Wracając do tematu, pozwolę sobie podsumować niepotrzebne dywagacje:
CC Zero, jak zwał tak zwał, bez cukru, słodzona głównie aspartamem - ilości rzędu 330ml/dz. nie są w stanie zaszkodzić żadnemu zdrowemu człowiekowi, czyt. bez zaburzeń metabolizowania któregoś z użytych słodzików. Te wsadzone do CC są najbardziej powszechne i najlepiej przebadane. Będąc przedmiotem badań na szczurach, podawano im nieadekwatne do realnych dawki (chyba, że ktoś żłopie 50l CC dziennie) - przeżyły i miały się dobrze, tylko ta sraczka...
Co w CC jest be to kwas fosforowy, który przy sprzyjających warunkach (dużo laktatu, "zmęczenie" buforów, mała podaż minerałów) potrafi doprowadzić do kwasicy, osłabić stawy, ale naprawdę przy sporych ilościach - ktoś tam z innego forum pijąc 3l dziennie faktycznie po jakimś czasie narzekał na stawy, ale odstawił na kilka dni i było ok, jednak ciężko tu cokolwiek powiedzieć, bo oprócz tego to nic o nim nie wiem.
CC Classic, słodzona sacharozą jw., tyle że bez słodzików NIE NADAJE SIĘ do podawania w trakcie wysiłku, bo CO2 podnosi przeponę i utrudnia wymianę gazową, kurczliwość mięśni brzucha - ale też tu kluczowe znaczenie ma intensywność wysiłku i ilość wlanej do żołądka CC. Przed wysiłkiem zbyt duża podaż ww prostych to klasyczny wysoki peak insulinowy i jej późniejszy spadek do niższych wartości - osłabienie i gorszy start, a startem się często przegrywa. Po wysiłku jak najbardziej, ALE j/w to produkt niskiej jakości, woda używana do produkcji jest słabo alkaliczna, brak tu jakichkolwiek witamin, minerałów i antyoksydantów tak bardzo nam potrzebnych do powrotu do homeostazy - po to mądrzy ludzie wymyślili suplementy diety/ew. bio-eko-oszołomy piją shake'i z dwudziestu rodzajów warzyw i owoców z mlekiem sojowym.
CC Zero - jak najbardziej tak, jako urozmaicenie codziennej diety. CC Classic - traktujemy jako śmieci, chyba, że pod ręką nie ma innego źródła glukozy, a potrzeba nam jej by uchronić się od "ściany" - i tylko wtedy (no chyba, że ktoś nie potrafi powstrzymać kompulsa).
Wracając do słodzików - chodzą PLOTKI, że ktoś tam kiedyś wybił się z ketozy słodzikami, argumentując to tym, że niby oszukał układ nerwowy ich smakiem (dla przypomnienia CUN żywi się glu/fru, w przypadku braku ciałami ketonowymi) - no shit!
A tak poza tym...
Większość amatorów powinna odstawić ww i skupić się na dietach LC, bo, bądźmy szczerzy - patrząc na ludzi startujących w maratonach, 8/10 jest po prostu zalana (średnio 15-20% BF), co przy aktywności jaką jest jazda na rowerze oznacza niepoprawne żywienie/objadanie się i wygląda to nieco komicznie.
Winna temu jest głównie... Glukoza i przerysowana dla sportowców jej rola w wysiłku długotrwałym (i ta cała literatura komercyjna typu "Biegaj i bądź zdrowy", "Jedz i biegaj" etc. do znalezienia w EMPIK'u), a już szczególnie wśród amatorów, którzy średnio raz w roku wyjdą ponad LT nie dłużej niż 30s, bo przecież "baza jest najważniejsza" i "piecze".