Nie wierz w żadne cudowne spalacze tłuszczu reklamowane jako super środki na odchudzanie. Fakt, niektóre specyfiki potrafią zwiększyć temperaturę ciała i w ten sposób nieco zaktywizować "wytop", kofeina również wspomaga, ale Tobie nie o to chodzi, żeby zrzucić sadło, ale żeby jak najwięcej energii uzyskiwać z niego, prawda?
Ogólna zasada: żele zostawiasz na wyścig, czy też tuż po bombie, postawi szybko na nogi, ale ten zastrzyk węglowodanów niestety na długo nie wystarczy. Jeśli jest deficyt węglowodanowy, to ciało odcina zostawia rezerwę na mózg, reszcie ogranicza czy też nawet odcina. I jeśli nie masz wystarczającej mocy wytwarzanej w procesie metabolizmu tlenowego, to niestety będziesz miał problem. Poświadcza to Twoje dość wysokie tętno robocze wynika nie tyle, że jesteś wysokotętnowcem, bo nawet jeśli Twoje HRmax podskakuje do 200 (ale te 205 to pewno raczej błąd pulsometru, u mnie też podskakiwało do 220, ale na pewno mam 195), to i tak jadąc na 160 dość mocno już angażujesz metabolizm beztlenowy (mleczanowy). Spróbuj schodzić z tętnem poniżej tej wartości, a najlepiej zrób porządny test na LTHR (np. 30 minut na maksa, średnia z ostatnich 20 minut będzie tym czego szukasz), no i na tym można bazować jako na tętnie progowym, co oczywiście nie oznacza, że z takim tętnem będziesz mógł jeździć godzinami. Oj nie
Oczywiście zasilanie węglowodanami w czasie jazdy jest co najmniej przydatne, zwłaszcza dla osób, które nie odstawiły węglowodanów, czyli praktycznie dla większości. Ale nie żele o bardo wysokim indeksie glikemicznym, tylko batony, banany itd, ale trzeba pamiętać, że organizm może przyjąć do ok. 60g węglowodanów na godzinę (najlepiej w dawkach podzielonych).
Pomimo to jedynym sensownym wyjściem jest zaniedbany przez Ciebie trening, tzn. spokojne, długie jazdy, minimum 2h, a najlepiej 4 i więcej godzin w spokojnym tempie, tak aby nauczyć organizm korzystania z metabolizmu tlenowego. Nie da się jeździć takiej ilości czasu tylko i wyłącznie (lub w większości) na węglowodanach, bo ich źródło dość szybko się wyczerpie. W miarę częsta jazda powyżej 2h (z możliwością przedłużania) po kilku miesiącach zaprocentuje wzrostem mocy generowanej przez włókna wolnokurczliwe i w efekcie będziesz na takich ustawkach jechał spokojnie. Ale na to potrzeba niestety czasu - wiem, ze praca po 10h w tygodniu dość mocno to utrudnia, ale dobrze byłoby choć raz w dniach roboczych plus weekend jednak nastawić się na długie jazdy. W tym przypadku większość ustawek musi pójść pewno w odstawkę, albo też wypompujesz się przez pierwszą godzinę z nimi (lub dłużej wraz ze wzrostem wydajności), a później spokojnie tlenowo przez kilka następnych godzin.
Niestety, treningi po godzinie nie zapewnią wytrzymałości. Dwie godziny też mało. Trzeba dłużej...