Mam 27 lat, 184cm i 93 kg wagi. Robię kilkaset km w miesiącu ale prawdopodobnie przez złą dietę nie mogę pozbyć się dodatkowego balastu.
Oprócz roweru niestety prowadzę raczej siedzący tryb życia (8h pracy za biurkiem robi swoje).
Kumpel który miał podobny problem namawia mnie do tygodniowej diety warzywno-owocowej (dr Dąbrowskiej?), a później do rezygnacji ze śmieci i wieprzowiny. Dzięki temu schudł 87kg w marcu do 75kg teraz i mówi, że czuje się jak nowo narodzony (100% więcej energii).
Nie wiem tylko jak taki tydzień głodówki leczniczej wpłynie na formę, bo domyślam się, że na 1500kcal dziennie nie da się kręcić;]
Wiem, że najlepszym sposobem w moim przypadku byłoby zmniejszenie bilansu kalorycznego ale ciężko mi zmusić się do liczenia kalorii.
Tzn. z chęcią zastosowałbym jakąś dietę ale boję się, że każda dieta odchudzająca spowoduje u mnie brak sił i rezygnację z kręcenia.
Ktoś z was miał podobny problem?
PS. W kwietniu przyszłego roku się żenię więc wypadało by dobrze wyglądać w garniturze