Sponsorem byłby, gdyby przestrzegał warunków umowy sponsorskiej. Tymczasem sam przyznał, że notorycznie łamie prawo.
Inna sprawa, że tylko śmiechem można zareagować na sytuację, w której oczekuje się od organów publicznych wiedzy o wszystkim graniczącej z jasnowidztwem, kiedy jednocześnie narzeka się na inwigilację i przerost administracji, a z trzeciej strony samemu nie chce się nawet wskazać problemu ze znakiem drogowym w okolicy.
Sponsorem byłby, gdyby przestrzegał warunków umowy sponsorskiej. Tymczasem sam przyznał, że notorycznie łamie prawo.
Inna sprawa, że tylko śmiechem można zareagować na sytuację, w której oczekuje się od organów publicznych wiedzy o wszystkim graniczącej z jasnowidztwem, kiedy jednocześnie narzeka się na inwigilację i przerost administracji, a z trzeciej strony samemu nie chce się nawet wskazać problemu ze znakiem drogowym w okolicy.
Ja tam nie oczekuję od administracji cudów, tylko żeby wykonywali swoja pracę należycie. Na drogach przepisy maja być dla ludzi i dbać o ich bezpieczeństwo, a nie by można było mandacik wlepić. Masz niemiecko-socjalistyczne podejście, w Polsce zawsze było inaczej. To jest piękne, że dla każdego jest miejsce na ziemi. Inwigilacja jest gwałceniem podstawy Rzeczpospolitej.
Więcej satysfakcji daje dobra forma niż dobry sprzęt.
Osobiście bardziej ufam na drodze kierowcom, którzy dostosowują sposób jazdy do aktualnych warunków w ruchu, a nie do samych przepisów i ograniczeń. Podobnie jestem ostrożny wobec tych, którzy bezgranicznie polegają na "systemach bezpieczeństwa" w swoich samochodach. A już najbardziej boję się tych, którzy prowadzenie samochodu traktują bez należytej atencji i załatwiają z samochodu swoje sprawy służbowe, jedzą, piją (i nie chodzi mi bynajmniej tylko o alkohol), palą, a nawet tylko słuchają głośnej muzyki. Współczesne samochody są coraz bardziej "multimedialne" i łączą nas ze światem, a z drugiej strony coraz bardziej izolują nas od bezpośrednich bodźców zewnętrznego świata oraz maskują nasze błędy, np. zapobiegając poślizgowi przy ruszaniu, hamowaniu czy w zakrętach. O wielu popełnionych przez siebie błędach kierowca może nie wiedzieć (lub być informowany tylko przez zapalającą się na chwilę kontrolkę np. ESC), a z drugiej strony otrzymuje nadmiar zbędnych informacji, w sposób jedynie pośredni. Świadomemu kierowcy nie są potrzebne żadne czujniki ciśnienia w kołach, a wystarczy manometr za 20 zł i pobrudzenie sobie rąk raz w miesiącu. Zwykle już kontrola wzrokowa opon pozwala zauważyć większy spadek ciśnienia, albo zmiana reakcji układu kierowniczego i zachowania samochodu.
Stawiam tezę, że większość wypadków na drogach wynika nie z nadmiernej prędkości czy przejeżdżania linii ciągłych, ale z powodu tego, że kierowca nie ma świadomości realnych zagrożeń, bo wybaczający błędy samochód uśpił jego czujność, ale tylko do czasu sytuacji krytycznej. Wtedy jest już często za późno. A liczenie tylko na przestrzeganie litery prawa to zdecydowanie za mało.
O coraz większym deficycie uwagi wśród kierowców, pieszych i rowerzystów chyba nie trzeba wspominać.
Problem w tym, że większość kierowców stosuje liczbę na znaku jako cel. Króluje podejście typu "jedzie wolniej ode mnie - łajza, frajer, jedzie szybciej ode mnie - wariat, idiota.
Gdyby autor zdjęcia wpadł pod koła tego żółtego bolidu wskutek utraty równowagi podczas robienia sobie selfie, to oczywiście winnym byłby morderca w samochodzie, a nie odpowiedzialny kolarz.
aaaa to nasz kolega co wkleja w swoim temacie ciągle linki do selfiaczków, już nabił 18 stron mimo że nikt tego nie komentuje ani chyba już nie ogląda co za koleś..
W sytuacji jak poniżej każdy zdrowy na umyśle kierowca zignorowałby ciągłą linię i gdy tylko miałby trochę miejsca wyprzedziłby tego "kolarza" szerokim łukiem, by mieć go już za sobą. Jak chce się wpakować komuś pod koła, to przynajmniej nie mi.
Pojazd wolnobieżny – według ustawy o ruchu drogowym w Polsce pojazdsilnikowy, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 25 km/h, z wyjątkiem ciągników rolniczych.
Pomijając technikalia - skąd ta myśl, że można wyprzedzać na ciągłej?
clavdivs, łukasz80 ma prawo pielęgnować swój narcyzm tu na forum w swoim temacie, a ja mam prawo komentować jego poczynania na szosie, podając przykłady jego niebezpiecznych zachowań. Nie wiem, czy wynikają one z braku wyobraźni, czy z jakiegoś zaburzenia psychicznego. Dla mnie w każdym razie wyciąganie aparatu do zdjęcia w lejącym deszczu, w momencie gdy obok jedzie wielotonowa ciężarówka świadczy o jakimś zaburzeniu psychicznym albo o totalnej ignorancji podstaw bezpiecznej jazdy rowerem.
Dla mnie w każdym razie wyciąganie aparatu do zdjęcia w lejącym deszczu, w momencie gdy obok jedzie wielotonowa ciężarówka świadczy o jakimś zaburzeniu psychicznym albo o totalnej ignorancji podstaw bezpiecznej jazdy rowerem.
Pojazd wolnobieżny – według ustawy o ruchu drogowym w Polsce [/size]pojazdsilnikowy, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 25 km/h, z wyjątkiem ciągników rolniczych.[/size]
[/size]
Pomijając technikalia - skąd ta myśl, że można wyprzedzać na ciągłej?[/size]
Zachowując metr odstępu i nie najeżdżając ciągłej
m.arek lubi to
Więcej satysfakcji daje dobra forma niż dobry sprzęt.
I bardzo dobrze. A co lepiej, żeby wyprzedzali na gazetę, byle nie wyjechać za linię ciągłą? Swoją drogą, to jest dopiero pokrętna logika kierowców. Może za najechanie ciągłej linii jest większy mandat, niż za wyprzedzanie roweru bez zachowania bezpiecznego odstępu?