Posted 11 July 2018 - 17:11
Taki artykuł z przed kilku lat.
Już wkrótce Justyna Kowalczyk może mieć problemy z pokonaniem na biegowych trasach nie tylko Marit Bjoergen, ale też innych rzekomych "astmatyczek". Słoweńska zawodniczka Petra Majdic zdradziła polskiemu dziennikarzowi Sebastianowi Parfjanowiczowi, że trenerzy największych narciarskich potęg chcą... zwiększenia dziennych limitów środków wziewnych dla "chorych" biegaczek.
Kilka dni temu w Oslo, gdzie trwają mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym, odbyła się debata całego środowiska poświęcona astmie. Czy przedstawiciele najmocniejszych ekip rozmawiali o etycznym aspekcie legalnego przyjmowania dopingu? Czy zastanawiali się, jak zaradzić temu problemowi? Absolutnie nie!
Majdic zdradziła, że "największe potęgi, z Norwegami na czele, szybko uzgodniły wspólne stanowisko".
"Brzmi ono tak: należy zwrócić się o zwiększenie dziennych limitów środków wziewnych , przyjmowanych przez chorych na astmę sportowców. To co jest obecnie, nie wystarcza" - pisze dziennikarz TVP Sport w swoim felietonie w "Przeglądzie Sportowym".
Co ciekawe - na wspominanym spotkaniu nie było żadnego przedstawiciela Polski. Lekarz kadry skoczków Aleksander Winiarski był jeszcze w kraju, a biegacze swojego medycznego opiekuna na wyjazdach nie mają.
Aż trudno uwierzyć w zuchwałość tych, którzy chcą większych dawek leków dla "astmatyczek". Czy to znaczy, że cała walka Justyny Kowalczyk o dostrzeżenie i rozwiązanie problemu epidemii astmy wysiłkowej wśród biegaczek i biegaczy, poszła na marne? Być może przekonamy się już wkrótce, jednak jak na razie polska gwiazda jest daleka od osiągnięcia swojego celu. Zresztą, sama przyznała, że walczy z wiatrakami.
W ostatnich latach na astmę zachorowało bardzo wiele zawodników i zawodniczek, choroba ta atakuje najczęściej, gdy sportowiec jest bez formy. Tak było w przypadku Norweżek - Kowalczyk zdradza, że kilka z nich astma wysiłkowa dopadła po kompletnie nieudanych dla nich mistrzostwach świata w Libercu, skąd Marit Bjoergen i Therese Johaug wyjechały bez medalu, sztafeta przegrała z kretesem, a na podium stanęła tylko Kristin Steira.
Chce się płakać, gdy myśli się o sytuacji Kowalczyk. Polka pracuje jak szalona, by zwyciężać. Sama przyznaje, że pracuje ciężej niż osoby, z którymi ostatnio przegrywa. A to strasznie frustrujące. Frustruje też fakt, że ona po kilku kilometrach jest potwornie zmęczona, a jej rywalki biegną jak gdyby nigdy nic. - Kiedy biegnę ostatni kilometr i czuję, że sapię jak lokomotywa, a mówią mi, że tych bardzo chorych nie słychać, to jest to dla mnie jedno wielkie oszustwo - komentuje Kowalczyk.
Eksperci międzynarodowej federacji narciarskiej (FIS) mówią, że środki wziewne wcale nie pomagają zdrowym zawodniczkom, że przydają się tylko chorym. Ale w takim razie dlaczego znajdujące się w nich substancje są zabronione? - Dopuśćmy je dla wszystkich - prowokuje Kowalczyk.
Nie sposób zaprzeczyć, że Marit Bjoergen jest znakomitą zawodniczką. Cztery złote medale MŚ nie wzięły się znikąd i na pewno wymagały ciężkiej pracy. Ale astma wysiłkowa, na jaką Norweżka zapadła po słabym okresie w swojej karierze, zawsze będzie się rzucać cieniem na jej osiągnięcia. Dla polskich kibiców prawdziwą mistrzynią zawsze będzie Justyna Kowalczyk, a Bjoergen pozostanie tylko mistrzynią astmatyczek. Ciekawe, czy kiedyś, gdy spojrzy na wszystkie swoje złote medale, poczuje, że ich blask jest jakiś taki... nieprawdziwy
I co może teraz zarzucicie coś naszej mistrzyni Justynie Kowalczyk, która zna wszystko z autopsji i wie o czym mówi?
Znając niektórych to pewnie tak.