Sum wysyłaj zaproszenie, ale z wyliczeniami się mylisz:
Weźmy tylko okres bez września: 02-08.2014r: 88h, 2433 km. Ilość treningów: 02 (luty): 4 + 03:1 + 04: 3 + 05: 11 + 06: 6 + 07: 10 + 08: 17 = 52. Jak widać średnia nieco powyżej 1,5h na trening. Średnia prędkość wynosi 27,5, ale tu podobnie- średnio to ja i mój kot mamy po 3 nogi ;-). Raz trenażer: opór większy od oporu jazdy po płaskim, zaniżenie prędkości (porównując moc) o 5 km/h (może trochę więcej), dwa teren pofałdowany i przy mojej lekkiej nadwadze (minimum 5kg, najlepiej przynajmniej 10kg do zrzucenia) daje jednak się odczuć. W terenie jaki masz we Włocławku (mam tam rodzinę, jak również w Kowalu), czyli na prawie płaskim rozwijam obecnie średnie 31 - 33 km/h (strefa mocy Z3, do ok. 2,5h jazdy).
FTP w tym roku jeszcze ciągle niższy niż w poprzednim (200W - w lutym zaczynałem z poziomu 142W!), ale za to nauczyłem się jak stosować wiedzę na temat swojego aktualnego CP iluś tam minutowego: np. orientacyjny podjazd pod wzniesienie (czy dłuższy sprint) zabierze np. 1 minutę (u mnie podjazdy krótkie, max kilkuminutowe - powiedzmy że do 6 minut) to wiem, żeby efektywnie podjechać, to powinienem utrzymywać moc w zakresie 330 - 400W: mniejsze nie zapewnią odpowiedniego impulsu rozwojowego, większe wypompują siły przed końcem podjazdu. No chyba, że tylko chodzi o to, żeby podjechać - to wtedy poziom strefy Z4. Oczywiście, jeśli wiem, że mam przejechać daną trasę w ciągu np. godziny z możliwie największą efektywnością, to bez pomiaru mocy i danych NP, IF (ewentualnie VI) się nie obejdzie. Trenować należy mądrzej, a nie tylko ciężej. Choć pierwsze nie wyklucza drugiego, to jednak nie oznacza, że ciężej to mądrzej ;- ). A żeby trenować mądrzej, trzeba móc zmierzyć wysiłek. "Pomiar" subiektywny RPE (Rate of Perceived Excertion) jakoś nigdy do mnie nie przemawiał, nie potrafię określić wysiłku w skali od 1 do 10. Prędzej w 3 - 4 stopniowej, ale to za mała dokładność do czegokolwiek. Pomiar tętna nie zapewnia dużej dokładności pomiarów efektywności. Prawdę mówiąc nie zapewnia wcale, umożliwia jakieś tam zakresy treningu, ale to ciągle nie to: moje śr tętno z 20 minutowego testu FTP to 180 bmp, po tygodniu utrzymanie większej mocy przez parę minut krótszy czas dało średnie tętno 175 bmp, po kolejnych 2 tygodniach średnia moc 20 minutowa podskoczyła o 5W w stosunku do testu sprzed miesiąca, choć nie był to test na FTP, a średnie tętno spadło do 173 bmp, a więc do wartości w której dość swobodnie jadę przez 1 - 1,5h.
Minusem pomiaru mocy, a właściwie treningu na nim opartego jest konieczność przeprowadzania w miarę możliwości częstych testów profilowych. Jednak to też motywacja do sprawdzenia postępów.
Przepraszam za wywód nieco nie na temat, ale chciałem obalić twierdzenie, że dla kogoś jeżdżącego względnie mało miernik mocy jest nieprzydatny i wystarczy przejeździć 2x tyle, żeby być w lepszej formie. Ilość wcale nie oznacza jakości, a tą żeby zmierzyć, to trzeba mieć czym ;-). Na dodatek jeśli ktoś nie może wygospodarować 2x tyle czasu na jazdę (z różnych powodów), to musi zmaksymalizować efekty tego czasu, który ma do dyspozycji i to wcale nie sposobem "jazdy na maksa w tym czasie", bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Reasumując: miernik mocy przyda się tak bardzo zaawansowanym (tak, żeby przeskoczyć swoje ograniczenia i trenować na granicy niemożliwości ;-)) jak i tym, którzy w krótkim czasie chcą osiągnąć maksymalne efekty - jednakże warunkiem jest odpowiednia wiedza, lub dobry trener taką wiedzę posiadający.
Uff... Obecnie czekam na dostawę Power2Max, mają wysłać mi od przyszłego poniedziałku. Na koła zębate będę musiał poczekać ciut dłużej, bo z USA lecą, póki co założę tymczasówki. Trochę pokręcę (szosa + trenażer) do porównania z PowerTap'em, później PT pójdzie na sprzedaż albo do aktualnie składanego roweru (usportowiony turystyczno/zimowy na ramie Giant SCR, osprzęt Sram Rival). Jak będziecie chcieli, to podzielę się z wnioskami z porównania tych mierników mocy.