zmarznąć, a te metody podnosiły na ranoNad tym myślę, bo już raz mnie złapało 35 km od domu, ale na szczęście byłem niemal na miejscu docelowym. Potem wracałem 15 km totalnie wymarznięty i wymoczony, przez co chory byłem na cały tydzień. :-(
Ja biorę tylko telefon, dwie dychy pod nogawką, dętkę wepchniętą pod siedzonko i na dłuższą trasę bidon(lub dwa) i wepchnę czasem jakieś jabłuszko albo banana do kieszonki
#119
Napisano 21 maj 2010 - 22:22
Niestety, w takiej sytuacji chyba by nic nie pomogło. Bo tak wymarzłem, że aż sił w rękach nie miałem, myślałem że zaraz na pysk padnę. Nigdy w życiu nie przeżyłem czegoś takiego i nikomu nie życzę. Na szczęście udało mi się złapać na auto stopa bardzo miłych ludzi, którzy pomogli i za to im dziękuje ;-)Herbatka z prądem po takiej jeździe i gorący prysznic ;] Albo banieczka śliwowicy - dwa razy mi się zdarzyło wracać w takich warunkach i porządnie zmarznąć, a te metody podnosiły na rano



